W katastrofie lotniczej zginęli wszyscy dowódcy floty. Zabiły ich meble i telewizory
Połączenie fatalnej techniki i kompletnej nieodpowiedzialności doprowadziło do największej w historii wojskowej katastrofy lotniczej w historii ZSRR. Najwyższych dowódców radzieckiej Floty Pacyfiku zabiły dosłownie telewizory i meble.
Gdy w latach 50. ubiegłego wieku, po serii wypadków, brytyjski samolot De Havilland Comet został wycofany z latania, Tu-104 stał się na dwa lata jedynym pasażerskim samolotem odrzutowym na świecie. Nikita Chruszczow wykorzystał tę sytuację, by wywrzeć silne wrażenie i drażnić Brytyjczyków, używając trzech Tu-104 do oficjalnej wizyty w Londynie w marcu 1956 r.
Niemniej prestiż Tu-104 był krótkotrwały. Wypadki i złe warunki eksploatacji szybko zniszczyły wizerunek sowieckiej myśli technicznej. Tu-104 był uznawany za samolot o fatalnych właściwościach pilotażowych. Spośród 201 zbudowanych Tu-104, aż 37 samolotów zniszczonych zostało w katastrofach lotniczych, w wyniku których zginęło 1137 osób. Te liczby czynią z Tupolewa 104 najniebezpieczniejszy samolot w historii radzieckiego lotnictwa.
Tu-104 był zawodny, ciężki, bardzo niestabilny ze słabą reakcją sterowania, z tendencją do holendrowania (oscylacji przechylenia z jednoczesnym odchyleniem od kursu).
Słaba konstrukcja aerodynamiczna skrzydeł powodowała skłonność do przeciągnięcia z niewielkim polem manewru lub całkowicie bez ostrzeżenia oraz niebezpieczną tendencję do gwałtownego wznoszenia się przed przeciągnięciem i wejściem w nieodwracalne nurkowanie.
Ze względu na obawę przed nieumyślnymi przeciągnięciami, załoga schodziła do lądowania powyżej zalecanej prędkości podejścia, lądując z prędkością 270-300 km/h czyli prawie 50 km/h szybciej niż wytrzymałość konstrukcji.
Aeroflot, cywilne linie lotnicze w radzieckiej Rosji, wycofał Tu-104 ze służby w marcu 1979 r. po kolejnym wypadku w Moskwie, który pochłonął życie 58 osób.
Jednak kilka samolotów przekazano armii radzieckiej, która używała ich do transportu większej liczby pasażerów (np. dowódców wraz z sztabem) i do szkolenia kosmonautów w symulowanym stanie nieważkości. Wojskowe samoloty nie zostały wycofane ze służby.
Katastrofa pod Leningradem
Wśród nich był wyprodukowany w listopadzie 1957 r. Tu-104A. Samolot posiadał przedział pasażerski, który został przekształcony na 50 miejsc (połowę tego co normalnie). Maszyna latała w 25 Dywizji Lotniczej Floty Pacyfiku, jednostka wojskowa 34233, lotnisko bazowe - Władywostok.
W lutym 1981 r . w Leningradzkiej Akademii Marynarki Wojennej w miejscowości Puszkin zwołano posiedzenie najwyższego sztabu dowodzenia wszystkich flot ZSRR. Celem było przeprowadzenie dowódczo-sztabowych ćwiczeń wojskowych bez użycia rzeczywistych sił.
Wśród oficerów floty, którzy przybyli do Puszkina był cały wyższy sztab dowodzenia Floty Pacyfiku ZSRR, który przyleciał z Władywostoku na pokładzie Tu-104A ZSRR-42332.
Ćwiczenia trwały tydzień, a 7 lutego podsumowano wyniki, według których dowództwo Floty Pacyfiku ZSRR zostało uznane za najlepsze.
O godzinie 18:00, w przy padającym śniegu Tu-104A ZSRR-42332 rozpoczął start. Po 8 sekundach od oderwaniu się od pasa startowego samolot nagle osiągnął nadkrytyczny kąt natarcia i wszedł przeciągnięcie.
Z wysokości 45-50 metrów maszyna, z intensywnie rosnącym przechyłem w prawo, spadła na ziemię 20 metrów od pasa startowego, całkowicie się rozsypała i natychmiast zapaliła.
Niedaleko miejsca katastrofy w śniegu znaleziono ocalałego. Był to starszy porucznik Walentin Zubarew (podczas startu był w kokpicie i został wyrzucony), jednak zmarł w drodze do szpitala. Reszta z 49 osób na pokładzie zginęła na miejscu.
W jednej chwili dowództwo radzieckiej Floty Pacyfiku przestało istnieć. Wśród tych, którzy zginęli byli admirał Emil Nikołajewicz Spiridonow (55 lat), dowódca Floty Pacyfiku, wiceadmirał Wiktor Grigoriewicz Biełaszew, (53 lata), dowódca 4. Flotylli Okrętów Podwodnych Floty Pacyfiku, generał Gieorgij Wasyljewicz Pawłow (53 lata), dowódca Sił Powietrznych Floty Pacyfiku.
W sumie w katastrofie zginęło 16 admirałów.
Admirałów zabiły meble i telewizory
Sabotaż został natychmiast wykluczony. Lotnisko było bardzo dobrze strzeżone. Podejrzewano też sabotaż Rudolfa Gołosowa. Wiceadmirał Rudolf Aleksandrowicz Gołosow był szefem sztabu Floty Pacyfiku ZSRR i nie poleciał feralnym lotem, choć był na liście pasażerów. Istniał jednak obiektywny powód, dla którego został zarejestrowany jako pasażer, ale nie pojawił się na pokładzie: odwiedzał krewnych.
Odkodowanie rejestratorów lotu z czarnej skrzynki doprowadziło do niezwykłego rezultatu. Okazało się, że samolot spontanicznie (bez wpływu najbardziej doświadczonego pilota) wystartował z niską prędkością, stracił siłę nośną i wpadł w przeciągnięcie.
Choć wydaje się to niewiarygodne to przyczyną, dla której samolot sam wystartował, była głupota i chciwość rosyjskich dowódców.
Dla admirałów i generałów wypad ze znajdującego się na końcu świata Władywostoku (z pozycji mieszkańca ZSRR), do Europy i lepiej zaopatrzonych sklepów w Leningradzie, był okazją do wielkich zakupów.
W tym czasie radziecka Rosja ledwo już dyszała i z zaopatrzeniem w sklepach bywało krucho. Nawet dla najwyższych szarż. Admiralicja będąc w drugim co wielkości mieście imperium (Petersburg, ówczesny Leningrad) obkupiła się telewizorami, meblami, wyposażeniem AGD. Na pokład zabrano nawet kilka bel papieru dla drukarni.
Samolot był miejscami zapakowany pod sufit, a sprzęt układano nie dbając o równomierne rozłożenie ciężaru. Okazało się też, że na pokładzie było też kilka osób z rodzin wojskowych, w tym dzieci dowódców. Najmłodsza ofiarą była Ekaterina Aleksandrowna Morewa (18 lat), córka szefa łączności Floty Pacyfiku.
Dowódca załogi, 50-letni podpułkownik Anatolij Iwanowicz Iniuszyn, skarżył się swoim przełożonym na przeciążenie samolotu, ale nie wywołało to żadnej reakcji. Co działo się w kokpicie pozostaje tajemnicą. Domyślać się tylko możemy, że kapitan samolotu został w sowieckim stylu zbesztany przez przełożonych i nakazano mu wykonanie kaprysu przełożonych grożąc wyrzuceniem z wojska.
Komisja śledcza stwierdziła, że podczas rozbiegu niezabezpieczony ładunek cofnął się wzdłuż przejścia do drugiej kabiny aż do ogona. Mogły to być niezabezpieczone bale z papierem drukarskim. Przemieszczenie się ciężaru doprowadziło do uniesienia się dziobu maszyny i startu.
Katastrofa w tajemnicy
Katastrofa lotnicza pod Leningradem stała się największą wojskową katastrofą lotniczą w historii ZSRR. Ponieważ początkowo jedną z głównych wersji tego, co się wydarzyło, był umyślny akt sabotażu, flota została postawiona w stan pełnej gotowości.
Po tej katastrofie wszystkie samoloty Tu-104 zostały ostatecznie wycofane z eksploatacji.
Informacje o katastrofie zostały prawie całkowicie utajnione. Jedyną gazetą, która pisała o katastrofie, była gazeta Gwiazda Czerwona, która umieściła nekrolog na trzeciej stronie.