REKLAMA

Księgowy u sterów broni żyły złota Apple’a. Jest gotów zepsuć nam Internet

Apple to druga najpotężniejsza firma świata, jeżeli za miarę przyjąć kapitalizację rynkową. Osiągnęła to głównie za sprawą iPhone’a, rewolucyjnego osobistego komputera. Ten niezmiennie stanowi najważniejszy element jej działalności i źródła jej bogactwa. Gdy przychodzi do obrony terytorium, Apple zaczyna pokazywać kły. Co gorsza, prawdopodobnie skutecznie.

Apple Tim Cook standardy Internet
REKLAMA

Microsoft, Apple i Saudi Aramco. Oto trzy największe firmy na świecie. To już nie tylko przedsiębiorstwa, to potężne siły mające wpływ na międzynarodową politykę i prawodawstwo. Lobbyści tych firm negocjują z rządami i mniejszymi korporacjami umowy, które w mniej lub bardziej subtelny sposób wpływają na codzienność milionów ludzi.

REKLAMA

Historycznie rzecz ujmując, Apple to firma od komputerów. Na dziś jest jednak przede wszystkim firmą od iPhone’a i niemal całą swoją bieżącą potęgę zawdzięcza temu, że jako pierwsza zbudowała kieszonkowy osobisty komputer wystarczająco użyteczny i łatwy w obsłudze, by mógł się przyjąć na masowym rynku. To nie lada osiągnięcie, a jego skutki widać do dziś. Potęga Apple’a niezmiennie ma swoje źródło w iPhonie.

Najciekawsze teksty o Apple’u, tylko na Spider’s Web:

iPhone kontra tablety, komputery i usługi. Ale… czyje i dla kogo?

iPhone jest największym źródłem przychodów Apple'a, stanowiąc ponad 50 proc. całkowitych przychodów firmy w każdym roku od 2012 do 2024. W 2024 r., iPhone wygenerował 119,58 mld dol. przychodu, co stanowi 58,3 proc. całkowitego przychodu Apple'a.

Usługi są drugim co do wielkości segmentem przychodów Apple'a, odpowiadającym za około 20 proc. całkowitych przychodów firmy w ostatnich latach. Usługi obejmują iCloud, Apple Music, Apple TV+, Apple Arcade, Apple News+, Apple Card i Apple App Store. W 2024 r. usługi wygenerowały 46,9 mld dol. przychodu, co stanowi 22,9 proc. całkowitego przychodu Apple'a.

Pozostałe produkty Apple'a, takie jak Mac, iPad, Apple Watch i akcesoria, stanowią mniejszą część przychodów firmy, ale również odnotowują wzrost w ostatnich latach. W 2024 r. Mac wygenerował 20,1 mld dol. przychodu (9,8 proc. całkowitego przychodu), iPad 14,5 mld dol. (7,1 proc. całkowitego przychodu), a Wearables, Home and Accessories 20,6 mld dol. (10,1 proc. całkowitego przychodu).

 class="wp-image-4100174"
Wynalazek, który stał się źródłem światowej potęgi

Tyle że z uwagi na tylko częściowo otwarty ekosystem usług Apple’a, można śmiało założyć, że znaczna kwota z tych przychodów pochodzi od użytkowników iPhone’ów i innych urządzeń Apple’a. Co prawda Apple Music i Apple TV są dostępne też na inne urządzenia, tym niemniej nawet przy założeniu przytłaczającego konkurencję sukcesu (a tego Apple się jeszcze nie doczekał) usługi te nie byłyby w stanie wytłumaczyć tak wysokiej kwoty.

Znaczna jej część pochodzi bowiem z App Store, gdzie Apple pobiera prowizję od każdej transakcji zawieranej za jego pośrednictwem. Za każdym razem, gdy użytkownik iPhone’a kupuje aplikację czy subskrypcję, czy dodatek do gry, Apple odnotowuje kolejny wpływ finansowy.

Internet z natury jest otwarty. Za sprawą technologii webowych tradycyjne aplikacje są coraz częściej zbędne.

Podświadomie zapewne zdaje sobie już z tego sprawę większość użytkowników komputerów osobistych. Osoby sprawdzające Gmaila w programie pocztowym zamiast w karcie przeglądarki powoli stają się ekscentryczną rzadkością. Wręcz znaczna część twórców internetowych usług całkowicie odpuszcza sobie tworzenie tradycyjnych aplikacji na komputery osobiste, zapewniając wyłącznie webowe odpowiedniki. Na potrzeby takiej aplikacji jak Instagram, Netflix czy Arkusze Google pisanie natywnej dla Windowsa czy macOS-a apki nie ma większego sensu.

W przypadku urządzeń mobilnych sytuacja przez długi czas wyglądała inaczej. Telefon to urządzenie, które ma zużywać bardzo mało energii i które z uwagi na wyświetlacz niewielkich rozmiarów jest zaprojektowany tak, by użytkownik na ekranie obcował z pojedynczą aplikacją. Pozbawione możliwości wykonywania bardziej złożonych operacji w tle i zasobożerne aplikacje webowe nie mogły zaoferować wygody i komfortu tradycyjnych aplikacji.

Tyle że postęp techniczny się nie zatrzymuje. Dzisiejsze telefony wyposażone są w procesory radzące sobie bez wysiłku nawet z niedbałą i kiepsko zoptymalizowaną aplikacją webową. Same technologie webowe również znacząco się rozwinęły, pozwalając wykorzystującym je aplikacjom na działanie bez łączności z Internetem czy na proste działania w tle, takie jak możliwość wysyłania powiadomień. Narodził się wręcz swoisty standard webowych aplikacji, a jego nazwa to PWA.

Krótkie przypomnienie: co to jest Progressive Web App?

Progressive Web Apps (PWA) to, według definicji, rodzaj oprogramowania aplikacyjnego dostarczanego przez sieć, zbudowanego przy użyciu standardowych technologii internetowych, takich jak HTML, CSS, JavaScript i WebAssembly. Jest przeznaczony do działania na dowolnej platformie zgodnej ze standardami webowymi, w tym na komputerach stacjonarnych i urządzeniach mobilnych. W przeciwieństwie do tradycyjnych stron internetowych, PWA mogą być instalowane na urządzeniu, działać w trybie offline i w tle, a także integrować się z urządzeniem i z innymi zainstalowanymi aplikacjami.

 class="wp-image-4430186"
Widoczne tu na zrzucie ekranowym aplikacje do social mediów i montażu wideo to aplikacje webowe, typu PWA. Ich przeznaczenie jest na tyle proste, że nie ma większego powodu innego niż sztuczny, by konieczne było ich przepisanie na tak zwany kod natywny

Niektóre z głównych cech programów PWA to:

  • PWA dostosowuje się do różnych rozmiarów ekranów i orientacji urządzeń.
  • PWA może działać nawet przy słabym lub braku połączenia z Internetem, dzięki wykorzystaniu pamięci podręcznej i service workerom.
  • PWA może być dodawany do ekranu głównego urządzenia, a następnie uruchamiany jak natywna aplikacja.
  • PWA jest zawsze aktualizowany, ponieważ pobiera najnowsze dane i zasoby z sieci.
  • PWA jest dostarczany przez HTTPS, co zapewnia bezpieczną komunikację i ochronę przed atakami.
  • PWA może korzystać z funkcji sprzętowych urządzenia, takich jak kamera, mikrofon, GPS, akcelerometr, itp.
  • PWA może wysyłać powiadomienia push i wyświetlać odznaki na ikonie aplikacji, aby zachęcić użytkowników do częstszego korzystania z aplikacji.

Dla większości typowych konsumenckich aplikacji te możliwości techniczne są absolutnie wystarczające.

PWA ma jeszcze jedną ważną cechę. Środowiskiem instalacji takiej aplikacji jest przeglądarka internetowa, a nie system operacyjny.

Co prawda granice między systemem a przeglądarką stają się coraz bardziej umowne, tym niemniej w tym przypadku to rozróżnienie jest ważne. PWA tak na dobrą sprawę nie musi być oficjalnie obsługiwanym przez dany system standardem. Wystarczy, że zainstalowana na danym systemie i dopuszczona do działania w tle przeglądarka internetowa jest w miarę nowoczesna. System operacyjny może zapewniać PWA dodatkowe formy integracji, by używanie ich było wygodniejsze dla użytkownika - jest to już jednak całkowicie opcjonalne.

To między innymi oznacza całkowite obejście mechanizmów systemu operacyjnego zarządzających zainstalowanym oprogramowaniem. Twórcy aplikacji nie muszą już martwić się o zgodność z danym systemem, sposobami instalacji czy rozmaitymi innymi technicznymi wyzwaniami. Mają się martwić o zgodność z Chrome i z Safari, a najlepiej jeszcze z pozostałymi przeglądarkami. To również oznacza, że kompletnie nie muszą się oglądać na Apple’a i jego prowizje.

Apple stanął przed nie lada dylematem. Z jednej strony technologie webowe to uznana już przez rynek branżowa rewolucja, opieranie się im czyniłoby Apple’a firmą bez wizji na przyszłość i potencjalnie mogłoby nawet nieco wpłynąć na popularność samego iPhone’a. Z kolei pełna akceptacja PWA i pokrewnych technologii to ogromne zagrożenie da żyły złota, jaką dla Apple’a jest App Store. Firma wybrała grę na zwłokę.

Otwarte z natury komputery Mac obsługują siłą rzeczy PWA od dawna. Ich obsługę do iPhone’a wdrażano jednak latami, zapewne z premedytacją. System iOS (i jego odmiany) do dziś nie realizują w pełni standardu PWA, choć z wersji na wersję widać postępy.

Należy przy tym mieć na uwadze, że iPhone (w przeciwieństwie do Maca) nie pozwala żadnej aplikacji na korzystanie z innych mechanizmów przetwarzania aplikacji webowych niż te wbudowane w telefon. Wspomniana wcześniej uwaga na temat PWA - że wystarczy im dowolna nowoczesna przeglądarka, a niekoniecznie sama obsługa w systemie - nie znajduje tu zastosowania, bo przeglądarka w istocie jest tylko jedna. Przeglądarki Chrome, Brave, Edge i inne w przypadku iPhone’a to nakładki interfejsu na systemowy mechanizm i nic więcej. To okaże się ważne za chwilę.

Safari to kolejny element kontroli nad oprogramowaniem iPhone’a.

Apple nie tłumaczy oczywiście blokowania rozwoju otwartego standardu aplikacji chęcią ochrony przychodów. Jako główny powód podaje bezpieczeństwo użytkownika. Ograniczając możliwość instalacji oprogramowania tylko do repozytorium App Store i ograniczając środowisko webowe tylko do WebView (Safari) firma może dać użytkownikom obietnicę niezawodności i bezpieczeństwa, której nie może zapewnić żaden konkurent. Tyle że to pozornie słuszny argument.

macbook pro air ktory wybrac 2022 apple m1 m2 m1 pro max-min class="wp-image-2211393"
Apple Mac jest nieco mniej mobilnym komputerem od iPhone'a. Cechuje się wysokim poziomiem cyberbezpieczeństwa. Nie jest sztucznie zamknięty jak iPhone

W istocie to eliminowanie kolejnych potencjalnych wektorów ataków ze strony cyberprzestępców. Tyle że równie prawdziwym jest stwierdzenie, że zablokowanie instalacji jakiegokolwiek oprogramowania przez użytkownika w jeszcze większym stopniu zwiększy jego bezpieczeństwo. Na dodatek widać po tym tłumaczeniu jak ważny dla Apple’a jest telefon, a jak ważny Mac. Wszak powyższą deklaracją sugeruje, że Mac to niebezpieczna dla użytkowników platforma. Co oczywiście nie jest prawdą.

Platformy Mac, Windows, Android i Linux od zawsze były platformami otwartymi, a niejednokrotnie zewnętrzne oprogramowanie okazywało się lepiej zabezpieczone i stabilniejsze od tego oferowanego wraz z systemem. Tu prawdopodobnie nie chodzi więc o bezpieczeństwo, a o kontrolę. Dopóki użytkownik iPhone’a korzysta z Safari lub z samego modułu WebView, Apple może relatywnie dowolnie kontrolować jego poczynaniami, blokując lub włączając dostęp do poszczególnych technologii i funkcji i aplikacji. Może nadal mieć pewną kontrolę nad oprogramowaniem - i nad ochroną wpływów finansowych.

Bilans księgowy okazał się tak ważny, że firma Tima Cooka właśnie wypowiedziała wojnę otwartemu Internetowi.

Za sprawą nowego europejskiego prawa Apple będzie zobowiązany do wielu zmian. Te ważne z punktu widzenia omawianego tematu to możliwość zapewnienia użytkownikowi instalacji oprogramowania z innych źródeł niż App Store oraz możliwość zapewnienia twórcom przeglądarek możliwości zastosowania ich autorskich mechanizmów przetwarzania technologii webowych, bez obowiązku polegania na kontrolowanym przez Apple’a mechanizmie WebView. O tym, jak poważne jest to zagrożenie dla wpływów firmy, świadczy jej reakcja.

Oprogramowanie iPhone’a umożliwi uruchamianie innych mechanizmów niż WebView wyłącznie na telefonach operujących na terenie Unii Europejskiej, gdzie będzie obowiązywać nowe prawo. Co więcej, za sprawą wspomnianych wcześniej (i innych) mechanizmów kontroli będzie i tak ściągał prowizje od transakcji zawieranych za pośrednictwem iPhone’a, nawet jeśli ich źródłem jest aplikacja lub gra spoza App Store. O najlepszym dowiadujemy się jednak na koniec.

Otóż Apple wycofuje się z obsługi PWA na urządzeniach mobilnych. Dotychczasowe usprawnienia, które w wersjach beta systemu iOS zaczynały przybierać całkiem zachęcające kształty, zostaną wyłączone. By dolać jeszcze większej ilości oliwy do ognia: owe mechanizmy będą wyłączone tylko dla użytkowników z Unii Europejskiej.

Powyższych działań nie da się wytłumaczyć żadną spójną logiką. Narracja na temat bezpieczeństwa i doświadczeń użytkownika kompletnie przestaje się kleić. Firma wykorzystuje swoją potęgę i związaną z tym sprawczość - oraz popularność samego iPhone’a - by uczynić obchodzenie App Store’a kompletnie nieopłacalnym.

Twórcy przeglądarek nie będą tworzyć bardzo kosztownych i skomplikowanych portów swoich technologii tylko na potrzeby jednego, europejskiego rynku - co potwierdziła już chociażby Mozilla (Firefox). Z kolei dalsza kontrola nad oprogramowaniem, nawet tym instalowanym bez pośrednictwa Apple’a, nie zapewni wystarczających warunków opłacalności do wprowadzenia niektórych usług, co potwierdził chociażby Microsoft (Xbox Game Pass).

Co gorsza, Apple tę walkę prawdopodobnie wygra.

Przypomnijmy, druga najpotężniejsza firma świata. Na dodatek mająca dość bogatą historię stawania w kontrze rynkowym standardom, dobrze na tym finansowo wychodząc. Zbyt wielu klientów uwielbia i ceni swoje iPhone’y. Mało kogo interesują dyskusje o standardach deweloperskich czy prowizjach za oprogramowanie. Mało kto zdaje sobie też sprawę jak takie decyzje Apple’a wpływają na całe rynki, przedsiębiorstwa czy nawet rozwój informatyki i technologii.

REKLAMA

Apple nie jest tu jedyny - powyższy problem dotyczy całego Big Techu, w tym jeszcze potężniejszego (według tej samej miary kapitalizacji) Microsoftu. Tym niemniej to pierwszy raz od wielu lat, kiedy członek tak zwanego Big Techu tak otwarcie i bezpośrednio staje w kontrze do otwartych standardów i interoperacyjności. Mając najlepszych prawników w swojej kieszeni, ta wolta jest zapewne w pełni legalna. I zapewne odniesie sukces.

Trudno jednoznacznie i precyzyjnie przewidzieć co to będzie oznaczać dla użytkowników poza efemerycznym ograniczeniem wolności i innowacji. Warto się jednak zastanowić nad wpływem na rzeczywistość, jaki mają Big Techy. Skoro Apple jest w stanie zapewne skutecznie zablokować rozwój tej otwartej i wolnej części internetowych technologii, to na co jeszcze ma wpływ? Zarówno on, jak i inne wielkie informatyczne korporacje wraz ze swoimi lobbystami? Apple zdołał obrócić na swoją korzyść regulacje prawne niemal całego kontynentu (sic!), wykorzystując je do dokładnie przeciwnych do ich zamierzeń celów. Tylko po to, by poprawić swój wynik księgowy. Trudno o trafniejszą definicję niemal nieskrępowanej potęgi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA