REKLAMA

Tajemnica radzieckiej broni biologicznej. Wyciek wąglika zabił dziesiątki osób

W 1979 r. w Związku Radzieckim doszło do jednej z największych katastrof związanych z bronią biologiczną w historii. W mieście Swierdłowsk (obecnie Jekaterynburg) z wojskowego zakładu badawczego uciekły zarodniki wąglika, wywołując epidemię tej śmiertelnej choroby. Zginęło co najmniej 66 osób, ale prawdziwa liczba ofiar może być znacznie wyższa. Przez wiele lat władze radzieckie ukrywały prawdę o tym zdarzeniu, twierdząc, że ludzie zachorowali po zjedzeniu skażonego mięsa. Dopiero po upadku ZSRR świat dowiedział się, że Swierdłowsk był miejscem tajnego programu rozwoju broni biologicznej, który naruszał międzynarodowe konwencje.

Tajemnica radzieckiej broni biologicznej. Wyciek wąglika zabił dziesiątki osób
REKLAMA

Co to jest wąglik?

REKLAMA

Wąglik jest chorobą zakaźną wywoływaną przez bakterię Bacillus anthracis. Bakteria ta ma zdolność do tworzenia zarodników, czyli form przetrwalnikowych, które mogą przetrwać w glebie lub na przedmiotach przez wiele lat. Zarodniki wąglika mogą dostać się do organizmu człowieka lub zwierzęcia na różne sposoby: przez skórę, drogi oddechowe lub układ pokarmowy. W zależności od drogi zakażenia objawy mogą być różne, ale najczęściej są to: gorączka, dreszcze, bóle głowy i mięśni, obrzęki i owrzodzenia skóry, duszność i kaszel, nudności i wymioty, biegunka i krwawienie z przewodu pokarmowego.

Wąglik jest bardzo niebezpieczny i może prowadzić do sepsy, obrzęku płuc, zapalenia opon mózgowych i śmierci. Leczenie polega na podawaniu antybiotyków i szczepionek, ale musi być rozpoczęte jak najszybciej po wystąpieniu pierwszych objawów.

Tajny Kompleks 19

Swierdłowsk był ważnym ośrodkiem radzieckiego kompleksu wojskowo-przemysłowego od czasów II wojny światowej. W mieście produkowano czołgi, rakiety balistyczne i inne rodzaje uzbrojenia. W 1949 r. w Swierdłowsku powstał Zakład Naukowo-Badawczy Higieny Ministerstwa Obrony ZSRR, który zajmował się badaniami nad bronią biologiczną. Zakład ten był częścią tajnego programu Biopreparat, który miał na celu opracowanie i produkcję patogenów zdolnych do wywoływania masowych zachorowań i śmierci.

Laboratoria produkujące i badające broń biologiczną znajdowały się na terenie bazy wojskowej znanej jako Kompleks 19. W pobliżu zlokalizowano zakład przetwórstwa mięsnego z myślą o dostarczaniu składników pożywek bakteryjnych. Baza była oczywiście ściśle tajna. Było to miasto w mieście. Oprócz instytutu wojskowego, Kompleks 19 posiadał własny szpital wojskowy na 75 łóżek, pocztę, szereg sklepów, przedszkole, szkoły, klub towarzyski, stadion sportowy, parki i chodniki, urząd stanu cywilnego i własną prokuraturę specjalną. 

Kompleks 19 był podzielony na trzy główne strefy. Pierwsza, mieszkalna, mieściła naukowców i ich rodziny, około 7000 mieszkańców. W strefie zewnętrznej znajdował się punkt kontrolny, który zapewniał ograniczony dostęp do tzw. strefy przemysłowej. W samym sercu Kompleksu 19, strzeżonego końcowym punktem kontrolnym i drutem kolczastym, znajdowała się najbardziej tajna specjalna strefa, w której mieścił się główny budynek administracyjny wraz z tajnymi laboratoriami i jednostkami produkcyjnymi mieszczącymi się pod ziemią.

Katastrofa w Swierdłowsku

To tam 2 kwietnia 1979 r. doszło do awarii. Przyczyną był błąd człowieka i niskie standardy nadzoru i kontroli laboratoriów. Pracownicy zapomnieli wymienić filtr w systemie wentylacyjnym i przez kilka godzin do atmosfery uchodziły zarodniki wąglika. Wyciek wąglika najmocniej uderzył w fabrykę ceramiki, na południe od kompleksu 19. Fabryka, która zatrudniała 2180 pracowników, posiadała system wentylacji zasysający powietrze z zewnątrz, kierując część do pieców, a pozostałą część do pracowników. Wiatr roznosił wąglika na odległość kilku kilometrów w kierunku południowo-zachodnim od kompleksu nad dzielnicami samego Swierdłowska, a także nad kilkoma wioskami Zarodniki dostały się do organizmów ludzi i zwierząt domowych oraz hodowlanych, które przebywały na tym obszarze.

