REKLAMA

Wystarczyło 30 sekund, a dinozaury mogły przetrwać uderzenie asteroidy

Wydaje się to niewiarygodne, ale wystarczyłoby żeby asteroida, która doprowadziła do wyginięcia dinozaurów, uderzyła w ziemię 30 sekund później, a historia życia na Ziemi potoczyłaby się inaczej. Dinozaury najprawdopodobniej przetrwałyby jej uderzenie.

planetoidy
REKLAMA

Na szczęście dla nas tak się jednak nie stało. Planetę przejęły we władanie ssaki, a później jeden z nich wyewoluował do naszej obecnej postaci. Dzięki temu, my, ludzie, dzięki swemu mózgowi możemy dziś odtworzyć to, jak przebiegały procesy w przeszłości.

REKLAMA

66 mln lat temu w miejscu, w którym dziś jest Jukatan

Jak wiadomo, gigantyczna asteroida, która uderzyła 66 mln lat temu w miejsce, które dziś jest półwyspem Jukatan w Meksyku (kontynenty 66 mln lat temu były ułożone nieco inaczej niż dziś), doprowadziła do gigantycznej eksplozji, wyrzutu ogromnych ilości pyłów do atmosfery i erupcji wulkanicznych. Wszystkie te następstwa kosmicznej kolizji spowodowały drastyczną zmianę ogólnoziemskiego klimatu, która spowodowała zagładę dinozaurów.

Jednak mało kto wie, że gdyby asteroida nadleciała zaledwie pół minuty później, uderzyłaby w Ocean, który nazywamy dziś Atlantykiem. Na skutek uderzenia powstałyby ogromne fale tsunami, które na pewno doprowadziłyby do śmierci wielu lądowych zwierząt w tym dinozaurów. Jednak nie doszłoby do ogólnoplanetarnego kataklizmu, który stanowił kres ery tych dinozaurów.

W 2016 r. geofizycy Jo Morgan z Imperial College London i Sean Gulick z Uniwersytetu Stanowego w Texasie przeprowadzili odwierty w dnie oceanu, w miejscu, w którym asteroida sprzed 66 mln lat uderzyła w Ziemię.

Tak naprawdę jednak trzeba wyjaśnić jedną istotną kwestię. Pisząc „wiadomo” mam tak naprawdę na myśli wiodącą teorię dotyczącą masowego wymierania dinozaurów. Wzieła się ona stąd, iż wiemy na pewno, że na Ziemi miało miejsce przynajmniej jedno, bardzo masywne zderzenie z asteroidą, które spowodowało serię katastrofalnych skutków, które zdewastowały florę i faunę na całej planecie. Wiemy też na pewno, że wydarzyło się to 66 mln lat temu. Krater Chicxulub u wybrzeży Meksyku, będący pozostałością po upadku asteroidy jest datowany na ten sam okres.

W związku z tym naukowcy wysnuli logiczny wniosek, że uderzenie asteroidy miało wspomniane skutki, które unicestwiły dinozaury. Trzeba jednak zaznaczyć, że tzw. teoria impaktu nie jest jedyną dotyczącą wyginięcia dinozaurów, która istnieje. Nie wszyscy paleontolodzy zgadzają się, że to właśnie asteroida odpowiedzialna za krater Chicxulub doprowadziła do masowego wymierania, chociaż dostępne dane bardzo mocno potwierdzają teorię uderzenia.

Pyły z roztopionych skał i dwutlenek siarki dopełniły dzieła zniszczenia

Jeśli jednak przyjmiemy, iż istotnie, to asteroida doprowadziła swoim uderzeniem do nieodwracalnych zmian na naszej planecie, sprawy wyglądają następująco. Wiele pokrytych piórami dinozaurów zginęło z powodu samej eksplozji przy uderzeniu. Miała ona siłę mniej więcej dziesięciu miliardów bomb jądrowych, jakie zrzucono na Hiroszimę. Wiele z nich zginęło jednak na skutek tego, co stało się później. Asteroida uderzyła w przybrzeżną płyciznę, co doprowadziło do wzniecenia ogromnych ilości pyłu z odparowanych skał i oraz nasycenia atmosfery dwutlenkiem siarki. W przeciwieństwie do gazów cieplarnianych, takich jak metan czy dwutlenek węgla, dwutlenek siarki ma działanie chłodzące.

Jednocześnie pył z odparowanych skał na długi okres zaciemnił ziemskie niebo pozbawiając powierzchnię ciepła i energii pochodzącej ze Słońca. Gdy ziemska atmosfera została nim nasycona, doszło do gwałtownego ochłodzenia, które doprowadziło do wyginięcia wielu roślin, które stanowiły pożywienie dla roślinożernych dinozaurów. Te z kolei stanowiły główną pozycję w jadłospisie mięsożernych dinozaurów, które pozbawione pożywienia wyginęły jako kolejne.

REKLAMA

Gdyby jednak asteroida uderzyła w ocean, nie dotarłaby ona do skalistego dna i nie wzbudzałaby takich ilości pyłu, jak przy uderzeniu w ląd, lub przybrzeżną płyciznę. Różnica pomiędzy uderzeniem w ląd a trafieniem w ocean wynika z ruchu obrotowego ziemi. W ciągu zaledwie około 30 sekund (maksymalnie 60) doprowadziłby on do wystarczającego przesunięcia się powierzchni Ziemi pod mającą uderzyć asteroidą na tyle, że upadek kosmicznego głazu miałby zupełnie inne skutki.

Ziemia rotuje z prędkością ok. 460 m na sekundę, na równiku. Jeśli pomnożymy tę odległość przez 30, daje nam to dystans 13,8 km. Można więc śmiało założyć, że powierzchnia Ziemi przesunęła się w ciągu pół minuty w najgorszym wypadku o ok. 10 km. W strefie przybrzeżnej to bardzo dużo. Jak się okazało wystarczająco dużo by zmienić losy życia na Ziemi na zawsze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA