REKLAMA

Mówisz, że plastik to nie nasz problem? Zobacz, co dzieje się z polskimi bocianami

Obrazki rozeszły się na cały świat i słusznie były wyrzutem sumienia dla ludzkości: żółwie zaplątane w foliowe torebki, żołądki oceanicznych stworzeń pełne plastikowych odpadów. Wydawać by się mogło, że problem, choć gigantyczny, jest jednak odległy. Nic bardziej mylnego: przez zanieczyszczenie świata plastikiem cierpią też nasze rodzime bociany.

bociany plastik
REKLAMA

Symbole czasami pomagają – widok wspomnianego żółwia czy też kraba, który zamiast w muszli chowa się w zakrętce do napoju powinny dawać do myślenia. Nie da się jednak ukryć, że takie zdjęcia czy też informacje choćby na temat wielkiej oceanicznej plamy śmieci mówią o odległym nam świecie. Pozornie, bo przecież mikroplastikiem oddychamy na co dzień, ale pewnie tak jak dla części są wyrzutem sumienia, tak innym pomagają to sumienie zagłuszyć. Dzieje się to na tyle daleko, że nie ma możliwości, abym to ja przykładał do tego rękę. Nie zgadzam się z takim podejściem, ale mogę zrozumieć.

REKLAMA

Tyle że plastik to też nasz problem. I cierpią nasze zwierzęta

Oczywiście tu wpadamy w kolejną pułapkę. I w bardzo wąskie, kategoryczne myślenie – bo czy fakt, że cierpi nasz bocian, sprawia, że nagle problem mikroplastiku staje się ważniejszy, niż gdy cierpiały wspomniane oceaniczne żółwie? W książce „Strzępki życia” najbardziej spodobało mi się, jak autor pisząc o grzybach pokazuje, że natury nie da się zrozumieć ludzkimi kategoriami. Grzyby są przykładem na to, że granica, za którą kończy się dany organizm, jest bardzo płynna, o ile w ogóle istnieje. Trzeba myśleć szerzej, nieszablonowo. I w sumie przykład „naszego” bociana dobrze to pokazuje – problemy Ziemi to po prostu nasze problemy. Nas wszystkich, nie tylko ludzi, ale wszystkich organizmów. Tych żyjących daleko, jak i tych, które widzimy w okolicy.

Co je bocian? Nie żaby, a plastik

Joachim Siekiera z Grupy Silesiana i dr Kazimierz Walasz z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego od lat zaangażowani są w badania nad bocianem białym. Wraz z wieloma współpracownikami oraz przy pomocy firm energetycznych zarządzających liniami przesyłowymi udało się zebrać wypluwki ze 117 gniazd bocianich położonych w południowej i południowo-zachodniej Polsce. Ich analiza uwypukliła niepokojącą rzecz, dotychczas opisaną dla populacji bociana białego żyjących w silnie przekształconych środowiskach Europy Zachodniej. W diecie ponad jednej trzeciej badanych par lęgowych znajdowano sztuczne odpady, z czego najwięcej było plastiku i filtrów papierosów.

Można wręcz powiedzieć, że nasze wyniki są doprawdy alarmujące i wskazują na szeroko rozpowszechniony problem zanieczyszczenia środowiska przez odpady produkowane przez człowieka, nawet w obszarach wiejskich

- wyjaśnia prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Naukowiec zwraca uwagę na to, że to, co bociany zjadają, odzwierciedla stan naszego środowiska. I trudno od tego uciec, biorąc pod uwagę fakt, że drobinki plastiku są w stanie przedostać się nawet do ludzkiego serca.

O walce z degradacją środowiska naturalnego przeczytasz więcej na Spider's Web:

Przebadane polskie bociany dołączają więc do brytyjskich jeży, myszy czy norników. Naukowcy z Wysp Brytyjskich już wcześniej zauważyli, że stwierdzenia "zwierzęta żywiące się plastikiem" nie można używać wyłącznie w kontekście oceanicznych stworzeń.

To bardzo niepokojące, że ślady plastiku były tak szeroko rozpowszechnione w różnych miejscach i u gatunków o różnych zwyczajach żywieniowych. Sugeruje to, że tworzywa sztuczne mogą w różny sposób przesiąkać do wszystkich obszarów naszego środowiska

- mówiła Emily Thrift, absolwentka zoologii na Uniwersytecie w Sussex i jedna z autorek badania.
REKLAMA

Plastik to niejedyny problem polskich bocianów

Naukowcy od jakiegoś czasu alarmują, że populacja tych ptaków w Polsce maleje. Powód? Zmiany klimatu i działalność człowieka. W 2015 r., kiedy okazało się, że wyprzedziła nas Hiszpania w liczbie tych ptaków, eksperci ostrzegali, że bociany po prostu nie mają gdzie do nas wracać, bo terenów podmokłych brakuje. Na dodatek tradycyjne pastwiska, gdzie nie ma krów, zostały zamienione w uprawy kukurydzy, które z perspektywy bociana są pewnego rodzaju pustynią.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA