Windows wkurza już nawet twórców. Autor menadżera zadań rozlicza MS
Windows wkurza nawet tych, którzy go stworzyli. Były inżynier Microsoftu Dave Plummer tłumaczy dlaczego system jest beznadziejny i obecnie przypomina cyfrowe przedszkole dla dorosłych użytkowników.

Windows nigdy nie był i nigdy nie będzie idealnym systemem, przez lata dorabiając się grona mniej lub bardziej zagorzałych krytyków. Jednak zwykle krytyka leci ze strony blogerów i losowych użytkowników internetu. Tym razem najcięższe działa wytoczył jeden ze współtwórców systemu Microsoftu.
Były inżynier Microsoftu tłumaczy jak koncern zabił ducha Windowsa
Dave Plummer, były inżynier Microsoftu i autor kodu odpowiedzialnego m.in. za Menedżera zadań, grę Space Cadet Pinball czy natywną obsługę plików ZIP w Windows, w najnowszym filmie na YouTube zatytułowanym wymownie: "Windows SSIE: Oto jakbym go naprawił" szczegółowo tłumaczy, dlaczego - jego zdaniem - system Windows "jest do bani" i co zmieniłby w systemie, by uczynić go lepszym.
Według Plummera największym błędem, jaki popełniono w rozwoju Windowsa, jest filozofia, jaka przyświeca rozwojowi Windowsa od kilkunastu lat. System - jak mówi - przez ostatnie dwie dekady próbował zadowolić możliwie największą grupę użytkowników, kosztem tych, którzy faktycznie znają się na technologii.
Jak wyjaśnił programista, system został zaprojektowany tak, by był jak najbardziej "idioto-odporny" - prosty, przewidywalny, pełen podpowiedzi i zabezpieczeń, które mają chronić początkujących użytkowników przed popełnianiem błędów. Każda funkcja ma dziś komunikat, każda decyzja dodatkowe potwierdzenie, a każda ścieżka miękkie barierki chroniące użytkownika przez złym kliknięciem.
To jednak, jak zauważa Plummer, odbyło się kosztem osób, które z systemu korzystają zawodowo lub technicznie - administratorów, programistów, entuzjastów. Dla nich te "barierki" zamieniły się w przeszkody. Windows zaczął mówić użytkownikowi, co powinien zrobić, zamiast pozwalać mu działać po swojemu. Zamiast jednego logicznego panelu konfiguracji - dziesiątki ekranów i skrótów, zamiast szybkiego dostępu do narzędzi - ukryte ustawienia i niepotrzebni "asystenci".
Windows zaokrąglił wszystkie krawędzie, żeby nikt się nie skaleczył, ale tym samym odebrał narzędzia tym, którzy naprawdę chcą pracować
Zamiast narzucać ograniczenia i komunikaty, były inżynier proponuje rozwiązanie w postaci przełącznika, który pozwalałby na włączenie tzw. Professional Mode. W tym trybie system byłby "mniej gadatliwy" - bez sugestii aplikacji, bez wyszukiwania w sieci przy każdym zapytaniu, z pełnym dostępem do narzędzi takich jak Windows Terminal, WSL, curl czy WinGet. Użytkownik deklarujący się jako zaawansowany miałby jedno miejsce do zarządzania ustawieniami, bez potrzeby błądzenia między nowym menu Ustawień a starym Panelem sterowania.
Drugim obszarem, który Plummer nazywa "radioaktywnym", jest telemetria. Zbieranie danych o użytkownikach - choć technicznie potrzebne - jego zdaniem straciło zaufanie społeczne. Rozwiązanie? Transparentność. Inżynier wprowadzenie "dziennika prywatności" (privacy ledger), który w prosty sposób pokazywałby, jakie dane system przesyła do Microsoftu i pozwalałby użytkownikowi na ich zablokowanie jednym kliknięciem.
"Zapłaciłeś za system, a i tak sprzedaje ci reklamy"
Nie mniej emocji budzi kwestia kont Microsoft. W ostatnich miesiącach w internecie rozgorzała dyskusja na temat działań Microsoftu, które mają uniemożliwić korzystanie z komputerów z systemem Windows 11 bez logowania do konta Microsoft. Plummer podkreśla, że rozumie zalety chmury i synchronizacji, ale "domyślność nie powinna być przymusem" Użytkownik powinien móc wybrać pomiędzy lokalnym kontem lub kontem Microsoft bez uciekania się do poradników pokazujących jak wywołać opcje, które Microsoft celowo ukrywa przed użytkownikiem.
Kolejnym punktem zapalnym są aktualizacje. Dla Plummera to jeden z największych grzechów systemu: wymuszane restarty, nieprzewidywalne godziny instalacji i ryzyko utraty pracy w najmniej odpowiednim momencie. Postuluje więc "społeczny kontrakt" z użytkownikiem - aktualizacje tylko poza aktywnymi godzinami użytkowania, z możliwością prostego cofnięcia zmian jednym kliknięciem.
Jednak prawdziwy powód, dla którego - jak mówi - ludzie "nienawidzą Windowsa", jest znacznie bardziej przyziemny. „Windows przestał być narzędziem, a stał się kanałem sprzedażowym. Reklamuje produkty Microsoftu w systemie, za który użytkownik już zapłacił". Proponowane rozwiązanie jest proste: wspomniany Professional Mode powinien całkowicie wyłączać wszelkie sugestie, reklamy i powiadomienia o innych usługach.
Plummer punktuje także fragmentację systemu - rozdźwięk między Panelem sterowania a aplikacją Ustawienia, bałagan z domyślnymi aplikacjami oraz niekonsekwencje w wynikach wyszukiwania. Uważa, że Microsoft powinien "ogłosić bankructwo na duplikatach", wybrać jedno miejsce dla każdej funkcji i konsekwentnie je utrzymywać.
Mimo surowej oceny, były inżynier nie kryje, że Windows pozostaje dla niego systemem bliskim sercu. W długim wywodzie nie zabrakło także pozytywnych słów, chwalących stabilność jądra, ekosystem sterowników, kompatybilność wsteczną i sukcesy w grach oraz środowiskach korporacyjnych. Jego zdaniem "Windows nie ssie - dopóki pamięta, dla kogo jest tworzony". Problem pojawia się wtedy, gdy zapomina, że zaawansowani użytkownicy też zasługują na szacunek i pełną kontrolę.
Zdjęcie główne: Alex Photo Stock / Shutterstock







































