To najlepszy komputer Microsoftu od czasu Surface Pro 3. Surface Laptop 4 15 – recenzja
Surface Laptop 4 to wielki powrót do formy działu sprzętowego Microsoftu. Sprzęt okazał się tak dobry, że po odesłaniu wypożyczonego egzemplarza zdecydowałem się go kupić. No ale idealny to on też nie jest.
Ostatnimi laty miałem dość mieszane uczucia co do linii pecetów od Microsoftu. Do kultowego Surface Pro trudno się przyczepić. Surface Pro 3 okazał się tak udaną konstrukcją, że do dziś jest kopiowana zarówno przez partnerów Microsoftu, jak i ipadowo-chromebookową konkurencję. Ale… to w zasadzie tyle. No bo co jeszcze jest dostępne w linii bardzo drogich komputerów Surface?
Surface Pro? Nadal genialny, choć od lat bardziej szlifowany niż znacząco ulepszany. Surface Pro X? Jest super, ale jego procesor jest zbyt wolny by znalazł szersze grono zainteresowanych klientów. Surface Book? No ten to mi się marzy, jest mega bajerancki. Ale w tej cenie można kupić coś dużo szybszego i praktyczniejszego. Surface Go? Wydajność pozostawia zbyt wiele do życzenia. Surface Studio? Coś jak Surface Book: bajerancki i funkcjonalny i drogi… i z energooszczędnymi podzespołami zamontowanymi w desktopie. No i jest jeszcze Surface Laptop.
Surface Laptop był do tej pory najmniej lubianym przeze mnie komputerem Microsoftu (no dobrze, Surface Go nie lubię jeszcze bardziej). Sama konstrukcja tego komputera jest jakości wręcz wzorowej. Tyle że korzystał on z układów Ryzen Mobile, które do serii 3000 włącznie były produktami miernymi – oferującymi niską kulturę pracy i niską energooszczędność. Do testów Surface Laptop 4 podchodziłem więc z umiarkowanym entuzjazmem. Nie byłem świadom jak ogromną różnicę może sprawić wymiana jednego podzespołu.
Surface Laptop 4 – test 15-calowej wersji z ośmiordzeniowym układem Ryzen 7.
Surface Laptop 4 tym razem oferowany jest w dwóch rozmiarach: z 13,5- i 15-calowym dotykowym wyświetlaczem. Tym razem klienci mają wybór: mogą zdecydować, czy chcą notebooka z układem Intel Core Tiger Lake, czy też Ryzen 4000 Surface Edition. Już tu warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy.
Po pierwsze, tylko Ryzen doczekał się dedykowanej Surface’owi wersji współprojektowanej przez Microsoft, podczas gdy procesor Intela nie doczekał się żadnych specjalnych zmian. Po drugie: na rynku są już pierwsze laptopy z Ryzenem 5000. Czyli że komputer Microsoftu w teorii już na starcie jest ciut przestarzały. Jak twierdzi przedstawiciel Microsoftu, którego dopytałem skąd taka dziwna decyzja, wynika to z cyklu produkcyjnego giganta z Redmond. Nie rozumiem czym on różni się od tego od HP, Della, Lenovo i reszty, ale to w zasadzie bez znaczenia. Surface Laptop 4 tani nie jest, a – teoretycznie – mógłby być szybszy i bardziej energooszczędny. Na szczęście różnice między Ryzenem 5000 a Ryzenem 4000 nie są szczególnie duże.
Na razie jednak nie chcę nastawiać was negatywnie do tego komputera. Liczą się bowiem nie cyferki przy modelu procesora, a realne osiągi. Testowany przeze mnie model wyposażony został w 512-gigabajtową wymienialną (ale nie przez użytkownika – nadal potrzebny jest serwisant) pamięć SSD M.2 i 16 GB RAM. Oprócz tego w każdym Surface Laptop 4 znajdziemy jedno złącze USB-A, jedno USB-C i Surface Connect. Niestety, żadna wersja tego laptopa nie obsługuje Thunderbolta 4, nawet ta z układem Intela. Microsoft twierdzi, że to kiepsko zabezpieczony standard – choć wektor ataku jest na tyle skomplikowany, że nie jestem pewien, czy to argument, czy wymówka.
Brutalistyczna prostota Surface Laptopa 4. To kwestia gustu, ale uwielbiam tego rodzaju wzornictwo.
