REKLAMA

Miasto wyda miliony dolarów na walkę z samotnością. Polskę też może to czekać

Wspólna przestrzeń już zamienia się w miejsca, w których królują automaty i ekrany. Można szybko załatwić sprawę bez nieprzyjemnej konieczności wymieniania słów z innymi. Teraz to wygodne, ale czy sprawdzi się na dłuższą metę?

Miasto wyda miliony dolarów na walkę z samotnością. Polskę też może to czekać
REKLAMA

Dworzec Łódź Fabryczna ciągle świeci pustkami. Tak jest praktycznie od momentu jego otwarcia. Wszyscy wierzą, że sytuacja zmieni się, gdy w końcu powstanie tunel i więcej pociągów będzie mogło przejeżdżać przez miasto, ale póki co jest jak jest. Czyli cicho i smutno. Nieco tłoczniej robi się, gdy pociąg kończy bieg lub odjeżdża, ale że połączeń jest mało to dominuje pustka.

REKLAMA

Nie ma dla kogo otwierać restauracji, kawiarni i innych atrakcyjnych miejsc, więc zostają niewielki kiosk i niewiele większa kawiarenka. Dworzec jest ogromny, a punkciki przypominają niewielkie wysepki na tej sporej przestrzeni.

Paradoks polega na tym, że opuszczony – a raczej niezapełniony –  dworzec wypełnia się nie żywymi duszami, a automatami. Zaskoczyło mnie, że w krótkim czasie postawiono naprawdę wiele takich maszyn.

Przedziwny kontrast: dworzec od lat jest symbolem pustki, a jednocześnie przybywa automatów

Jakby automatyzacja Polski szła taką falą, że urządzenia trafiają w każdy kąt i nie przepuszczą żadnemu miejscu. Zresztą w zasadzie tak właśnie jest. Na automaty natknąłem się wokół jednego z olsztyńskich jezior, gdzie porozstawiane były w kilku miejscach, w miarę równych odległościach.

Oczywiście bardzo łatwo to zrozumieć. Nie opłaca się otwierać sklepów i kawiarni dla tych nielicznych przypływów pasażerów, ale automat może stać: kto będzie chciał, ten podejdzie i coś kupi, a firma zarobi. Bez konieczności opłacania pracownika, który przez większą część pracy będzie się zwyczajnie nudził.

A jednak ten widok wydawał mi się dziwnie symboliczny, a może nawet profetyczny. Ogromna przestrzeń, na której nikogo nie ma, ale są automaty, do których można podejść, przeklikać, a wszystko to w milczeniu. Automaty zastępują kioski, ale tak naprawdę są bardzo ograniczone, nie oferują tego, co charakterystyczne punkty, które z polskich chodników zniknęły.

Czy jest za wcześnie, by bić na alarm? Nie da się ukryć, że zaczyna brakować sytuacji, kiedy można z kimś porozmawiać. Już nie zrobimy tego, kupując bilet, przekąskę na drogę, a coraz częściej nawet pizzę czy kebab da się wyciągnąć z automatu. Kasy samoobsługowe wchodzą w miejsce tradycyjnych. Jest wygodnie, szybko, ale przecież może przyjść moment w naszych życiach, kiedy nie to będzie najważniejsze.

W przyszłym roku w Seulu uruchomiona zostanie linia dla samotnych osób. Przez całą dobę będzie można dodzwonić się do kogoś, z kim będzie dało się porozmawiać. Jak informuje „Rzeczpospolita” w stolicy Korei Południowej powstaną też sklepy, w których będzie można nie tylko zrobić zakupy, ale też po prostu pobyć z innymi.

Seul chce być miastem „wolnym od samotności”. Samo stworzenie bezpłatnej linii pochłonie ok. 330 mln dol. w ciągu 5 lat

Wcześniej podobny projekt uruchomiono w jednej z holenderskich sieci. W sklepach powstały wolne kasy. W trakcie zakupów kasjer celowo nie spieszy się z nabijaniem towarów, by podczas procesu można było sobie spokojnie pogaworzyć, bez presji. Holendrzy zwrócili uwagę, że wielu starszych Holendrów skarży się na samotność, a wizyta w sklepie to jedna z niewielu okazji, by móc z kimś porozmawiać. Kasy samoobsługowe, które stały się powszechne, tę szansę zabierały.

Już mówi się o tym, że samotność to choroba XXI w. Według raportu Instytutu Pokolenia większość (54 proc. ankietowanych) odczuwa samotność. „Dehumanizujące technologie, odhumanizowane planowanie miast i regionów w dążeniu do minimalizacji kosztów, a także rozmaite oszczędności, cięcia wydatków państw na cele publiczne, na dobra wspólne to czynniki, które sprawiają, że ludzie stają się osamotnieni, stają się istotami nieszczęśliwymi, wypalonymi, niezdrowymi i nierzadko sobie wrogim” – zaznaczyli autorzy raportu.

Co więcej, problem coraz częściej dotyka młodych ludzi – według innych badań ponad 60 proc. „zetek” odczuwa samotność, w tym ponad połowa z nich deklaruje, że bardzo często znajduje się w takiej sytuacji.

Na Spider's Web piszemy o problemie samotności w XXI w.:

REKLAMA

Nie chodzi o to, żeby znaleźć kozła ofiarnego w postaci technologii. Nie da się jednak ukryć, że sami pozbawiamy się miejsc, w których można mieć kontakt z drugim człowiekiem. Przestrzenie, które powinny tętnić życiem, wypełniają się automatami. Znikają punkty łączące lokalne społeczności – ważniejsze są franczyzy, takie same w każdym mieście. Automaty zapewniają wygodę, ale nie zastąpią najważniejszych ludzkich relacji. A może przyjść czas, że będzie ich brakować i wtedy będziemy pluć sobie w brodę, że przegapiliśmy moment, kiedy dało się to jeszcze odwrócić.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA