REKLAMA

Ten mem brutalnie zaorał Apple'a. Ściema wyszła na jaw

Czasami memy niepotrzebnie spłycają temat i wprowadzają błąd, ale nie da się jednak odmówić ich autorom tego, że momentami trafnie wyśmiewają absurdy. Tak jest w przypadku komiksu punktującego pewną nieścisłość Apple’a.

apple vision pro
REKLAMA

Kolega podesłał mi jeden z takich udanych śmiesznych obrazków. Najpierw widzimy komunikat, jaki wyświetla się użytkownikom iPadów, jeśli trzymają urządzenie zbyt blisko oczu. Troska o wzrok wzrusza, ale jednocześnie nie przeszkadza Apple’owi wypuścić urządzenia przysłaniającego wszystko – gogle Apple Vision Pro do rozszerzonej rzeczywistości. Coś tu się nie zgadza, prawda - pyta twórca zestawienia.

REKLAMA

Funkcja „Odległość od ekranu”, z której naśmiewa się autor zestawienia, jest nawet domyślnie włączona dla użytkowników poniżej 13 r.ż. W swoim dziale pomocy Apple zaznacza, że zbyt bliskie spoglądanie na iPhone’a oraz iPada przez dłuższy czas „może zwiększyć zmęczenie oczu i ryzyko krótkowzroczności”. Dodaje również, że to samo dotyczy książek, więc nie myślmy sobie, że tylko ekrany są złe.

Odległość od ekranu, będąca częścią funkcji Czas przed ekranem, wykorzystuje kamerę TrueDepth do wykrywania, kiedy trzymasz iPhone’a bliżej niż 12 cali przez dłuższy czas, i zachęca Cię do odsunięcia go. Odległość od ekranu może pomóc dzieciom w wyrobieniu zdrowych nawyków związanych z patrzeniem na ekran, co może zmniejszyć ryzyko krótkowzroczności, a osobom w każdym wieku pomóc zmniejszyć zmęczenie oczu spowodowane używaniem urządzeń cyfrowych.

Przyznacie, że jest to jednak dość zabawne. Gigant chce pomóc wyrobić „zdrowy nawyk związany z patrzeniem na ekran”, po czym wypuszcza na rynek sprzęt, którego celem jest patrzenie na ekrany zawsze i wszędzie. Ba, z którym od samego początku są zdrowotne kłopoty.

Jasne, rozumiem – Apple oczywiście zachęca do tego, by mając Vision Pro na głowie robić przerwy „co 20-30 min”, a potem już dostosowywać czas w zależności od tego, jak się czujemy. Teoretycznie wtedy przydaje się nawyk, w wyrobieniu którego pomaga funkcja „Odległość od ekranu”.

Faktem jest, że w goglach VR stosowane są specjalne soczewki, np. Fresnela, które redukują wagę i grubość, jednocześnie pozwalając na wyraźne widzenie czy asferyczne soczewki, które minimalizują zniekształcenia. Można powiedzieć, że producenci robią, co mogą, by walczyć z dyskomfortem. Tyle że same założenia stojące za Vision Pro kłócą się z robieniem częstych przerw i oszczędzaniem wzroku. Właśnie chodzi o to, aby rozszerzona rzeczywistość możliwie jak najdłużej nam służyła:

Umożliwiają przeglądanie Internetu w Safari, tworzenie listy zadań w Notatkach, czatowanie w Wiadomościach i płynne przełączanie się między rosnącą liczbą rozmaitych aplikacji do rozrywki i produktywności. Apple Vision Pro może również przekształcić dowolne pomieszczenie w osobiste kino

– wyliczał możliwości sprzętu Maciej Gajewski.

Abstrahując od braku komercyjnego sukcesu i tego, co należy zrobić, aby ewentualnym następcom się powiodło, ciekawi mnie ta sprzeczna filozofia, którą dobrze podsumował śmieszny obrazek. Z jednej strony troska o zdrowie, z drugiej coś, co temu przeczy. Tyle że nie powinienem być tym zaskoczonym.

Niedawno Business Insider pisał o badaniu zleconym przez platformę ePsycholodzy. Wynikało z niego, że 53,8 proc. ankietowanych jest zadowolonych z jakości swojego snu. To dobra wiadomość, bo pół roku temu zadowolonych było raptem niecałe 44 proc. Ale z drugiej strony w 2021 r. odsetek wynosił 55,9 proc., mimo że był to okres pandemiczny, a więc bardzo stresujący.

Badani podkreślili, że bardzo często się budzą – prawie co trzecia osoba wskazywała problem. Zdaniem ekspertów za taki stan rzeczy odpowiadać mogą zaburzenia natury psychicznej czy problemy w codziennym życiu, ale też przebodźcowanie i zbyt długie korzystanie z technologii.

Sami Polacy zdają sobie sprawę i 20,6 proc. przyznało, że przed zaśnięciem poświęca nadmiernie dużo uwagi telewizji, komputerowi czy telefonowi

Rosnąca świadomość to niby dobra wiadomość, bo rozpoznajemy problem i wiemy, co go powoduje. Ale czy możemy z nim walczyć? Czy mamy do tego odpowiednie narzędzia? Poniekąd tak, bo przecież same firmy technologiczne wmawiają nam, że dbają o jakość naszego snu. Swego czasu Przemek Pająk zauważył, że to Apple Watch pokazał mu, że za mało śpi. Dokładnie do takich samych wniosków prowadził raport, w przygotowaniu którego pomógł inteligentny zegarek: Amerykanie mają kłopoty ze snem.

- Watch ułatwia mi analizę, ale mnie nie wyleczy z problemu braku i złej jakości snu – dodał Przemek.

To oczywiste, że Apple nie jest lekarzem ani specjalistą, więc zadaniem firmy nie jest leczenie naszych problemów. Można się nawet cieszyć, że je sygnalizują. Jednak giganci powinni łączyć kropki i zdawać sobie sprawę z tego, że wina leży po ich stronie. A w związku z tym mogliby poczuć się do odpowiedzialności. Wiem, jestem naiwny, że ciągle liczę na taki gest bez przyparcia do muru.

Niby coś z tym robią – mówią, że już czas odłożyć urządzenie, proponują mniej męczące oczy kolory. To jednak nie działa, czego najlepszym dowodem są badania przeprowadzane w Polsce. Mamy możliwości ograniczyć korzystanie, ale… trudno się na to zdecydować.

"Sen stanowi irracjonalny, irytujący dowód na to, że istoty żywe nie mogą się całkowicie podporządkować rzekomo nieodpartym siłom nowoczesności" – pisał Jonathan Crary w eseju “24/7. Późny kapitalizm i koniec snu”. Swoją książkę poświęcił właśnie zakusom nowoczesności na to, abyśmy nie spali, a przez to dłużej konsumowali.

Właśnie dlatego wszelkie próby gigantów, byśmy położyli wcześniej się spać, nie są wiarygodne – im wcale nie zależy na tym, by nie było nas przez osiem długich godzin przy ekranie

Z kolei rzekoma troska o zdrowie – sprawdź, czy dobrze śpisz, choć wiadomo, że nie – przy okazji pozwala zgarnąć mnóstwo danych. „Dla kapitalizmu nadzoru źródłem zysku nie jest już wykorzystywanie pracy ludzi, jest nim monetyzacja każdego aspektu doświadczenia każdego człowieka” – pisała Shoshana Zuboff w „Wieku kapitalizmu inwigilacji” zauważając również, że „ludzkie doświadczenie jest darmowym surowcem do produkcji danych behawioralnych”.

REKLAMA

Warto pokazać troskę o zdrowie, bo to dobrze wygląda wizerunkowo, ale jest ona jedynie pozorna. Nieważne, czy dotyczy to snu, czy ochrony wzroku. Apple wcale nie zachęca do wyjścia na spacer czy odłożenia telefonu, a jedynie do jego odsunięcia. Kiedy zaś wprowadza jeszcze gorsze dla naszej uwagi nowe urządzenie na rynek, zapomina o tamtych poradach, zwraca uwagę na coś innego – że to przecież inna technologia, że nie jest groźna i że tu też warto robić przerwy. Całe urządzenie zaprojektowane jest jednak tak, aby się z nim nie rozstawać.

Dużo się mówi o uregulowaniu wielkich firm i właścicieli platform. Wykonywane są nawet ku temu pierwsze kroki. Chciałbym, żeby taką uwagę poświęcano również drobnym nieścisłościom, dzięki czemu zwyczajnie nie nakładano by nam makaronu na uszy. Zwłaszcza, że dotyczy to tematów zdrowia czy środowiska.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA