Tak wygląda zapaść europejskiego giganta gier. Assassin’s Creed nie ratuje Ubisoftu
Mimo solidnego debiutu Assassin’s Creed Shadows nie odmienił losu Ubisoftu. Francuski gigant doinwestowany chińskim kapitałem tonie na giełdzie, firma straciła 90 proc. szacowanej wartości.

W lipcu 2018 roku cena za akcję Ubisoftu wynosiła prawie 100 euro. Teraz wynosi niecałe 9 euro. W ciągu siedmiu lat wyparowało 90 proc. spekulacyjnej wartości firmy odpowiedzialnej za marki Assassin’s Creed, Far Cry oraz Rainbow Six. Akcje Ubisoftu cofają się do poziomu z 2013 roku. To drastyczny regres. Większy niż zakładało wielu analityków nawet w negatywnym scenariuszu.
Assassin’s Crew Shadows nie uratował Ubisoftu przed problemami oraz koniecznością radykalnych zmian.
Najnowsza odsłona Assassin’s Creed w feudalnej Japonii to kluczowy projekt Ubisoftu. Firma miała nadzieję, że wysokobudżetowe Shadows będzie sprzedażową lokomotywą, tak jak poprzednie Assassin’s Creed Valhalla – najchętniej kupowana odsłona w historii serii, generująca dla Francuzów pokaźny przychód w długim ogonie.
Shadows zaliczyło niezły debiut, ale bez rekordowych wyników. Najnowsze Assassin’s Creed sprzedaje się gorzej od Valhalli w analogicznym okresie, przyciągając przed ekrany ponad 3 miliony osób. Po opadnięciu premierowego kurzu Shadows zalicza mocny spadek sprzedaży na Steam, dając się przegonić np. Baldur's Gate 3 i świetnemu Split Fiction. Aktualnie w nowe Assassin's Creed gra mniej osób niż w dwuletnią bijatykę Street Fighter 6, 9-letnie Skyrim czy polskiego Cyberpunka 2077. Kilka razy więcej osób gra w inny tytuł Ubisoftu - Rainbow Six Siege - niż w nowiutkie Shadows.
Do tego produkcja jest obiektem nieustannej krytyki ze strony konserwatywnych graczy. Tym nie podoba się rola czarnoskórego samuraja Yasuke. Trudno estymować, jak taka krytyka przekłada się na sprzedaż, ale nie ulega wątpliwości: Ubisoft nie może liczyć na pozytywną pocztę pantoflową, za sprawą której np. polski Cyberpunk 2077 odzyskał miejsce w czołówce sprzedaży.

Ubisoft jest zbyt wielki, zbyt kosztowny i zbyt pogrążony w wojnie kulturowej.
Kolos na glinianych nogach – tak można podsumować aktualną kondycję firmy. Ubisoft to największy producent gier w Europie. Mimo rekordowych zwolnień (w tym rozwiązania polskiego oddziału), firma wciąż posiada ponad 40 zespołów produkcyjnych, składających się z około 20 000 pracowników. Armia ludzi. Nieporównywalnie duża jak na aktualną ofertę wydawniczą giganta.
Ubisoft produkuje gry zbyt długo i zbyt kosztownie, do tego jest rozrywany siłami odśrodkowymi, jak strajki oraz związki zawodowe. Wielu graczom nie podoba się silna promocja lewicowych wartości w niektórych grach Ubisoftu, z kolei inni narzekają na spadającą jakość nowych tytułów, w porównaniu do ukochanych klasyków sprzed lat.
Wielki, źle zarządzany, przesycony ideologią – taki ma być Ubisoft według krytyków. Faktem jest, że firma poniosła w ostatnim czasie wiele porażek. Tytuły Skull and Bones i XDefiant to fiaska. Z kolei wysokobudżetowe gry na popularnych licencjach Awatara oraz Star Wars, chociaż niezłe, nie sprzedały się tak dobrze, jak powinny. Ubisoft w dużej mierze wisi więc na Assassin’s Creed oraz Rainbow Six Siege.
Trzymam kciuki za wewnętrzną odnowę Ubisoftu. Firma ma zbyt wiele dobrego do zaoferowania, by upaść.

Nie znajduję żadnej przyjemności w tym, że na skutek kiepskiego zarządzania projektami oraz błędnych decyzji biznesowych są zwalniane setki ludzi. Jednocześnie prawdą jest, że Ubisoft musi się zmienić. Powinien wrócić do korzeni, tworząc gry oczekiwane przez jego fanów. Nie potrzebujemy XDefiant i Skull and Bones. Chcemy Assassin’s Creed Hexe oraz The Division 3.
Na koniec dnia to Ubisoft jest domem dla takich wspaniałych serii jak Splinter Cell, Prince of Persia czy Far Cry, z którymi mam masę świetnych wspomnień. To też jeden z niewielu bastionów wyrównanej rywalizacji między Europą oraz Stanami na ringu nowych technologii. Dlatego liczę, że giełdowy spadek doprowadzi do przebudzenia, ale nie do kapitulacji giganta. Przecież oczekiwane przeze mnie Heroes of Might and Magic: Olden Era samo się nie sfinansuje.