REKLAMA

Umieszczą reaktor jądrowy na Księżycu. Ruszył szalony wyścig po kosmiczne skarby

NASA powinna być gotowa do wysłania na Księżyc małej elektrowni jądrowej już za pięć lat. Ale nie o energię tu tylko chodzi, ale także o zarezerwowanie dla Stanów Zjednoczonych najlepszego miejsca. Być może nawet wytyczenie pierwszych granic na Księżycu.

Umieszczą reaktor jądrowy na Księżycu. Ruszył szalony wyścig po kosmiczne skarby
REKLAMA

Kto pierwszy postawi reaktor jądrowy na Księżycu, ten może zyskać ogromną przewagę - technologiczną, gospodarczą, a przede wszystkim polityczną. Taki przekaz płynie wprost z NASA po tym, jak pełniący obowiązki administratora agencji Sean Duffy wezwał do pilnego działania.

USA mają niecałe pięć lat, aby wyprzedzić Chiny i Rosję w wyścigu o energetyczną dominację na Srebrnym Globie.

REKLAMA

Reaktor w miniaturze

Nie chodzi tutaj o ogromne elektrownie atomowe znane z Ziemi. Podbój kosmosu jest od zawsze, z konieczności, energooszczędny. Każdy kilogram wynoszony w przestrzeń kosztuje majątek, a ładownie są ograniczone.

NASA planuje postawić na Księżycu niewielki, ale wysoce wydajny reaktor jądrowy oparty na technologii mikroreaktorów. Urządzenie ma generować co najmniej 100 kilowatów mocy, tyle wystarczy, aby zasilić około 80 domów jednorodzinnych. To niewiele w skali planety, ale na Księżycu, to energetyczny przełom. Dla porównania ziemskie elektrownie jądrowe zasilają średnio 700 tys. domów.

Ale nie wielkość jest tu najważniejsza. Liczy się niezawodność, odporność na trudne warunki i przede wszystkim, zdolność do działania w miejscu, gdzie słońce świeci tylko przez połowę każdej 28-dniowej „doby”. Przez dwa tygodnie panuje tam mroźna, absolutna ciemność. Panele słoneczne nie mają szans. Reaktor jądrowy, jak najbardziej.

Więcej a Spider's Web:

Kto pierwszy, ten zaklepuje teren

USA mają powód, by się spieszyć. W maju tego roku Chiny i Rosja oficjalnie ogłosiły, że planują zbudować wspólną, zautomatyzowaną stację energetyczną na Księżycu do 2035 r. W dodatku ma to być również reaktor jądrowy.

Jeśli zdążą przed USA, mogą zyskać nie tylko dostęp do niezależnego źródła energii, ale również prawo do terytorialnych roszczeń, a przynajmniej tak uważa Sean Duffy, tymczasowy administrator NASA.

W swoim piśmie do NASA ostrzegł, że kraj, który pierwszy umieści taki obiekt na Księżycu, może ogłosić wokół niego tzw. „strefę wyłączenia” (ang. keep-out zone). To z kolei mogłoby poważnie utrudnić amerykańskim misjom dalszy rozwój programu Artemis, czyli powrotu człowieka na Księżyc i budowy tam stałej obecności.

Start przed końcem dekady?

Plan Duffy’ego zakłada, że NASA ma być gotowa do wysłania reaktora na Księżyc już w pierwszym kwartale roku budżetowego 2030, co realnie oznacza końcówkę 2029 r. To bardzo ambitne założenie, biorąc pod uwagę, że żaden mikroreaktor nie został jeszcze zatwierdzony do użycia przez amerykańską Komisję Regulacji Jądrowej (NRC), nie mówiąc już o jego budowie.

Co więcej, NASA zmaga się z ograniczeniami budżetowymi, a sam Duffy objął stanowisko tymczasowo, po tym jak Donald Trump wycofał swoją pierwotną nominację. Tymczasem Biały Dom nie szczędzi środków na rozwój małych reaktorów jądrowych, Trump już wcześniej podpisał serię rozporządzeń mających przyspieszyć ich komercjalizację.

Księżyc to dopiero początek

Choć pomysł budowy reaktora jądrowego na Księżycu może brzmieć dziwnie, naukowcy są zgodni: to najbardziej sensowny sposób zapewnienia stabilnej energii poza Ziemią. Co istotne, taka technologia byłaby absolutnie kluczowa dla przyszłych misji na Marsa, który również zmaga się z brakiem światła i ekstremalnymi warunkami pogodowymi.

Już w 2022 r. NASA przyznała trzy kontrakty po 5 mln dol. na zaprojektowanie koncepcji reaktora przeznaczonego do działania na Księżycy. Teraz przyszedł czas, by przejść od projektów do budowy, i to szybko. Duffy nakazał NASA ogłoszenie przetargu w ciągu - uwaga! - 60 dni.

Reaktor ma być dostarczony na Księżyc za pomocą ciężkiego lądownika, który będzie w stanie wynieść ładunek o masie do 15 t. To więcej niż jakikolwiek pojazd lądujący, jaki kiedykolwiek postawił stopę (czy raczej podwozie) na Księżycu.

Energetyczny wyścig o przyszłość

W tle mamy więc nie tylko technologiczny wyścig kosmiczny, ale przede wszystkim walkę o przyszłą ekonomię Księżyca: surowce, produkcję, przemysł, naukę. Energia będzie kluczowa, a ten, kto ją kontroluje, może podyktować warunki innym.

To dlatego USA nie chcą dać się wyprzedzić. Reaktor jądrowy na Księżycu to nie tylko inżynieryjne wyzwanie. To geopolityczny symbol. Świadectwo tego, kto rozdaje karty w kosmosie i kto będzie miał pierwszeństwo w budowie pozaziemskich kolonii.

A wszystko wskazuje na to, że czas gra na korzyść tych, którzy działają szybciej.

REKLAMA

Główne zdjęcie: Koncepcja artystyczna tego jak mógłby wyglądać reaktor jądrowy na Księżycu. Ilustracja: NASA

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-07T06:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T21:13:07+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T20:05:47+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T16:37:13+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T16:00:11+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T15:39:21+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T11:31:25+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T08:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T06:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-06T06:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T20:48:53+02:00
Aktualizacja: 2025-08-05T20:05:31+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA