Piętrowe pociągi to jedno. Ale to takich wagonów brakuje mi w Polsce najbardziej
Żałując piętrowych pociągów, które wprawdzie zasilą flotę PKP Intercity - ale później niż zakładano, bo potrzebny jest nowy przetarg – zacząłem zastanawiać się, jakich pociągów w Polsce jeszcze mi brakuje.
Najpierw pomyślałem o kuszetkach. Obecnie jest ich niewiele, a szczególnie w wakacje możliwość wyjechania w nocy, przespania podróży i rozpoczęcie dnia na miejscu, będąc wypoczętym, byłoby kuszącą opcją. Sęk w tym, że rzadko kiedy wybieram się aż tak daleko, by regularnie korzystać z takich dogodności. Chciałbym więcej wagonów z miejscami do spania, ale raczej i tak jechałbym nimi raz, góra dwa w roku. Wolałbym, żeby przewoźnicy rozpieszczali mnie częściej.
Jak? Mam pewną propozycję.
Najbardziej brakuje mi pociągów panoramicznych
I nie tylko mnie. Gdy właśnie taki wagon w końcu pojawił się na polskich torach, i to na stosunkowo niewielkim fragmencie, wywołał nie lada sensację. Nie brakowało fotorelacji, a w podróż wybrali się ci, którzy pociągami – sądząc po ich wrażeniach – poruszali się niezwykle rzadko.
Jeśli miałbym krótko wytłumaczyć, dlaczego podróżuję pociągami, odpowiedziałbym: dla widoków. Takie podejście czyni ze mnie wariata (ja wolę mówić: romantyka), bo przecież pociągami w Polsce jeździ się często dłużej, ale za to drożej niż samochodem, autobusem czy nawet samolotem. O wszystkich niedogodnościach zapominam, siedząc przy oknie i po prostu obserwując krajobraz.
Przejeżdżamy przez las, a potem wyjeżdżamy na wielką, spokojną polanę, po której biegają sarny. Za chwilę mija się wielki staw, pełen ptaków. Do Jeleniej Góry mam ochotę pojechać głównie po to, aby znowu przejechać się fragmentem od Wałbrzycha, kiedy na dobre zaczynają wyłaniać się góry, w pełnej okazałości.
Pociągi przeszywają lasy, łąki, pola, ale też pozwalają obserwować miasta od zupełnie innej strony. Najbardziej lubię wjazd do Katowic, kiedy zbliżając się do dworca, prawie zagląda się do tych charakterystycznych, ceglanych kamienic.
To z okna pociągu przez zupełny przypadek wypatrzyłem ten fantastyczny kaliski kościół, bo akurat na niewielkim odcinku miało się panoramę miasta przed sobą.
I już teraz da się to wszystko podziwiać, ale oglądając widoki zawsze myślę: ach, jakże lepiej by się to prezentowało, gdyby w Polsce pociągi z dużymi, szerokimi oknami były regułą, a nie turystyczną atrakcją. Albo czymś, za co trzeba dodatkowo płacić, bo w pierwszej klasie także pod tym względem warunki są nieco lepsze.
W 2016 Małopolska planowała zakupić wagony panoramiczne, ale na planach się skończyło
Te są normą w innych krajach, jak choćby w Szwajcarii. Ostatnio miałem okazję jechać pociągiem w Irlandii. Wagony nie miały aż tak dużych i szerokich okien, ale i tak były większe niż w naszych. Mimo deszczu (czego innego się spodziewałem?) i tak mogłem doceniać niezwykłe krajobrazy. I znowu w głowie zacząłem zadawać sobie pytanie: dlaczego u nas takich składów nie ma?
Nawet studenci w swoich projektach zwracają uwagę, że jednym z czynników umilających podróż, są duże, przestrzenne okna. Intercity, sugerując się wizualizacjami, wciąż większą uwagę w nowych wagonach zwraca na luksusy i samo wnętrze, niż opcje pozwalające chłonąć krajobraz.
I na zmianę się nie zanosi. Właśnie dlatego będę trzymał kciuki za PKP Intercity, by temat piętrowych wagonów udało się doprowadzić udanie do mety. W końcu będzie to prawdopodobnie jedyna okazja, by częściej obserwować krajobraz z innej perspektywy.