REKLAMA

Cyberpunk 2077 vs Widmo Wolności - co lepiej robi podstawka, co dodatek?

Cyberpunk 2077: Widmo Wolności to wyrazista odskocznia od podstawowej wersji gry. Dodatek ma inny klimat, oferuje unikalne mechanizmy rozgrywki i wprowadza szereg zmian projektowych. Dlatego postanowiłem zestawić ze sobą zawartość podstawki i rozszerzenia.

Cyberpunk 2077 vs Widmo Wolności - co lepiej robi dodatek?
REKLAMA

Dodatek Widmo Wolności naprawdę udał się Redom. Spójniejsza historia, szpiegowski klimat, lepsza oprawa graficzna, ciekawsze projekty lokacji i przygoda na 15 - 20 godzin - wszystko to pracuje na naszą notę końcową 9/10, wystawioną w obszernej recenzji: Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Nie zgadzam się, to nie może być koniec.

REKLAMA

Rozszerzenie Phantom Liberty różni się od bazowego Cyberpunka 2077 w wersji 2.0 w tak ciekawy sposób, że postanowiłem zestawić ze sobą największe zmiany i różnice, tworząc coś na kształt pojedynku. Rywalizacji nie należy jednak traktować dosłownie, ponieważ Widmo Wolności to część Cyberpunka 2077, świetnie wkomponowana we wspólny futurystyczny świat.

Runda 1: Główny wątek fabularny. Tutaj walka jest zażarta.

Cyberpunk 2077 zachwycił mnie mrocznym finiszem, ale nie powalił narracyjnym środkiem oraz początkiem opowieści. Tempo było nierówne, poziom narracji zmienny i tylko wątek Silverhanda wyraźnie się wybijał.

Widmo Wolności prezentuje tutaj równiejszy poziom, lepiej prowadząc historię oraz tworząc spójniejsze, bardziej filmowe doświadczenie. Każda misja jest JAKAŚ, twórcy odważniej bawią się historią i częściej serwują zwroty akcji. Jednocześnie więcej jest tutaj szarości i wyborów, w których szuka się mniejszego zła. Wszystko to zostaje polane polityczno-szpiegowskim sosem, nadając Widmu własnego charakteru.

  • Zwycięzca: Widmo Wolności

Runda 2: Misje poboczne i unikalne zlecenia. Dysproporcja jest znaczna.

Radzi mieli lata, by wypełnić Night City ciekawymi, unikalnymi misjami pobocznymi. W ten sposób powstało kilka zadań, które mam w pamięci w 3 lata od premiery, jak wizyta na "farmie" ludzi czy kontrowersyjne przybijanie do krzyża. Bazowa wersja gry pozwala oddalić się na dziesiątki godzin od głównego wątku fabularnego, niczym w Skyrim. I to jest świetne.

Widmo Wolności idzie w kompletnie przeciwnym kierunku. Misji pobocznych jest tutaj bardzo mało. Są ciekawe i wykonane z dbałością o detale, ale po wykonaniu kilku musimy wracać do głównego wątku fabularnego, o ile nie chcemy wałęsać się bez celu. Dobrym dodatkiem są zlecenia kradzieży aut wykorzystujące nową mechanikę pościgów z aktualizacji 2.0, ale pod względem bogactwa misji pobocznych dodatek jest dosyć skromny.

  • Zwycięzca: Cyberpunk 2077

Runda 3: Oprawa i grafika. Tutaj mamy absolutny nokaut.

 class="wp-image-4055720" width="840"

Przemierzając ulice Night City w bazowym Cyberpunku 2077 czuć, że konsole minionej generacji odcisnęły piętno na projekcie miasta. To - chociaż imponujące i niezwykle rozwinięte wertykalnie - miejscami było nienaturalnie puste, a także straszyło sterylnymi wnętrzami oraz surowymi chodnikami. Skala makro zachwycała, mikro rozczarowywała.

Widmo Wolności nie ma tego problemu. Tutaj zachwyca wszystko, od szerokiej panoramy Dogtown po ulice usiane masą detali takich jak namioty, wraki czy śmieci. Więcej jest tutaj wszystkiego: roślin, ozdobników, zróżnicowanych elementów krajobrazu. Mniej natomiast pustki i sterylności. Wciąż nie mogę przejść do porządku dziennego nad tym, jak piękne jest Phantom Liberty, nawet na konsoli. Jedna z najładniejszych produkcji w jakie KIEDYKOLWIEK grałem.

