Samotność nas zabija. Naukowcy z Sydney ukazali ogromną skalę problemu
Samotność nas zabija. Naukowcy z Sydney przeanalizowali dostępne dane i wysnuli z nich przygnębiający wniosek – jest tak źle, że samotność powinna być objęta drobiazgowymi badaniami. Na szczęście WHO zdaje sobie sprawę z powagi problemu i przygotowuje odpowiednie działania.
Już pięć lat temu profesor psychologii na San Diego State University wysnuł tezę, że smartfony zniszczyły młode pokolenie, odbierając im zdolność naturalnej socjalizacji, wpędzając w depresję i izolując od otoczenia przy użyciu błyszczącego ekranu. Pół dekady później okazuje się jednak, że problem izolacji i samotności dotyczy nie tylko młodego pokolenia, lecz występuje współcześnie na szeroką skalę i nie oszczędza nikogo: samotność dotyczy zarówno biednych, jak i bogatych, zarówno młodych, jak i starych, choć widać ogromne dysproporcje w tym, gdzie występuje najczęściej. Naukowcy z Sydney biją na alarm i zalecają bliższe badanie problemu.
Samotność nas zabija.
Naukowcy z Sydney w Australii dokonali przeglądu i metaanalizy dostępnych badań skupiających się na problemie samotności. Obejmują one okres od stycznia 2000 r. do grudnia 2019 r., więc nie uwzględniają danych z okresu pandemii. Wyniki metaanalizy zostały opublikowane w czasopiśmie akademickim British Medical Journal. Płynące z niej wnioski nie napawają optymizmem.
Naukowcy przyjrzeli się łącznie 57 badaniom ze 113 krajów lub obszarów, gdzie takie gromadzono dane o samotności. Ostatecznie do metaanalizy zakwalifikowały się 24 badania ze 106 krajów, które wykazały, że średnio na świecie problem samotności dotyka:
- Od 9,2 proc. młodzieży w Azji Południowo-Wschodniej do 14,4 proc. młodzieży w regionie śródziemnomorskim
- Od 1,8 do 2,7 proc. młodzieży w krajach północnej Europy
- Od 7,5 do 9,5 proc. młodzieży w krajach wschodniej Europy
- Nawet do 24,2 proc. osób w średnim wieku w krajach wschodniej Europy
Badacze wykazują jednak, że metaanaliza nie jest dostatecznie szczegółowa ze względu na ogromne rozbieżności w dostępności danych między krajami rozwiniętymi i tymi biedniejszymi, jak również brak aktualnych danych. Dla przykładu, analiza wykazała, że problem samotności w Polsce dotyka 20 proc. osób starszych, ale tylko 5,4 proc. młodzieży. Sęk w tym, że są to dane z badań przeprowadzonych w 2011 r., czyli na długo przed tym, nim w Polsce na dobre upowszechniły się smartfony, media społecznościowe i inne cyfrowe rozpraszacze, którym przypisuje się wzmożenie problemu samotności na świecie w ostatnich latach.
Autorzy metaanalizy nawołują zarówno profesjonalistów ze sfery medycyny, jak i decydentów, do rozpoczęcia szeroko zakrojonych badań na temat samotności, gdyż dostępne dane wskazują ją jako problem uniwersalny, lecz bardzo heterogeczniczny – innymi słowy występuje on globalnie, lecz w bardzo różnym stopniu. Badacze nawołują więc przede wszystkim do większej liczby badań, ale też przyjrzenia się rozwiązaniom systemowym, które mogą wpływać na problem samotności, zwłaszcza w biedniejszych państwach, gdzie jest on najbardziej widoczny. Autorzy metaanalizy sugerują również przeprowadzenie drobiazgowych badań za okres pandemiczny, stosując pozyskane przez nich rezultaty jako pre-pandemiczny punkt odniesienia.
Chroniczna samotność prowadzi do szeregu poważnych konsekwencji zdrowotnych: od podwyższonego stresu, po rozwój chorób psychicznych (szczególnie depresji) aż po skrócenie przewidywanej długości życia. Można śmiało powiedzieć, że samotność nas zabija, a badania wykazują, że ten niewidoczny zabójca coraz śmielej sobie poczyna.
WHO bierze samotność na celownik.
Na szczęście badacze z Sydney nie są pierwszymi, którzy dostrzegli problem samotności i izolacji społecznej. Światowa Organizacja Zdrowia uznała te dwie kwestie za krytyczne w nowym programie „Dekada zdrowego starzenia (2021-2030)” i mają być one w centrum działań pro-zdrowotnych prowadzonych przez organizację w następnych latach. Badania przytoczone przez naukowców z Sydney wskazują jednak, że samotność to problem nie tylko ludzi starszych, ale osób w każdym wieku, w tym coraz częściej młodzieży. Pozostaje mieć nadzieję, że WHO uwzględni ten fakt w swoich działaniach i rozszerzy planowane akcje na wszystkie grupy wiekowe.
*Grafika główna cottonbro/Pexels