Pierwsza ofiara zmarła po czterech dniach od ekspozycji na zarodniki, ostatnia po sześciu tygodniach. Większość ofiar miała postać płucną wąglika, która jest najcięższą i najrzadziej spotykaną. W sumie zarejestrowano 94 przypadki zachorowań i 66 zgonów, ale niektóre źródła podają wyższe liczby. Nie wiadomo, ile osób mogło się zarazić, ale nie wykazywać objawów lub nie zgłosić się do lekarza. Nie wiadomo też, jak bardzo kłamano w oficjalnych statystykach.

22 kwietnia strażacy i pracownicy fabryk zaczęli spłukiwać budynki w mieście roztworami chloru. Władze podjęły również szeroko zakrojone szczepienia ludności w dotkniętym chorobą rejonie Czkałowskim. W sumie około 80 proc. z około 59 tys. kwalifikujących się osób otrzymało sowiecką szczepionkę przeciwko wąglikowi STI. Została ona wyprodukowana przez Naukowo-Badawczy Instytut Szczepionek i Surowic z siedzibą w Tbilisi.

Jak reagowały władze?

Władze radzieckie próbowały ukryć prawdziwą przyczynę epidemii. Twierdziły, że ludzie zachorowali po zjedzeniu skażonego mięsa, które pochodziło z nielegalnego uboju bydła. Nie dopuszczały do przeprowadzenia niezależnych badań epidemiologicznych i konfiskowały dokumentację medyczną i weterynaryjną. Nie informowały też opinii publicznej o zagrożeniu.

Władze radzieckie zaprzeczały również, że prowadziły jakiekolwiek działania związane z bronią biologiczną. ZSRR był sygnatariuszem Konwencji o zakazie broni biologicznej z 1972 r., która zabraniała rozwijania, produkowania i magazynowania broni biologicznej. Jednak w rzeczywistości ZSRR kontynuował swój program Biopreparat, który obejmował kilkadziesiąt zakładów badawczych i produkcyjnych na terenie całego kraju.

Władze Stanów Zjednoczonych i innych krajów zachodnich podejrzewały, że w Swierdłowsku doszło do wycieku z radzieckiego obiektu wojskowego i że ZSRR naruszał Konwencję o zakazie broni biologicznej. Jednak nie miały wystarczających dowodów na poparcie swoich oskarżeń. Niektórzy zachodni naukowcy uważali, że wersja radziecka o skażonym mięsie była wiarygodna i możliwa do sprawdzenia.

Kiedy prawda wyszła na jaw?

Prawda o wycieku wąglika z Swierdłowska wyszła na jaw dopiero po upadku ZSRR. W 1992 roku prezydent Rosji Borys Jelcyn przyznał, bez podawania szczegółów, że epidemia była wynikiem działalności wojskowej w zakładzie. W tym samym roku Rosja zgodziła się na przyjęcie grupy zachodnich naukowców, którzy chcieli zbadać przyczyny i skutki epidemii. Grupa ta odwiedziła Swierdłowsk w czerwcu 1992 r. i sierpniu 1993 r. i była kierowana przez profesora Matta Meselsona.

Mimo że KGB skonfiskowało większość dokumentacji po incydencie, naukowcy byli w stanie ustalić, gdzie znajdowali się wszystkie ofiary w dniu wycieku. Ich wyniki pokazały, że ofiary były skupione wzdłuż linii prostej pod wiatr od zakładu wojskowego. Na tym samym obszarze również zwierzęta umierały na wąglik. Po zakończeniu swojego śledztwa grupa stwierdziła, że epidemia była spowodowana przez uwolnienie aerozolu zarodników wąglika z zakładu wojskowego. Nie byli jednak w stanie określić, co spowodowało uwolnienie ani jakie dokładnie działania były prowadzone w zakładzie.

REKLAMA

Wyciek wąglika w Swierdłowsku ujawnił, że ZSRR prowadził tajny program broni biologicznej, który naruszał międzynarodowe prawo i zagrażał światowemu bezpieczeństwu oraz był pierwszym dowodem na to, że ZSRR posiadał broń biologiczną zdolną do wywoływania masowych ofiar. Incydent podważył również wiarygodność i zaufanie do władz radzieckich, które tuszowały sprawę, kłamały w sprawie przyczyn i skali epidemii i nie dbały o dobro ludności cywilnej. Był to wstęp do Czarnobyla.

Wyciek ten pokazał, jak niebezpieczna i trudna do kontrolowania jest broń biologiczna. Był również przestrogą dla świata i przypomnieniem, że zagrożenie ze strony broni biologicznej wymaga stałej uwagi i współpracy międzynarodowej.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA