Ostatni klasyczny Assassin's Creed od dziś za darmo. Aż dziwi, co stało się z serią
Na początek dobra wiadomość: najlepszy Assassin’s Creed ostatnich lat, czyli Mirage, jest dziś do pobrania za darmo na pecety i konsole Xbox w ramach Game Pass. Zła: to ostatnia klasyczna odsłona serii, która już dawno utraciła blask. Na szczęście w tę część akurat warto zagrać.

Assassin’s Creed z 2007 r. to jedna z tych kultowych już gier, które nieco niespodziewanie dały początek ciągnącej się przez lata serii. Ubisoft ze swoim Animusem oraz ponownym przeżywaniem wspomnień przodków trafił na prawdziwą górę złota i przez lata doił markę jak tylko się dało - nadal to zresztą cyklicznie robi. Dostaliśmy już tuziny sequeli i spin-offów, a także ekranizację i kilka serii książek oraz komiksów osadzonych w tymże uniwersum.
Problem w tym, że cykl Assassin’s Creed zaczął zjadać swój własny ogon i utracił pierwotnego ducha. Zamiast podzielonej na liniowe misje opowieści Ubisoft raczy nas otwartymi światami i powtarzalnymi zadaniami pobocznymi z, dosłownie, prościutkiego generatora. Wiele osób zrezygnowało ze śledzenia dalszych przygód poczynań tytułowych Asasynów i ich adwersarzy, Templariuszy i wcale się im nie dziwię. Dla jednej z nowszych części warto jednak zrobić wyjątek.
Assassin’s Creed Mirage od dziś w Game Pass
Produkcja trafiła właśnie do biblioteki usługi Game Pass, a to oznacza, że jej subskrybenci mogą pobrać ją bez dodatkowych opłat. Co przy tym istotne, gra dostępna jest nie tylko w wersji konsolowej, ale również pecetowej na komputery osobiste - z systemem Windows, oczywiście. Da się ją też odpalić w chmurze.
Czytaj inne nasze teksty poświęcone usłudze Xbox Game Pass:
Grę możecie strumieniować od ręki lub pobrać na swój sprzęt już teraz - po odpaleniu sklepu na wykorzystywanej platformie lub z poziomu apki Xbox Game Pass. W niej można rozpocząć proces instalacji, aby po powrocie do domu udać się do malowniczego Bagdadu w towarzystwie Basima Ibn Ishaqa.
A dlaczego warto zagrać akurat w Assassin’s Creed Mirage?
To kolejna produkcja na tym samym silniku, z tymi samymi animacjami, co zawsze i oprawą graficzną, która jak na współczesne standardy już nieco trąci myszką, ale też powrót do korzeni. Mamy tu co prawda do czynienia z produkcją bliższą kategorii AA niż AAA, a już na start sprzedawana była w bardzo dobrej cenie. Z prostego powodu: jest w porównaniu do pozostałych Assassin’s Creedów króciutka.
I tak jak pisałem w 2023 r. na premierę w swojej recenzji Assassin’s Creed Mirage, to ogromna zaleta! Kilka poprzednich części cyklu, z Assassin’s Creed Valhallą na czele, to były molochy z mrowiem znaczników zapytania na mapie zawstydzającym trzeciego Wiedźmina (którego seria od czasów Assassin’s Creed Origins nieustannie naśladuje). Na nie dziesiątki, a setki godzin.
Assassin’s Creed Mirage porzuca otwarty świat na rzecz otwartego miasta.
To podzielone jest na strefy, a do kolejnych pcha nas nie wścibski nos, tylko fabuła i zadania główne. Pobocznych zbyt wiele nie ma, ale to nie są questy w stylu „przynieś, podaj, pozamiataj”. Historia przywodzi na myśl najlepsze odsłony o Ezio Auditore, a mechanika została uproszczona, zostawiając mięsko. Ponownie w centrum są skrytobójstwa, a nie nudna walka w zwarciu.
No i Assassin’s Creed Mirage można ukończyć w zaledwie kilkanaście godzin, a nawet czyszcząc mapę do cna, spędzicie w Bagdadzie ich ok. trzydziestu. Z tego miejsca nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić do instalacji oraz odpalenia tego tytułu - zwłaszcza jeśli odbiliście się od wspomnianych Origins i Valhalli albo należących do tej samej serii Odyssey lub najnowszego Shadows.
No i za darmo (dla posiadaczy abonamentu, rzecz jasna) to zawsze uczciwa cena.