Copilot+ PC z ARM miesiąc później. Jestem komputer i drukarkę w plecy, ale nie żałuję
Za sprawą swojej pracy mam stały dostęp do naprawdę dobrych komputerów. Nawet teraz na biurku leży piękny, drogi i szybki ZenBook z AMD Strix Point, w którym normalnie to bym się zakochał. Ten tekst piszę jednak na klekocie, jak już zwykłem nazywać żartobliwie ten komputer. Mam do niego wiele uwag, ale i tak nie mogę się odkleić właśnie od tego komputera. Głównie odpowiada za to Qualcomm.
Można się oszukiwać lub można z czegoś sobie nie zdawać sprawy - ale od czasu przejścia komputerów Mac na układy Apple Silicon entuzjaści inni marek laptopów mogli tylko zazdrośnie łypać na posiadaczy MacBooków. Nie oznacza to oczywiście, że były to komputery tak po prostu lepsze - konkurencja zaspokaja rozmaite potrzeby, których Apple nie chce lub nie jest w stanie. W formie budowy laptopa, jego klawiatury, ekranu, dostępnych złącz czy oprogramowania. W kwestii kultury pracy i sprawności energetycznej stały się jednak wyznacznikiem do pobicia.
Bez trudu znaleźć można notebooka szybszego od MacBooka czy pokonującego go w zasadzie w niemal dowolnym mierzalnym parametrze. Tym niemniej MacBook jest w stanie zapewnić:
- bardzo wysoką wydajność (czyli apki szybko działają),
- w smukłej, eleganckiej, łatwej do przenoszenia obudowie,
- przy bardzo wysokiej sprawności energetycznej (czyli nie trzeba się martwić o ładowarkę przez długie godziny pracy),
- niskiej emisji ciepła (komputer jest bezgłośny lub bardzo cichy, nie zwalnia pod obciążeniem, w stanie uśpienia zużywa śladową ilość energii),
- i wysokiej responsywności (komputer błyskawicznie się uruchamia, nie ma przestojów w pracy pod wpływem obciążenia zadaniami w tle).
Komputera łączącego te wszystkie cechy z innej stacji niż Apple nie było. Wszystkie te cechy są też pożądane przez znaczą część użytkowników komputerów przenośnych. Ja nie kupiłem MacBooka do tej pory wyłącznie z uwagi na macOS-a. Zdecydowanie preferuje środowisko Windows i jego oprogramowanie, nie odpowiada mi też układ klawiatury tych komputerów. To jednak jedyne subiektywne dealbreakery. Gdyby nie to, to w kwestii pecetów dawno byłbym już za jabłkowym mostem.
Komputery Copilot+ PC z Snapdragonem X to takie MacBooki z Windowsem. To, w czym są lepsze bądź gorsze ma już nieco mniejsze znaczenie, bo liczy się to, że grają już w podobnej lidze
Posiadacze MacBooków, którzy odczuwają szczególną satysfakcję z domniemanej wyższości swoich komputerów nad innymi mogą spać spokojnie. Po sześciu tygodniach z Copilot+ PC z Snapdragonem X od niemal wszystkich producentów (w moim przypadku Microsoft, Asus, Lenovo, HP i Samsung) mogę z całą pewnością potwierdzić, że w kwestii pozycji w rankingu nic się nie zmieniło. Każdy podpunkt z listy z poprzedniej sekcji o jakiś stopień lepiej realizuje MacBook. Tyle że komputery z Snapdragonem X są z tymi MacBookami porównywalne. A to znacząca zmiana. I wystarczająca.
Do mojego (i reszty użytkowników komputerów z Snapdragonem X) cyfrowego świata zawitała bowiem cudowna elegancja pracy. Ta jest wyrażana we wspomnianej ciszy lub niskim poziomem hałasu (zależnie od modelu komputera) nawet przy wymagających mocy obliczeniowej zadaniach. Sam komputer jest przy tym bardzo szybki jak na smukłą maszynę, w tym segmencie cenowym. Jest zawsze dostępny. Zawsze reaguje błyskawicznie. Ja coś klikam, a ten komputer coś robi. Nie zamula, nie mieli, nie odpala wentylatorów na tryliard obrotów na sekundę.
To jest tak duża zmiana w komforcie pracy, że poszedłem na kilka kompromisów, o które wcześniej bym siebie nie podejrzewał
Nie ukrywam, że większość czasu jaki miałem z Copilot+ PCs z Snapdragonem X spędziłem z Surface Laptopem. To przegenialne urządzenie, a Microsoft był mi uprzejmy wypożyczyć go aż na sześć tygodni (typowo laptopy są wypożyczane na około 14 dni) - komputer jednak w końcu trzeba było zwrócić. Zostałem z Vivobookiem S 15, którego we wprowadzeniu do tego tekstu nazwałem klekotem.
Opinię podtrzymuję, aczkolwiek nie próbuję być tu złośliwy. Mam w pamięci cenę tego komputera, a w zamian za Snapdragona X Elite, 32 GB RAM, 1 TB szybkiego SSD i 120-hercowy wyświetlacz OLED firma Asus liczy sobie niecałe 6000 zł. To fantastyczna oferta, najbardziej aktualnie opłacalna na polskim rynku. Pewne kompromisy trzeba jednak było zawrzeć, w komputerze tym irytują mnie przeciętnej jakości klawiatura (a żyję z pisania), kiepskiej jakości system chłodzenia (Vivobook i Copilot+ PC od Samsunga to jedyne laptopy z Snapdragonem, których chłodzenie bywa całkiem słyszalne) i proporcje jego mocno reflektywnego wyświetlacza.
A jednak używam klekota, choć na biurku leżą przetestowane lub czekające na testy inne komputery, często cenowo wyższej klasy
Co najwyżej tęsknie wzdycham za odesłanymi Surface’ami i nieco sam siebie pukam w czoło (pozdrawiam przedstawiciela PR Asusa, któremu tym tekstem zapewne przypominam o konieczności odbioru ode mnie rzeczonego Vivobooka). Od poniedziałku znowu na kilka dni przesiadam się na kolejny laptop z procesorem x64. Będę mu wierny, z recenzenckiego obowiązku i jak zawsze podejdę do niego szukając przede wszystkim zalet. Ale tym razem kompletnie nie mam na to ochoty. Snapdragon aż tak umilił mi pracę.
Doszło do tego, że poważnie rozważam zdobycie własnego komputera z Snapdragonem X, gdy przyjdzie w końcu oddać klekota panu kurierowi. Rozważam też kupno nowej drukarki, bo moja z Vivobookiem czy z żadnym innym komputerem z ARM nie jest już zgodna - a to coś, o co bym siebie nie podejrzewał, moja drukarka jest stara, ale sprawna, nie lubię wymieniać sprawnych rzeczy. Wręcz poszedłem na tak daleko idący kompromis względem użytkowanej maszyny, jak zmianę narzędzia do obróbki wideo.
Ostatnio nieco szerzej zaangażowałem się w produkcję krótkich form dla Spider’s Web - użytkownikom Copilot+ PC muszę do tych celów polecić aplikację CapCut, jest tania, cudownie prosta w obsłudze, w pełni zoptymalizowana pod Snapdragona X (ARM64), w tym pod jego NPU, dostępna w Microsoft Store. A przecież ja zawsze się puszę, że to maszyna ma się dostosowywać do użytkownika, nie odwrotnie - i się oburzam na innych.
Niektórzy inni będą mieli gorzej i zakup takiego komputera musi być poprzedzony zbadaniem, czy na pewno wszystko będzie na nim działać. Od razu dopiszę coś, co do tej pory wygodnie pomijałem, czyli gry wideo. Snapdragon X jest w nich beznadziejny. Ja koncentruję się na graniu na konsoli, ale przecież PC to podstawa gamingu. Nie w tym przypadku.
Przestrzegam też przed przesadnie optymistycznymi oczekiwaniami względem wydajności tych komputerów. Sam często w tekstach określam je pieszczotliwym mianem torpedy, ale też widziałem niedawno materiał pewnego YouTubera, który porównał PC z Snapdragonem X (typowo 5000-7500 zł) z PC z układem Apple M3 Max (typowo od 16 700 zł) i ogłosił klęskę Snapdragona na całej linii. Mam problem z taką interpretacją. Tym niemniej chodzi mi o zaszczepienie u państwa ostrożności - chcę namówić na zainteresowanie tymi komputerami, a nie na ich impulsywne kupno. To specyficzne urządzenia, co szerzej naświetla ten materiał.
Komputery Copilot+ są jednak promowane przede wszystkim pod sztuczną inteligencję, co jest zbieżne z interesami Microsoftu - dostawcy preinstalowanego na nich oprogramowania - ale też w mojej ocenie kompletnie nie naświetla prawdziwych atutów tych sprzętów. Małe, smukłe, nie zużywające za dużo energii ciche komputerki, na których zawsze można polegać. Nie ma takich drugich na rynku z Windowsem czy Linuxem. I może nie są obiektywnie tak dobre, jak MacBooki, ale nie szkodzi. Bo są za to wystarczająco dobre, by i subiektywne potrzeby zyskały na znaczeniu.
Ja już nie zamierzam oglądać się za siebie.