Surface Laptop 4 pod względem wzornictwa jest bardzo prosty, wręcz surowy. Nie jest to jednak ta surowość znana ze starych ThinkPadów. Tu dominuje wizualna prostota i proste kształty. Nie licząc odbijającego światło logotypu Microsoftu na klapie laptopa, nie ma tu żadnych ornamentów czy bajerów. Zamknięty w aluminiowej obudowie Surface Laptop 4 kojarzy się z utylitarnością, ale też zarazem zachowuje szyk i elegancję. Bardzo mi się to podoba, choć to jest oczywiście ocena wyłącznie subiektywna.
Nieco bardziej mi przeszkadzają dość grube ramki wokół wyświetlacza. Dla porównania, na powyższym zdjęciu widzimy ramkę Surface Laptopa 4 i Matebooka X Pro pierwszej generacji, sprzed lat. Tu nawet nie chodzi tylko o wzornictwo – im smuklejsza ramka, tym komputer zajmuje mniejszą powierzchnię lub ma większy wyświetlacz. Tu jest nieco staroświecko.
Microsoft na szczęście nie zrezygnował z drogiego wyświetlacza o proporcjach 3:2, co jest dla mnie dużo ważniejsze od tych kilku mm ramki. Im proporcjonalnie wyższy wyświetlacz, tym mieści on więcej treści przy tej samej przekątnej. To znacząco ułatwia pracę i na dziś nie wyobrażam sobie powrotu do wyświetlacza 16:10 lub, nie daj losie, 16:9. Szkoda, że Microsoft w tej kwestii ma tak mało naśladowców. Wyświetlacz przy tym nie obraca się o 360 stopni – Surface Laptop 4 nie jest konwertowalny w tablet.
Ów wyświetlacz jest przy tym znakomitej jakości, tak jak w większości pozostałych urządzeń Surface. Pracuje w rozdzielczości 2496 x 1664 px (201 ppi) o szczytowej jasności 430 nitów i jest doskonale skalibrowany, zapewniając niemal perfekcyjne odwzorowanie kolorów według dowolnego pomiaru. Kontrast jest również bardzo dobry, choć tu akurat zdarzają się i jeszcze lepsze laptopy. Jest idealny zarówno do pracy z tekstem, jak i ze zdjęciami czy wideo.
Jedno w czym Surface’y od zawsze brylowały, to klawiatura. Surface Laptop 4 zdecydowanie nie odstaje poziomem. Jest fantastycznej jakości, z logicznie i wygodnie rozmieszczonymi przyciskami i o 1,3-milimetrowym skoku. Pisanie długich tekstów na tym komputerze to czysta przyjemność. Nie znam lepszych klawiatur notebookowych od tych montowanych w Surface – choć testowałem wiele. Klawiaturze towarzyszy znakomity, duży i wygodny gładzik, obsługujący gesty multi-touch.
Całość jest smukła i perfekcyjnie wyważona. I lekka, jak na 15-calowego laptopa. Komputer Microsoftu waży raptem 1,5 kg.
Ładnie wygląda, jest świetnie wykonany. Ale co potrafi? Sprawdziłem wydajność Surface Laptop 4.
O rany, rany. Jak wiele może zmienić jeden podzespół, jakim jest SoC notebooka. Ryzen 3000 z Surface Laptopa 3 to gwarancja nieprzewidywalnej (i zazwyczaj krótkiej) pracy na akumulatorze i częstej pracy wentylatorów. Ryzen 4000 to coś zupełnie odwrotnego. Zanim przejdę do szczegółów, podzielę się anegdotą. Wiecie kiedy po raz pierwszy usłyszałem (cichy) szum wiatraczków? Gdy eksportowałem paczkę zdjęć z Lightrooma (RAW do JPG) podczas gdy w tle działała wirtualna maszyna Hyper-V z Windowsem, o której… zapomniałem.
Ryzen 7 Surface Edition to 7-nanometrowy układ o architekturze Zen 2. Wyposażony jest w osiem dwuwątkowych rdzeni i układ graficzny Vega 8 (8 CU, 1950 MHz). Bazowe taktowanie to 2 GHz z możliwością tymczasowego podbicia do 4,4 GHz. Układ ten zawiera 4 MB pamięci L2 i 8 MB L3 i pracuje z PCIe 3.0. W Surface Laptop 4 znajdziemy też kartę sieciową AX200 z obsługą Wi-Fi 6.
Czas na benchmarki (testy powtórzone trzy razy, uśrednione, zaokrąglone):
- PCMark 10: 5200 pkt
- PCMark 10 System Drive: 527 pkt
- Cinebench R20 (jednowątkowo): 590 pkt
- Cinebench R20 (wielowątkowo): 3726 pkt
- Handbrake: 235 kl./s.
- 3DMark Fire Strike: 3600 pkt
- Far Cry 5 (768p, ustawienia grafiki Normal) 34 kl./s.
Jak trzeba je interpretować? Surface Laptop 4, przynajmniej w testowanej wersji, to bardzo szybki komputer. Osiem rdzeni i 16 wątków akcelerowane przez Vega 8 zapewnia temu komputerowi topową wydajność w segmencie ultrabooków. Jednowątkowa wydajność jest tylko bardzo wysoka. W wielowątkowej trudno znaleźć coś jeszcze szybszego.
Rozczarowująca jest tu w zasadzie tylko wydajność pamięci masowej. W teorii 2200 MB/s (odczyt) i 1200 MB/s (zapis) to przyzwoite wartości – jednak Surface Laptop 4 bardzo rzadko jest w stanie je utrzymać. Co w sumie jest dziwne, bo pamięć pod obciążeniem nie przegrzewa się, a SMART nie informuje o obniżaniu parametrów pracy. Nie rozumiem czemu pamięć masowa zwalnia pod obciążeniem – ale pozostaje mi zanotować obserwację.
W każdym razie Surface Laptop 4 w testowanej wersji to bardzo, bardzo, bardzo szybki ultrabook, który przy okazji nawet pod obciążeniem jest bardzo cichy. Absolutne przeciwieństwo poprzednich Surface Laptopów. Pamięć masowa mogłaby być szybsza, bo wydajnością znacząco odstaje od konkurencji. Jednak pod każdym innym względem, Surface Laptop 4 jest na czele stawki.
Kultura pracy w Surface Laptop 4 i czas pracy na akumulatorze. Czyli jak pozbyłem się z domu ostatniego komputera z Intelem.
To, co jednak ostatecznie przekonało mnie do Surface Laptopa 4, to sposób, w jaki zarządza swoimi zasobami. Komputer ten jest niezwykle responsywny – nawet po wybudzeniu jest gotowy do pracy w ułamek sekundy, i to licząc to z uwierzytelnieniem użytkownika przez system rozpoznawania twarzy. Windows 10 na tym urządzeniu, pisząc kolokwialnie, wręcz śmiga. A wszystko to albo przy błogiej ciszy, albo przy rzadko pojawiającym się szumie o częstotliwości i głośności, które nie rozpraszają i nie przeszkadzają. Ostatni tak responsywny komputer jaki miałem w rękach to Surface Pro X z układem ARM.
To co się bardzo rzadko zdarza w komputerach z procesorami o architekturze x86 i z Windowsem na pokładzie, to przewidywalność czasu pracy na akumulatorze. Wskaźnik w windowsowym zasobniku i jego estymacje są zazwyczaj warte funta kłaków i najczęściej rozmijają się z rzeczywistością. Tymczasem Surface Laptop 4 w stanie uśpienia nie zużywa energii niemal wcale – gubiąc pojedyncze procenty na przestrzeni godzin. Podczas typowej pracy również estymacja jest zazwyczaj precyzyjna, choć tu też cudów nie ma. W momencie gdy nagle zaczniemy wymagać od komputera więcej, na przykład renderując wideo, akumulator rozładuje się dużo szybciej niż przewidywała systemowa kontrolka.
Test PCMark 10 Modern Office Battery, polegający na zapętleniu typowych zadań użytkowych aplikacji, zakończył się wynikiem niecałych 12 godzin czasu pracy. Identyczny wynik, co do minuty, odnotowałem odtwarzając zapętlone wideo Ultra HD w streamingu z Sieci. Z kolei odtwarzanie wideo z pamięci komputera w pętli zakończyło się wynikiem ponad 14 godz. pracy. Imponujące. Tym bardziej, że Surface Laptop 4 obsługuje system szybkiego ładowania – od zera do połowy naładuje się już w 40 min, a od zera do pełna w 2 godz. i 45 min.
Co ciekawe, procesor w testowanym komputerze pod obciążeniem bardzo szybko przechodzi w taktowanie 4,4 GHz, ale też nie jest w stanie tego utrzymać dłużej niż przez kilka chwil. Niedobrze? Niezupełnie, bo następnie przechodzi w taktowanie 3 GHz i już nie throttluje. Wspominałem już jak cichy jest ten komputer? Tak, kilka razy, ale czuję potrzebę podkreślenia tego jeszcze raz.
Przykro mi, Intelu, ale to był ostatni z twoich atutów. Układy AMD już od pewnego czasu gonią układy Core pod względem wydajności, ale do tej pory oferowały dużo niższą kulturę pracy – co jest szczególnie ważne w ograniczonych obudową i formą notebookach, w szczególności w smukłych ultrabookach.
Szmery, bajery i multimedia.
System głośników testowanego Surface’a znajduje się pod klawiaturą i jest zgodny z Dolby Atmos. Jestem przy tym zdegustowany jak łatwo uzyskać od Dolby stosowną licencję – pozycjonowanie dźwięku dookólnego w wbudowanych w komputer głośniczkach jest realizowane zawsze na poziomie miernym, podobnie jest i tym razem. Jakość dźwięku jest jednak bardzo dobra. Nie jest to najlepiej brzmiący laptop na rynku, ale i tak jest bardzo dobrze. Słuchanie muzyki czy ścieżki dźwiękowej z filmów to przyjemność.
Osobny akapit należy się komunikacji. Komputer od twórców Microsoft Teams albo realizuje wideokonferencje na poziomie wzorowym, albo przynosi wstyd jego projektantom. Na szczęście tu jest w istocie wzorowo. Kamerka pracuje w 720p i świetnie sobie radzi w różnych warunkach oświetleniowych. Największe wrażenie robią jednak mikrofony, perfekcyjnie zsynchronizowane z głośnikami. Niezależnie od tego, czy uczestniczyłem w spotkaniach na Teams, na Slacku czy na Zoomie – nigdy nie byłem zmuszony do użycia zestawu słuchawkowego. Rozmówcy zgodnie mnie poinformowali, że słychać mnie świetnie i nie słychać żadnych pogłosów. Kamera jest też zgodna z Windows Hello – umożliwia logowanie się za pomocą twarzy. Działa błyskawicznie mimo wysokiego poziomu bezpieczeństwa.
Właściwie jedyne, do czego chcę się przyczepić, to jeden istotny brak w oprogramowaniu. Większość nowoczesnych laptopów można przestawić w tryb stacjonarny, w którym akumulator nie jest ładowany do pełna. Dzięki temu w momencie gdy użytkownik pracuje głównie stacjonarnie pojemność akumulatora nie spada z czasem. U konkurencji zazwyczaj jest to jeden prztyczek w dodanej od producenta aplikacji. W Surface Laptop ten prztyczek jest głęboko ukryty w UEFI komputera, a użytkownik nie jest w żaden sposób informowany o jego istnieniu – pomijając to, że by w ogóle do niego trafić trzeba ponownie uruchomić komputer i grzebać w interfejsie, w którym niezorientowany użytkownik grzebać nie powinien.
Surface Laptop 4 15 – czy warto? Podsumowanie.
Jest takie amerykańskie powiedzenie, które idealnie pasuje do tej recenzji i którego polskiego odpowiednika nie znam. To put your money where your mouth is. Czyli że uwiarygodnij to, co mówisz, pieniędzmi. Testy Surface Laptopa 4 15 z Ryzenem 7 i 16 GB RAM zakończyły się odesłaniem wypożyczonego egzemplarza do Microsoft Polska i… kupno tego komputera, w właśnie tej konfiguracji. Cena rynkowa to 8700 zł. Wydałem więc niemałą kwotę na nowy sprzęt i – wydaje mi się – to szczególnie uwiarygadnia mój zachwyt.
Problemy tego komputera są w zasadzie nieliczne. Dla niektórych jest skreślony za brak Thunderbolta, jednak ja akurat tego złącza nie potrzebuję. Wydajność pamięci masowej mogłaby być wyższa. No i ramki wokół wyświetlacza cieńsze. Przydałby się może jeszcze jeden port USB. Ale to w zasadzie tyle. To elegancki, lekki komputer o fenomenalnej jakości wykonania i rzadko spotykanej bardzo wysokiej kulturze pracy. Jest przy tym bardzo szybki, pracując przy tym bardzo długo na akumulatorze, co sprawia, że brak nowszego Ryzena 5000 to wada głównie teoretyczna. Ma doskonałą klawiaturę, rewelacyjny wyświetlacz. Jest cichy i wygodny. Jest świetny. Jest rewelacyjny. Jest już mój.
Miła odmiana. Jak już będę zarabiał więcej niż potrzebuję, to może przesiądę się na Surface Booka – choć głównie z uwagi na bajerancką formę, bowiem tańszy Surface Laptop 4 jest od niego szybszy. Prawdopodobnie jest też szybszy nawet od Surface Studio. W teorii jest nawet szybszy od MacBooków z Apple M1 – choć tu opieram się już tylko na dostępnych w Sieci benchmarków, nie miałem przyjemności testować nowych komputerów Apple’a. To pierwszy komputer Surface od czasu Surface Pro 3 (i nowszych), za którym stoi coś więcej niż bajeranckość i szyk. Przy okazji okazał się jednym z najlepszych w swojej klasie. Trudno mi go nie polecić.