  • Zwycięzca: Widmo Wolności.

Runda 4: Bohaterowie i przeciwnicy. Keanu Reeves czy Idris Elba?

To moja subiektywna opinia, ale Cyberpunk 2077 nie pozostawi po sobie wielu niezapomnianych kreacji. Trudno nie lubić Pam czy Judy, ale to Johnny Silverhand kradł cały blask fleszy. W porównaniu do Baldur's Gate 3 czołowa obsada CP2077 wydaje się mniej wyrazista i mniej zniuansowana, nie licząc Silverhanda. Antagoniści także nie mieli przestrzeni do zaistnienia, zestawiając ich z takimi ikonami jak Sarevok, Gaunter O'Dimm, Loghain, Caesar, Irenicus, Solas czy Kefka.

Mam wrażenie, że scenarzyści Phantom Liberty częściowo podzielają moją opinię. Dlatego bohaterów w dodatku jest mniej, mają za to więcej przestrzeni na fabularnej scenie. Dzięki temu postaci wydają się bardziej wyraziste. Do tego łatwiej się z nimi zżyć i zrozumieć ich motywy. Z kolei jeśli chodzi o "tego złego", mamy do czynienia z kimś jednocześnie silnym i sprytnym, budzącym skojarzenia z królobójcą Letho. Idris Elba jako Solomon Reed jest do bólu autentyczny, do tego dodatek obfituje w wiele scen z Silverhandem.

  • Zwycięzca: Widmo Wolności

Runda 5: Otwarty świat oraz unikalne lokacje

Cyberpunk 2077 oddaje w ręce graczy gigantyczne miasto, będące najlepiej wykonaną futurystyczną metropolią o otwartej strukturze w świecie gier wideo. W kategorii gier sci-fi żadna inna aglomeracja nie może równać się z Night City. Dlatego dodatek już na starcie jest w tej rundzie na straconej pozycji.

Skoro Widmo Wolności nie może wygrać wielkością, robi to jakością. Dlatego nowy obszar Dogtown, chociaż stanowi tylko część Night City, jest jego perłą w koronie. Cztery zróżnicowane dzielnice wyglądają przepięknie, a liczba unikalnych budynków, placów, korytarzy i uliczek pozytywnie zaskakuje. Opuszczając Dogtown bazowe Night City - chociaż wielkie i imponujące - wydaje się bardziej puste i nie tak autentyczne. Do tego Dogtown jest znacznie ciekawsze pod względem pieszej eksploracji. Więcej tu balkonów na które można się wspiąć, budynków do których można wejść, małych zagajników czy ruin z ukrytymi skarbami.

  • Zwycięzca ilościowy: Cyberpunk 2077
  • Zwycięzca jakościowy: Widmo Wolności

Cyberpunk 2077 kontra Widmo Wolności. Kto wygrywa to starcie? Na pewno nie nasze portfele.

Prawda jest taka, że rozszerzenie świetnie uzupełnia braki oraz niedoskonałości bazowej gry. Oferuje spójniejszy i lepiej prowadzony wątek fabularny. Zachwyca poziomem szczegółowości w nowych dzielnicach, a także zróżnicowaniem wnętrz budynków. Serwuje wyrazistego szwarccharaktera i ciekawe nowe postaci. Jednocześnie Phantom Liberty czerpie pełnymi garściami z zawartości bazowej gry.

Dodatek kilkukrotnie wyprowadza nas poza Dogtown, zmuszając do powrotu na stare śmieci. Rozwija wątki dobrze znanych postaci z podstawki jak Reyes czy Mr. Hands. Widmo Wolności uzupełnia bazowego Cyberpunka 2077 i zazębia się z nim, zamiast tworzyć odrębną całość w stylu wielu DLC do gier Bethesdy. Zamiast wiedźmińskiej Krwi i Wina mamy Serca z Kamienia, uzupełniające luki bazowej produkcji.

Czytaj również:

REKLAMA

Dlatego nie da się sensownie odpowiedzieć na pytanie, która gra jest lepsza: podstawka z aktualizacją 2.0 czy dodatek. Za to posiadając obie produkcje, Night City staje się znacząco lepsze, ciekawsze, piękniejsze i bogatsze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA