REKLAMA

Miał być wielki protest właścicieli fotowoltaiki. Jest chaos i rozczarowanie

Oburzeni właściciele fotowoltaiki chcieli pokazać, że są siłą, z którą trzeba się liczyć. Na razie ciągle mamy do czynienia z zamieszaniem związanym z próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie „co teraz?”.

fotowoltaika rekord
REKLAMA

Grupa „Protest prosumentów - strajk posiadaczy fotowoltaiki” powstała pod koniec maja.

REKLAMA

Grupa w pierwszym kroku ma na celu zjednoczyć jak największą liczbę prosumentów. W drugim kroku stworzymy mapę strajku a w trzecim najważniejszym kroku będziemy protestować i odłączać nasze instalacje od sieci. Pewnie nasuwa Ci się pytanie „co to da?”, samemu nic nie zrobisz ale gdy na raz wyłączymy sto-tysiąc instalacji - ci którzy nas okradają odczują to! Nie daj się więcej doić! Dołącz do nas!

- apelował administrator (zachowano oryginalną pisownię).

Niezadowolenie wynika z nowych zasad rozliczenia. Obecnie nadwyżkę wytwarzanego prądu sprzedaje się po cenach rynkowych, które jednak są niskie, jeśli produkowanej energii z OZE w danej chwili jest dużo. Sprzedaż w takim okresie wypada niekorzystnie, więc niektórzy dochodzą do wniosku, że inwestycja prędko im się nie zwróci. Choć między sobą mówią wprost, że są regularnie okradani.

Lekarstwem byłyby magazyny energii, ale o kolejnym sprzęcie mało kto chce dziś słyszeć. Obecnie często jest tak, że właściciele fotowoltaiki nie używają energii w chwili, gdy produkcja jest najwyższa. Nadwyżka sprzedawana jest wiec za grosze.

Co z protestem?

Plany były szumne. Grupa na swój sposób jest sukcesem – w krótkim czasie zebrała już 3,7 tys. członków. Sęk w tym, że dyskusja zaczęła się rozmywać. Trudno znaleźć postulaty i plany działań, jest za to wiele wpisów ogólnie dotyczących fotowoltaiki. W końcu moderatorzy nie wytrzymali i dziś wdrożyli nowe zasady: żadnych pytań niezwiązanych z ewentualnym strajkiem. A takich było na grupce całkiem sporo – m.in. o to, czy i jaki magazyn energii warto zakupić.

Doszło nawet do tego, że niektórzy użytkownicy informowali media o zaplanowanym na 1 lipca strajku. „Za moment będzie rozłam w grupie, że miał być strajk, a ludzie nie wiedzieli co, gdzie, jak i kiedy jeśli coś ma być” – martwi się jeden z członków.

W innym poście ktoś zwraca uwagę na to, że grupa „choć niewielka już osiągnęła bardzo dużo”. Jak pisze „to jest zryw, a nie zorganizowany komitet wyborczy z kilkumilionowym budżetem”, więc trzeba „dać trochę czasu”. Ale niecierpliwość widać w licznych postach – użytkownicy domagają się konkretnych działań tu i teraz. Nikt jednak nie wie, czy w ogóle zostałyby zauważone, co jest przyczyną zmartwień wielu komentujących.

Grupka może być ciekawym przykładem internetowych masowych protestów

Na przestrzeni lat mieliśmy już kilka tego typu wydarzeń i niestety przy większości powtarzał się ten sam scenariusz: niewiele udało się zdziałać. Zryw bardzo szybko gasł, pojawiały się wątpliwości i rozczarowania. Z tłumu, który gotów był działać bez względu na konsekwencje, ostawało się raptem kilku. Czy facebookowe grupki mogą pomóc zjednoczyć osoby walczące we wspólnej sprawie i doprowadzić do spełnienia ich oczekiwań? Historia mówi, że nie do końca. W tym przypadku nadzieja ciągle się tli.

REKLAMA

Więcej o fotowoltaice w Polsce przeczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA