Elon Musk ma czarny pas w niedotrzymywaniu terminów. Pokazał przyszłość i znowu podał daty
Elon Musk zorganizował konferencję, która równie dobrze mogłaby być filmem science fiction wyświetlanym w kinie. Mniej więcej tyle wspólnego z rzeczywistością mają jego zapowiedzi wprowadzenia Robotaxi, czyli autonomicznych taksówek.
Elon Musk jest jak duże dziecko. Oto zaprosił do Hollywood garstkę dziennikarzy i entuzjastów i opowiedział im bajkę o przyszłości. Opowieść miała formę teatru, bowiem na scenie można było zobaczyć rekwizyty.
Pierwszym aktem tego przedstawienia był przejazd Muska autonomiczną taksówką. Sam pojazd nazywa się Cybercab, a pomysł na bezzałogowe taksówki – Robotaxi. Miliarder najpierw wsiadł do samochodu, by następnie przejechać nim jako pasażer po mieście przyszłości, które łączy w sobie Cyberpunka z Westworld.
Gdy już Musk dojechał na scenę, rozpoczął opowieść, która łączy w sobie pobożne życzenia z próbą zrealizowania w rzeczywistości tego, co było dotąd domeną science fiction. Zabrakło tylko, żeby robotaksówki latały, a wizja Elona pokryłaby się z tym, o czym czytamy od dawna w literaturze, co oglądamy na ekranach telewizorów i w co gramy na konsolach.
Miliarder podał niezwykle mało szczegółów dotyczących sieci taksówek Robotaxi, samego Cybercaba, czyli autonomicznego auta, który był bohaterem imprezy oraz Cybervana, dwudziestomiejscowego busa, który miałby obniżać koszty transportu.
Elon Musk powiedział, kiedy Cybercaby wyjadą na ulice. Oto dlaczego nie warto mu wierzyć.
Autonomiczne taksówki miałyby wyruszyć na drogi "przed końcem 2027 roku”. Miliarder przyznał podczas konferencji, że bywa zbyt optymistyczny jeżeli chodzi o terminy. Powiedzieć, że to optymizm, to jak nic nie powiedzieć. Przyjrzymy się kilku zapowiedziom Muska.
Dla przypomnienia - Tesla Cybertruck została po raz pierwszy pokazana światu pod koniec... 2019 r. i początkowo miała trafić do produkcji około 2 lata później. Do tego wszystkiego jednak oczywiście nie doszło, premiera została najpierw przełożona na 2022 r., a później na 2023 r.
– pisał rok temu Piotr Barycki na Autoblogu.
W 2024 r. samochód Muska nie jest dostępny w Europie i mówi się o problemach z homologacją ze względu na ostre krawędzie.
Podobnie wygląda sytuacja z Teslą Semi, czyli ciężarówką, którą zapowiedziano szumnie w 2017 r. Dopiero 5 lat później pierwsi klienci odebrali swoje egzemplarze.
Cybertuck, Tesla Semi czy Cybercab to nic w porównaniu z zapowiedziami Muska dotyczącymi załogowej misji na Marsa.
We wrześniu 2017 r. podczas Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego Elon Musk rysował wizję podboju Marsa. Powiedział wówczas, że pierwsza bezzałogowa misja SpaceX na Czerwoną Planetę odbędzie się „w okolicach 2022 r.” Planował wysłać statki kosmiczne z ładunkiem, które miałyby dostarczyć niezbędny sprzęt oraz zapasy na potrzeby przyszłych misji załogowych.
Mamy końcówkę 2024 r. i zgodnie z ówczesnymi zapowiedziami miliardera, pierwsi ludzie powinni już postawić stopy na Marsie i przygotowywać grunt pod kolonizację planety.
Dokładnie rok temu Musk mówił, że jest „wysoce pewny”, że SpaceX wyśle ludzi na Czerwoną Planetę w 2027 r., a jeżeli firma będzie miała szczęście, to już w 2026 r. We wrześniu bieżącego roku Elon mówił już, że bezzałogowa misja odbędzie się „za dwa lata”, a załogowa za cztery. Uczony doświadczeniem dodał jednak, ze jeżeli loty bez astronautów nie powiodą się, powstanie kolejne – dwuletnie opóźnienie.
I tak to jest z obietnicami Elona. Trzeba mu jednak przyznać, że przynajmniej niektórych dotrzymuje.
Przeczytaj naszą relację z konferencji We, robot: