REKLAMA

Logitech G Cloud: ten handheld kocha latać w chmurze - recenzja

Logitech G Cloud to najnowszy handheld do gier, skupiony na usługach chmurowych. Spędziłem z nim kilkanaście dni i sprawdziłem, jak radzi sobie w domowym zastosowaniu, a także w terenie.

29.09.2023 03.22
Logitech G Cloud 25
REKLAMA

Logitech G Cloud stawia na przenośną rozgrywkę w oparciu o chmurę. Handheld powstał z myślą o takich usługach jak GeForce NOW czy Xbox Cloud Gaming, pozwalając strumieniować obraz gry na niezły 7-calowy ekran IPS 1080p 60 Hz. Darmowy miesiąc GeForce NOW oraz kwartał Game Passa jest oferowany każdemu posiadaczowi.

REKLAMA

Gdy jesteśmy w domu, podłączeni do szybkiej sieci, Logitech G Cloud pokazuje prawdziwy potencjał.

Nie dość, że handheld pozwala grać ponad 10 godzin w produkcje z chmury, to jeszcze szybko się ładuje, w 2 godziny przyjmując prawie 100 proc. energii. Mimo pojemnej baterii 6000 mAh sprzęt jest bardzo lekki. Zwłaszcza na tle Steam Decka oraz ASUS ROG Ally. Z masą na poziomie 463 gramów G Cloud jest minimalnie cięższy od Nintendo Switcha, nie męcząc dłoni podczas dłuższej rozgrywki.

Jakość obrazu w aplikacji GeForce NOW jest świetna. Wciąż czuć różnicę względem natywnego 1080p, ale produkcje takie jak Cyberpunk 2077 są ostre, klarowne i śliczne. Do tego poczucie opóźnienia między wprowadzanymi komendami a reakcją na ekranie, stoi na zadowalająco niskim poziomie. Inaczej wygląda to w przypadku usługi Xbox Cloud Gaming. Tutaj opóźnienie jest mocno wyczuwalne, a jakość obrazu pozostawia wiele do życzenia. Grać się da, ale Nvidia pozostaje niedościgniona.

Inną aplikacją sprawdzającą się w domowych warunkach jest Steam Link. Dzięki niemu możemy wygodnie wyłożyć się na kanapie, grając w produkcje uruchamiane na stacjonarnym komputerze, strumieniowane na ekran handhelda. Rozgrywanie w ten sposób Europy Universalis IV to kiepski pomysł, ale produkcje akcji czy wyścigi spisują się lepiej.

Urządzenie nie otrzymało natomiast anteny 4G/5G, do łączności wykorzystując moduł WiFi 5. Oznacza to, że użytkownik jest uzależniony od dostępu do sieci WiFi, bez której G Cloud traci swoją największą zaletę: stosunkowo długie działanie na jednym ładowaniu podczas strumieniowania obrazu z chmury.

To problem, jeśli z Logitech G Cloud chcemy korzystać poza domem, bez angażowania hotspotu w telefonie i bez zużywania transferu komórkowego. Mamy do czynienia z typowym handheldem salonowym, który nie powinien opuszczać strefy zasięgu domowego WiFi. Hotspoty w hotelu czy na dworcu okazują się zbyt mało wydajne do strumieniowania.

Jedno z bardzo pomocnych rozwiązań Logitech schował w ustawieniach eksperymentalnych.

Mam tu na myśli przypisanie wirtualnych przycisków w grach mobilnych do prawdziwych elementów kontrolera. W ten sposób produkcje bez wsparcia pada można ogrywać przy pomocy fizycznych przycisków, o ile odpowiednio je naniesiemy na interfejs danej gry. Co świetne, Logitech G Cloud zachowuje taki układ dla każdej aplikacji osobno, dzięki czemu nie trzeba go zmieniać po uruchomieniu innego tytułu z Androida.

Przypisywanie fizycznych przycisków pozwala wygodnie grać w wiele mobilnych hitów przy pomocy wbudowanego kontrolera, włącznie z jego analogami i spustami. To gigantyczne ułatwienie i radykalny wzrost komfortu użytkowania. Wiele mobilnych hitów nie oferuje wsparcia pada, a funkcja przypisywania rozwiązuje ten problem w sposób systemowy.

Przypisywanie przycisków pozwala obejść jeszcze jeden istotny problem: ograniczenia aplikacji Remote Play od PlayStation. Remote Play pozwala strumieniować oraz z konsol PS4/PS5, ale działa wyłącznie z fizycznymi kontrolerami Sony lub przy pomocy dotykowych przycisków wirtualnych. Logitech G Cloud pozwala nanieść funkcje fizycznych przycisków na mapę przycisków wirtualnych, zamieniając sprzęt w przenośną konsolę PlayStation 5. Rozwiązanie niestety wymaga stałej obecności wirtualnych przycisków na ekranie, co nieco rozprasza.

Co z uruchamianiem gier natywnie? Logitech G Cloud to tablet z Androidem, ale o słabych podzespołach.

Z (nieco już starym) Androidem 11 na pokładzie, Logitech G Cloud pozwala pobierać aplikacje z gigantycznego zbioru Google Play. Zawiedzie się jednak ten, kto liczy na Diablo Immortal, Call of Duty Mobile czy PUBG Mobile śmigające na najwyższych ustawieniach graficznych, w stabilnych 60 klatkach.

Sercem G Cloud jest kilkuletni Qualcomm Snapdragon 720G. Specyfika tego układu zakłada wysoką wydajność energetyczną, ale nie wysoką moc. Dlatego grając w Diablo Immortal aplikacja nie pozwala włączyć wyższych ustawień niż niskie. Od razu czuć, że natywne uruchamianie gier to tylko opcja awaryjna i nie z myślą o niej powstało to urządzenie. Najnowsze gry dla Androida jak najbardziej działają na Logitech G Cloud, ale z niskimi ustawieniami oraz wyczuwalnymi spadkami płynności.

Zaletą użytego Snapdragona jest za to czas działania na jednym ładowaniu. Tego wystarczy na ponad 10 godzin ciągłej zabawy w GeForce NOW czy Xbox Cloud Gaming. Po tym, jak bateria znika w mi oczach na ROG Ally, 8 proc. ubytku akumulatora po godzinie rozgrywki w Starfield robi cholernie dobre wrażenie.

Jako konsola, Logitech G Cloud sprawia poprawne wrażenie, producent zdecydowanie nie poszedł w tandetę.

Bardzo podoba mi się, że Logitech oferuje alternatywną względem Androida 11 nakładkę systemową, dopasowaną do nawigowania analogami. Jest prosta, czytelna i wygodna, jednocześnie nadając urządzeniu własnej tożsamości. Producent pomyślał nawet o menu skrótów, z poziomu którego błyskawicznie zmienimy jasność ekranu, zmienimy głośność albo uśpimy urządzenie.

Analogi są bardzo przyjemnym skokiem jakości w porównaniu do Joy-Conów Switcha albo grzybków w Razer Kishi. Ponadto Logitech oferuje kilka możliwości regulacji działania analoga, pozwalając zmieniać parametry martwej strefy czy czułości. Jest nawet diagram czułości jak na DualSense Edge.

Gigantyczną zaletą urządzenia jest wcześniej wspomniana niska masa, która sprawia, że sprzęt jest leciutki i nie obciąża nadgarstków. W obudowie znajdziemy gniazdo USB-C do ładowania (działają też słuchawki), klasyczne gniazdo słuchawkowe oraz czytnik kart microSD pozwalający powiększyć bazową przestrzeń na dane, wynoszącą skromne 64 GB. Do tego dzięki Bluetooth 5.1 z Logitech G Cloud sparujemy ulubione bezprzewodowe słuchawki.

Logitech G Cloud to handheld salonowy. Domowa alternatywa wględem grania na dużym ekranie.

Z Logitech G Cloud skorzystają głównie domowi gracze, którzy chcą odpocząć od komputera czy konsoli podłączonej do telewizora. Gdy w domu trwa bitwa o ekran, Logitech G Cloud może stanowić wybawienie.

Z ceną na poziomie 1599 zł, handheld kosztuje dokładnie tyle, co Nintendo Switch OLED oraz o 300 zł mniej względem Steam Decka potrafiącego nie tylko strumieniować obraz, ale także uruchamiać natywnie najnowsze gry wideo. Gdyby Logitech G Cloud kosztował 200-300 zł mniej, byłby bardzo ciekawym, a jednocześnie tanim uzupełnieniem urządzeń w domu pełnym graczy. Dlatego liczę na pierwsze popremierowe obniżki i zamawiam własny egzemplarz.

Największe zalety:

  • Ponad 10 godzin grania w chmurze na jednym ładowaniu
  • Bardzo lekka, poręczna konsolka
  • Możliwość mapowania fizycznych przycisków do przycisków dotykowych
  • 3 miesiące Game Passa i miesiąc GeForce NOW w zestawie
  • Wygodna "konsolowa" nakładka systemowa na Androida 11

Największe wady:

REKLAMA
  • Dosyć wysoka cena (1599 zł)
  • Mało wydajny Qualcomm Snapdragon 720G
  • Brak anteny 4G/5G
  • Kiepsko spisuje się w terenie, to "handheld domowy"

Z punktu widzenia premierowej ceny Logitech kosztuje nieco za dużo, robiąc nieco za mało. Jeśli jednak ktoś jest fanem grania w chmurze, a nie chce rozładowywać telefonu, z którego korzysta na co dzień, ten sprzęt będzie dla niego strzałem w dziesiątkę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA