REKLAMA

Kontenery na odzież znikną z miast. Oto co je zastąpi

Nowe przepisy uderzyły w zwykłych ludzi, którzy muszą głowić się, jak pozbyć się zużytych ubrań, ale przede wszystkim zatruły życie takim organizacjom jak PCK.

Kontenery na odzież znikną z miast. Oto co jest zastąpi

Przepisy, które weszły w życie 1 stycznia 2025 r., sporo namieszały. Zużytej odzieży nie można wyrzucić do kosza, jak czyniło się wcześniej, ale należy zwrócić ją do specjalnego punktu. Pół biedy, jeśli miasto postawiło dodatkowe kontenery, uruchomiło mobilne zbiórki PSZOK albo samo odbiera worki, jak np. w Częstochowie. Jeżeli trzeba jechać do oddalonego punktu PSZOK sprawa się mocno komplikuje, na co zwracał ostatnio uwagę Paweł Grabowski, opisując wizytę w takim miejscu.

REKLAMA

Stało się to, przed czym ostrzegali eksperci.

- Wożenie odpadów tekstylnych do PSZOK przez pojedynczych mieszkańców poszczególnych gmin jest poważnym obciążeniem i pretekstem do pojawienia się szarej strefy – oceniał w rozmowie z PAP prezes Stowarzyszenia "Polski Recykling" Sławomir Pacek.

A dyrektor lubelskiego oddziału PCK Maciej Budka martwił się, że zużyta odzież, którą należy wyrzucić, trafi do pojemników na ubrania używane. "My zbieramy odzież używaną, czyli nadającą się do ponownego użytku, ale nie odpady tekstylne" – przypomniał.

Bezskutecznie. Niedawno Polski Czerwony Krzyż poinformował, że jest "zmuszony znacznie ograniczyć działania dotyczące zbiórki odzieży używanej do kontenerów ze znakiem PCK". Firma Wtórpol wypowiedziała umowę o współpracy, a powodem były właśnie nowe przepisy.

W ocenie operatora zmiany doprowadziły do pogorszenia jakości odzieży zbieranej do kontenerów i znacznego wzrostu kosztów jej utylizacji - opisuje sytuację PCK.

Obecnie firma rozpoczęła zwózkę kontenerów oznaczonych znakiem PCK, a proces ten będzie kontynuowany w najbliższym czasie. Oznacza to, że nasza organizacja w przyszłości może nie być już obecna w przestrzeni publicznej w tej formie, a co za tym idzie — odzież zbierana w ten sposób nie będzie już generować środków wspierających nasze programy pomocowe. To poważne zagrożenie dla naszej działalności – może przełożyć się zarówno na brak produktów, które trafiają do osób potrzebujących, jak i ograniczenie dostępnych funduszy na inne formy pomocy.

Alternatywą będą DOBROSklepy?

Właśnie taki punkt działa już w Warszawie. Do DOBROsklepu można przynieść nie tylko niepotrzebną, ale nadającą się do noszenia odzież, ale też sprzęty AGD czy inne domowe akcesoria, które następnie są sprzedawane. Część dochodu zasila konto Polskiego Czerwonego Krzyża, co pozwala prowadzić działalność pomocową, taką jak organizacja wypoczynku i wyprawek szkolnych dla dzieci, pomoc rodzinom i samodzielnym rodzicom, wsparcie seniorów oraz Powstańców Warszawskich.

W rozmowie z radomską "Wyborczą" Michał Mikołajczyk z zarządu głównego Polskiego Czerwonego Krzyża w Polsce zapowiedział, że kolejny DOBROsklep powstanie w Lublinie.

- Ale jeżeli jeszcze jakaś gmina miałaby wolę uruchomienia podobnego punktu, jesteśmy otwarci na współpracę z samorządami w całej Polsce – zadeklarował Mikołajczyk.

Nawet gdyby takich sklepów powstałoby więcej to i tak będzie to kropla w morzu potrzeb. Tym bardziej że kontenerów było naprawdę sporo i wpisały się w miejski krajobraz. Ich brak szybko może być odczuwalny.

Próbując patrzeć na sprawę z lekkim optymizmem, życzyłbym sobie, żeby konsekwencją zamieszania było odrodzenie miejsc podobnych do DOBROsklepów. Niby są lumpeksy, ale ich też jest coraz mniej, a poza tym mocno zmienił je internet.

Lokalne punkty, w których można oddać odzież, a może i znaleźć kogoś, kto pomoże ją naprawić lub przerobić? To samo z elektroniką – w końcu może nie wszystko musi lądować w szufladzie albo w kontenerze. Zdaję sobie sprawę, że to mocno romantyczna i utopijna wizja, ale w końcu kiedyś tak wyglądały ulice miast: pełne różnych miejsc, gdzie po drodze dało się załatwiać sprawy. Jest pretekst, aby takie małe społeczności znowu mogły się urodzić i zorganizować wokół tej palącej kwestii.

Tyle że to powinno być dodatkiem, a nie rozwiązaniem problemu, bo przecież znoszonych, poplamionych i dziurawych ubrań w miejscach jak DOBROsklep nikt nie potrzebuje. A przecież potrzebna jest jeszcze przestrzeń do działania, zorganizowanie tego w przemyślany sposób. Podobne inicjatywy rzecz jasna powstają, ale ciągle na małą skalę. Nowe przepisy, gdyby tylko ktoś wcześniej chciał z nadchodzącej szansy skorzystać, mogłyby być zapalnikiem.

REKLAMA

Tymczasem można odnieść wrażenie, że na górze machnięto ręką i uznano, że po 1 stycznia jakoś to będzie. Może ludzie jednak nie będą wyrzucać zużytych ubrań do kontenerów i lasów? Może nie zauważą różnicy? Może PCK jakoś da sobie radę? Zostawiono wszystkich samych sobie. Eksperci alarmowali, że czarny scenariusz musi się zdarzyć, bo nie jesteśmy gotowi na taką zbiórkę odpadów, ale najwidoczniej nikt z odpowiedzialnych się tym nie przejął. Po 1 stycznia obudziliśmy się z ręką w nocniku, jak to często bywa.

Zdjęcie główne: Katarzyna Ledwon / Shutterstock

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-07T19:31:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T18:24:09+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T15:57:38+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T15:14:27+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T11:29:17+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T10:51:19+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T10:02:06+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T06:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T21:13:07+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T20:05:47+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T16:37:13+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T16:00:11+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T15:39:21+02:00
REKLAMA