REKLAMA

Recenzja Avowed: świetna walka, kiepskie wszystko inne. Mocne rozczarowanie

Najnowsza gra studia Obsidian nie sprostała oczekiwaniom. Avowed oferuje świetną walkę, która nie nudzi się nawet po wielu godzinach. Niestety, cała reszta jest wsteczna, archaiczna i stanowi regres wobec całego gatunku cRPG.

Recenzja Avowed: świetna walka, kiepskie wszystko inne. Mocne rozczarowanie
REKLAMA

Tętniący życiem Rajski Port. Miasteczko pełne sklepów, zadań oraz skarbów. Wchodzę do karczmy, patrzę prowokacyjnie na postawnego barmana, po czym kradnę kufel stojący tuż pod jego nosem. Ten nic. Wchodzę za bar, wypycham kieszenie mieszkami złota i jedzeniem. Karczmarz wciąż ma to w nosie. Wzdycham rozczarowany, widząc jaki regres trawi studio Obsidian.

REKLAMA

Piętnaście lat temu, w Fallout New Vegas tego samego producenta, podobna akcja by nie przeszła. Barman wyciągnąłby giwerę, a straż miasteczka chciałaby wtrącić mnie do więzienia. To niesamowicie smutne, że na przestrzeni ponad dekady zamiast rozwoju mamy regres. Avowed to gorsze, prostsze i mniej dopracowane RPG niż serwowano nam lata temu.

Jedna z kilku aglomeracji w Avowed
NPC w Avowed istnieją, ale na pewno nie żyją

Premiera Avowed zaraz po debiucie Kingdom Come Deliverance 2 to potężne samo-zaoranie studia Obsidian.

KCD2 wyznacza nowe standardy dla interaktywnego świata. NPC w grze Czechów nie tylko mają swoje domy, swoje profesje, swoje zajęcia i swój rytm dobowy. Postaci niezależne w Kingdom Come same wnioskują oraz przypuszczają, a także oceniają gracza. Tworzą społeczną siatkę powiązań, zmienianą w czasie rzeczywistym o takie parametry jak pora dnia, wygląd postaci, jego reputacja, miejsce spotkania i wiele, wiele więcej. To powinien być nowy standard dla każdego producenta RPG z otwartym światem.

Tymczasem w Avowed NPC są nieśmiertelni. Nie widzą kradzieży. Nie mają swoich rytmów dobowych. Są zbiorem kilku prostych animacji oraz trajektorii ruchu, z oczami tak pustymi i pozbawionymi życia, że marzyłem o powrocie do Kingdom Come. Niesamowite, iż producenci legendarnego Fallout New Vegas mogą aż tak cofać się w rozwoju. Obsidian jest Obsidianem już chyba tylko z nazwy.

Rozumiem, że studio wyspecjalizowane w grach RPG chciało zrobić coś innego niż kolejny Fallout. Ale inne nie powinno oznaczać gorsze. Ani wsteczne. Ani archaiczne. Serie takie jak Gothic, Fallout, TES, Kingdom Come czy nawet The Legend of Zelda wyznaczyły pewne standardy otwartych światów, poniżej których nie powinno się schodzić. Tymczasem twórcy Avowed idą na łatwiznę, stosując gigantyczne uproszczenia.

W Avowed graczowi towarzyszy dwóch sojuszników jednocześnie. Można wydawać im polecenia
Jeśli widzisz w oddali coś ciekawego, zapewne możesz tam dotrzeć

Ścieżka na skróty ma smutne konsekwencje. Świat w Avowed jest jałowy i nudny, a narracja to duże nieporozumienie.

Nie chodzi tylko o brakujące mechaniki kradzieży czy reputacji. W Avowed zrezygnowano także z mini-gry otwierania zamków (wystarczy przytrzymać przycisk, posiadając określoną liczbę wytrychów). Wszystkim postaciom niezależnym przyznano nieśmiertelność, nie licząc wyjątków związanych z zadaniami. Znaleziony ekwipunek ma te same statystyki podstawowe, różni się wyłącznie dodatkowymi efektami. Cykl dnia i nocy w żaden sposób nie wpływa na zachowanie NPC. Smutnych przypadków można mnożyć.

W centrum jałowego świata ląduje gracz, w zdawałoby się ciekawej roli. W Avowed od razu zaczynamy z wysokiego C, jako wysłannik samego imperatora na kolonizowanej wyspie. Myli się jednak ten, kto zakłada, że ze względu na swój status gracz będzie traktowany inaczej niż chłop na posyłki, jak w większości gier cRPG. Wysłannik imperatora czy nie, byle strażnik odmawia nam otwarcia bramy, a byle handlarz domaga się wykonania zadania, nim zdobędziemy jego zaufanie.

W praktyce nie zmienia się zatem nic. Avowed gra na startych schematach stronnictw – jednego stawiającego na wolność, drugiego na porządek – między którymi lawiruje gracz, od czasu do czasu podejmując kluczową fabularnie decyzję. Konsekwencje naszych wyborów są dosyć znaczące, NPC regularnie się do nich odnoszą. Problem polega na tym, że ani same dialogi, ani bohaterowie, ani świat nie jest na tyle ciekawy, bym czuł jakąkolwiek emocjonalną wagę podejmowanych decyzji.

Zachodnia gra RPG, a więc nie mogło zabraknąć "zaimków"
W Kingdom Come już by miała kosę w płuco za brak lojalności

Towarzyszący graczowi bohaterowie – dwóch aktywnych z łącznie czterech w obozie – także nie porywają. Na tle kompanów z trylogii Mass Effect czy Baldur’s Gate 3 mamy do czynienia z przewidywalnymi nudziarzami, wpisującymi się w starte schematy. Najemnik z dręczącą go przeszłością, chytra badaczka ruin, wyobcowana czarodziejka czy małomówny łowca – gdyby towarzyszy dało się zamówić na Temu, tak by właśnie się prezentowali. Nie liczcie na romanse, nieoczekiwane zdrady czy spektakularne odejścia z drużyny.

Najmocniejszym punktem i największą zaletą Avowed jest walka. Ta nie nudzi się nawet po kilkudziesięciu godzinach.

W najnowszej grze Obsidianu nie ma klasycznego, sztywnego podziału na klasy. Jeśli masz taką ochotę, możesz chwycić w jedną rękę miecz, a w drugą pistolet. Albo pałkę i magiczny grimuar. Twórcy oddają w nasze ręce masę swobody, dzięki czemu możemy tworzyć własne hybrydy, dopasowane do lubianego stylu rozgrywki.

Z wielką frajdą gram rewolwerowcem, wyposażonym w dwa pistolety. Strzelam z lich naprzemiennie, od czasu do czasu miotając zaklęciami obszarowymi. Gdy jakiś gagatek podejdzie za blisko, przełączam się na drugi zestaw uzbrojenia – potężny płonący miecz dwuręczny, który ścina szerokimi zamachami kilku wrogów jednocześnie.

Bang bang. Headshoty gwarantują dodatkowe obrażenia
Potwory rodem z The Last of Us to istotny element nijakiej fabuły

W Avowed duże znaczenie ma precyzyjne celowanie (także bronią białą) w elementy przeciwnika, istotne są też uniki oraz kontrataki. Ważna bywa również świadomość środowiskowa. Rażąc błyskawicą przeciwnika stojącego w wodzie, wyładowania przenoszą się na pobliskich wrogów. Maszkary można podpalać, truć, zamrażać i wykrwawiać. Niby banał, ale w połączeniu z dosyć zręcznościową walką z perspektywy pierwszej osoby, wychodzi nam naprawdę świetny model, stawiający na kreatywność oraz precyzję.

To właśnie walka sprawia, że wymęczyłem te kilkadziesiąt godzin z Avowed. Nie fabuła, nie pogoń za skarbami, nie chęć odkrywania nowych regionów, ale właśnie ciekawość tego, jak spisze się w walce nowe zaklęcie albo nowa umiejętność. Problem polega na tym, że dosyć marna to rekomendacja dla gry z gatunku RPG, prawda?

Drugą sporą zaletą Avowed byłaby eksploracja, gdyby tylko… miała głębszy sens.

Nie ma lepszej nagrody za odkrycie mrocznych podziemi gdzieś na skraju mapy, niż unikalna broń o świetnym wyglądzie i jeszcze lepszym działaniu. Niestety, twórcy Avowed obrali inne podejście. Zamiast niepowtarzalnych broni i pancerzy, postawili na system ulepszeń działający podobnie jak w najnowszym Dragon Age. Wszystkie przedmioty mają zbliżone statystyki, różnią się tylko efektami specjalnymi.

Pułapki (linki) można rozbroić. Do tego do celu zazwyczaj prowadzi kilka dróg
Avowed potrafi być urokliwe

Gracz tak naprawdę nie szuka niepowtarzalnych tarcz, mieczy i pistoletów, ale surowców do ulepszania. Materiały do ulepszania są z kolei ściśle powiązane z konkretnymi regionami, odblokowywanymi linearnie. Zero ekscytacji. Mam już po dziurki w nosie takiego podejścia, zaczerpniętego z MMORPG, gier mobilnych i klonów Diablo. Dajcie mi unikalne bronie i pancerze, o unikalnych statystykach. Inaczej polowanie na loot nie ma sensu, gracz staje się wyłącznie farmerem surowców.

To właśnie te surowce są największym skarbem w Avowed, pozwalają bowiem ulepszać posiadany sprzęt. Dochodzi do absurdu: w skrzyni na końcu jaskini pełnej szkieletów najbardziej cieszy mnie sztabka żelaza, a nie buzdygan który od razu rozkładam na części pierwsze. To nie powinno tak działać. Takie podejście zabija ciekawość oraz ekscytację z odkrywania.

Szkoda, bo architekci poziomów całkiem się wykazali. Świat Avowed jest wypełniony opcjonalnymi grotami, wieżami, podwodnymi tunelami i lochami do zwiedzenia. Do tego sporo jest w grze skakania, od czasu do czasu natrafimy także na pułapki. Niestety, po czasie dociera do gracza, że zwiedza najdalsze zakątki mapy wyłącznie w poszukiwaniu skór, metali i patyków, co jest refleksją smutną, ale niestety konieczną.

Avowed to krok wstecz dla całego gatunku cRPG. Świetna walka nie wynagradza całej reszty. Obsidian się cofa.

Szykuje się sporo wspinania. Szkoda, że bez satysfakcjonującej nagrody na szczycie
System dialogowy w Avowed

Studio odpowiedzialne za New Vegas wydaje się być cieniem dawnej świetności. Avowed wypada kiepsko nie tylko na tle poprzednich tytułów Obsidianu, ale także gier cRPG wydanych w ostanim czasie. Mając pod nosem takie petardy jak Kingdom Come Deliverance 2, Baldur’s Gate 3 czy Cyberpunk 2077 po aktualizacjach, trudno znaleźć solidny powód, aby zainwestować cenny czas w Avowed. No, nie licząc faktu, że gra od razu ląduje w Game Passie.

Moja ocena może być niższa niż wystawiona przez większość mediów (piszę te słowa przed zejściem oficjalnego embargo), ale stanowi wyraźne NIE na regres gatunku cRPG. To protest przeciwko drodze na skróty, przeciwko spłycaniu mechanizmów rozgrywki i wyjaławiania wirtualnych światów. Nie może być tak, że produkcja wydana w 2025 roku jest bardziej archaiczna od gry sprzed 15 lat tego samego studia.

Największe zalety:

  • Bardzo dobra walka, pozwalająca graczowi na sporo swobody
  • Sensowne zarządzanie umiejętnościami towarzyszy via menu kołowe
  • Sekwencje platformowe są przyjemne
  • Masa opcjonalnych miejsc do eksploracji na otwartej mapie
  • Retroaktywna eksploracja - wykonujesz zadania podczas zwiedzania

Największe wady:

  • Obsidian się cofa. Gra jest krokiem wstecz dla studia i całego gatunku cRPG
  • Fatalny system lootu. Zamiast zbierać skarby farmimy surowce
  • Nijacy, nudni, przewidywalni towarzysze głównego bohatera
  • Przeciętny scenariusz, do tego z kiepskim wykonaniem
  • Brak powagi, epickości, klimatu. Fatalne dialogi, aż przewracam oczami
  • Zachowanie NPC i autentyczność świata to nieśmieszny żart
  • Regres w masie mechanik: skradaniu, otwieraniu zamków, negocjacjach
  • Na Xbox Series X w trybie wydajności masa artefaktów
  • Muzyka? Nie pamiętam, coś tam szumiało w tle

Ocena recenzenta: 6/10

REKLAMA

Avowed oferuje świetną walkę, ale niewiele więcej. To duże rozczarowanie, stawiające pod znakiem zapytania kondycję studia Obsidian.

Zrzuty ekranu zostały wykonane na konsoli Xbox Series X w trybie wydajności

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-02-13T12:48:32+01:00
Aktualizacja: 2025-02-13T09:05:01+01:00
Aktualizacja: 2025-02-13T06:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-02-12T17:02:49+01:00
Aktualizacja: 2025-02-12T14:41:06+01:00
Aktualizacja: 2025-02-12T13:01:31+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA