2 miesiące używam laptopów z przyciskiem Copilot. Jest dobrze, a nawet źle
Najbardziej widoczną powierzchowną cechą komputerów z Windowsem nowej generacji jest dedykowany sprzętowy przycisk Copilot na klawiaturze. Do tej pory relacjonowałem serią tekstów to, jak się pracuje na komputerach Copilot+ z Snapdragonem X - ów detal niemal całkowicie pomijając. Czas na rozliczenia.
Microsoft dobrze wie, że ma ogromną przewagę nad resztą Big Techu w dziedzinie Generatywnej AI. Wie też, że nie będzie miał jej wiecznie, konkurencja zaczyna już nadrabiać zaległości. Dlatego też wciska swoją AI, gdzie popadnie - tak jak kiedyś wciskał wszystkim chmurę i oprogramowanie w formie usługi. Świadomie wręcz mając na uwadze, że nie wszystkie pomysły są dobre i że część integracji z czasem pewnie zostanie usunięta jako bezsensowna. Na razie jednak trzeba użytkownika zaCopilotować. Copilot w Microsoft 365, w Skype, w Windowsie, na GitHubie, wszędzie.
A teraz w laptopach z Windowsem.
Komputery Copilot+ to rynkowa nowość i z uwagi na to na dziś głównie kuriozum, jednak z czasem każdy windowsowy przyszły komputer taki będzie. By kwalifikować się jako Copilot+ PC, komputer musi mieć co najmniej 16 GB RAM, 256 GB SSD, NPU o wydajności co najmniej 40 TOPS i sprzętowy przycisk Copilot na wbudowanej klawiaturze. Większość specyfikacji przez zwykłą techniczną ewolucję zostanie osiągnięta i przekroczona przez wszystkie laptopy z chipsetami od wszystkich producentów. Pozostaje tylko ten sprzętowy przycisk.
Przycisk Copilot robi bardzo niewiele, jak na zamieszanie, jakie wywołuje
Dodanie nowego przycisku do klawiatury - i to nie w miejscu przycisków funkcyjnych, a przy narzędziach przeznaczonych do pracy z tekstem - to jest duże zamieszanie. Nie bez powodu klawiatury komputerowe zarówno trzymają się standardu QWERTY, jak i bardzo niechętnie są modyfikowane przez projektantów laptopów. Chodzi o pamięć mięśniową i pisanie bezwzrokowe. Kilka tygodni pracy z komputerem i użytkownik już niemal nie spogląda na klawiaturę - palce same wędrują, gdzie potrzeba.
Gdyby jeszcze ów przycisk wykonywał coś zaiste niezwykłego, ale to skrót do aplikacji. Tak zwyczajnie i po prostu. Wciśnięcie przyciska Copilot na klawiaturze daje dokładnie taki sam rezultat, jak kliknięcie ikony Copilot na ekranie. Przycisk z punktu widzenia funkcjonalności nie zapewnia żadnych dodatkowych korzyści.
Zmiana w rozkładzie klawiatury potrafi dać się we znaki. Jestem przyzwyczajony do częstych zmian, bo testuję na potrzeby Spider’s Web rozmaite laptopy. Tym niemniej z przyciskiem Copilot nie miałem problemu, dopóki używałem tegorocznego Surface Laptopa (mój prywatny PC to również Surface Laptop, tyle że dużo starszy - identyczna klawiatura pozwoliła mi na szybkie nauczenie się dodatkowego przycisku).
Teraz jednak pracuję na Vivobooku, do klawiatury którego i bez nowego przycisku musiałem się przyzwyczajać. To kompletnie odmienna wizja projektowa, choć oczywiście w ramach standardu. Copilot jest tuż obok prawego Altu, który w Windowsie na ustawieniach domyślnych odpowiada za wstawianie polskich znaków. Bazylion razy wcisnąłem Copilota zamiast Alta, zanim w końcu się nauczyłem.
Czytaj też:
Ten przycisk to bardzo skuteczna reklama. Copilota używałem już wcześniej, dziś jest mi nieodłączny
Copilot bazuje na technologii GPT, jednak istotnie różni się od rywalizującego z nim i również na niej bazującego ChatGPT. W mojej ocenie Copilot Pro z włączonym GPT-4 Turbo w trybie kreatywnym ma najmniejsze skłonności do halucynacji pośród wszystkich dostępnych tego typu usług. Oczywiście jak do każdego tego typu czatbota należy na razie podchodzić z ograniczonym zaufaniem.
Tu uwidacznia się kolejna bardzo istotna zaleta Copilota - przypisy i linkowanie źródeł. Można dokładnie sprawdzić, skąd AI czerpała swoją wiedzę, w razie wątpliwości. To po co w ogóle używać takiego narzędzia, które może zapewniać wadliwe dane?
Cóż - potrafi być to bardzo wygodne. Copilot znakomicie się sprawdza jako sposób na odnalezienie odpowiedzi na bardzo złożone pytanie. Klasyczne wyszukiwarki internetowe są bardzo dobre w wyszukiwaniu jednej, konkretnej informacji. W którym roku urodził się Bill Gates? Jak nazywał się pierwszy telefon z Androidem? Ale żadna znana mi wyszukiwarka nie zapewni tak szybko odpowiedzi na wymień chronologicznie wszystkie telefony HTC z Androidem wraz z wersją tego systemu, z którą były sprzedawane.
To bardzo pomaga w pracy. Na szczęście jeszcze nie na tyle dobrze, by całkowicie ją zautomatyzować - inaczej szukałbym już nowej pracy. Osoby, które liczą na Copilota (czy ChatGPT, Gemini, inne), że napisze za nich sprawozdanie kwartalne, pracę domową z polaka czy znaczne fragmenty pracy dyplomowej będą bardzo rozczarowane. Jako asystent Copilot potrafi być bardzo użyteczny. A za sprawą tego przycisku korzystam z niego więcej. Znacznie więcej.
Do tej pory, by skorzystać z Copilota, kierowałem się [ALT]+[TAB] na okno przeglądarki, wciskałem [CTRL]+[T] celem otwarcia nowej karty, wpisywałem co (by przeglądarka autouzupełniła resztę) i enter. Opis długi, ale trwa to bardzo szybko. Nie trwa jednak tak szybko, jak po prostu wciśnięcie jednego przycisku.
Klik - otwiera się okienko aplikacji lub wraca na pierwszy plan -> wpisanie frazy -> enter. Nie da się szybciej. Nie wyobrażam sobie na dziś jeszcze szybszej i wygodniejszej metody, by móc z poziomu laptopa wywoływać generatywnego czatbota. Oczywiście, że ta wygoda zachęca. To działa.
To wygodne. To działa. To problem
Rynek laptopów można podzielić wedle rozmaitych kryteriów. Jednym z nich mogłoby być oprogramowanie układowe. W tej kwestii mamy trzy i pół świata: Apple (komputery Mac), Google (komputery Chromebook), Windows (cała reszta) i Linux (ta cała wspomniana reszta minus mały promilek). Większość komputerów na rynku będzie miała skrót do Microsoft Copilot. Mniejszość (prawdopodobnie) do Apple Intelligence i Google Gemini.
A co z resztą?
Co, jeśli w mojej pracy bardziej odpowiada mi ChatGPT? Albo Claude AI? A może mam komputer Mac i chcę szybko wywoływać na nim Copilota? A może, i tu przechodzimy do sedna, lepiej w mojej pracy sprawdza się wspominany ChatGPT od Copilota? Powinienem mieć możliwość zmiany domyślnej funkcji tego przycisku, by zamiast usługi Microsoftu wywoływać tę przeze mnie preferowaną. Wtedy moglibyśmy mówić o jakimś nowym standardzie klawiatur. Przycisk od AI. Niech to nawet będzie fabrycznie ustawione na Copilota, podobnie jak domyślną przeglądarką czy pocztą w komputerach z Windowsem są również aplikacje Microsoftu. Ale niech to będzie edytowalne.
W teorii jest. Ten przycisk w rzeczywistości wykorzystuje skrót klawiszowy z użyciem nieużywanego już od dekad przycisku funkcyjnego (ale który technicznie jest częścią standardu IBM PC, więc i jest zgodny z Windowsem), więc odważni mogą gdzieś pogrzebać w trzewiach systemu i ręcznie, gdzieś głęboko zmodyfikować jakieś wartości, by ów przycisk otwierał nie tylko innego czatbota, ale właściwie dowolną aplikację. To jednak robota dla komputerowego druciarza, nie dla normalnego użytkownika peceta.
Dla mnie to nie problem, bo póki co jestem z Copilota zadowolony - ale co użytkownik, to inny zestaw potrzeb, a dodatkowo nie jest powiedziane, że za rok dalej będę go uważał za wiodące rozwiązanie. Na pewno jednak za rok komputera wymieniać nie zamierzam. Ta reklama na klawiaturze laptopów Copilot+ jest bardzo dobra i skuteczna.
Niestety aż za bardzo.