Ten incydent prawie doprowadził do wojny nuklearnej. Zawinił drobny błąd
9 listopada 1979 roku operatorzy w amerykańskim centrum ostrzegania przed atakiem rakietowym przeżyli szok. Na ich ekranach pojawił się najgorszy z możliwych scenariuszy: pełnoskalowy atak nuklearny ze strony Związku Radzieckiego, skierowany na amerykańskie centra dowodzenia i siły nuklearne. Wyglądało to na prawdziwą próbę zniszczenia Stanów Zjednoczonych i zapobieżenia ich odwetowi.
Załogi rakiet balistycznych Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych wyjęły klucze startowe z sejfów, załogi bombowców pobiegły do swoich samolotów, myśliwce wzbiły się w powietrze, by przeszukać niebo, a Federalna Administracja Lotnictwa przygotowywała się do wydania rozkazu lądowania wszystkim komercyjnym samolotom pasażerskim.
Incydent ten, znany jako "incydent z taśmą szkoleniową", był jednym z kilku fałszywych alarmów, które miały miejsce podczas zimnej wojny i które mogły doprowadzić do katastrofy nuklearnej. Jak doszło do takiej pomyłki? Jakie były jej konsekwencje?
Przebieg wydarzeń
Wszystko zaczęło się o godzinie 8:50 rano czasu wschodniego, kiedy komputery w NORAD (North American Aerospace Defense Command), odpowiedzialne za monitorowanie przestrzeni powietrznej i kosmicznej Ameryki Północnej, wygenerowały sygnał ostrzegawczy o wykryciu 2 tysięcy radzieckich pocisków balistycznych lecących w kierunku USA. Sygnał ten został natychmiast przekazany do innych centrów dowodzenia, w tym do Strategic Air Command (SAC), Pentagonu i alternatywnego centrum dowodzenia prezydenta.
Operatorzy w NORAD byli przerażeni i zdumieni tym komunikatem. Nie było żadnych oznak eskalacji napięcia między USA a ZSRR, ani żadnych informacji wywiadowczych o przygotowaniach do ataku. Ponadto sygnał był bardzo wiarygodny, ponieważ pokazywał dokładnie taki scenariusz ataku, jaki planowała radziecka doktryna wojskowa: uderzenie na cele strategiczne, takie jak centra dowodzenia, bazy bombowców i silosy rakietowe.
Reakcja amerykańskiego dowództwa była natychmiastowa i zgodna z procedurami. Załogi rakietowe zostały postawione w stan gotowości bojowej, a załogi bombowców nuklearnych zostały wysłane do swoich samolotów. System obrony powietrznej został postawiony w stan alarmu, a co najmniej 10 myśliwców przechwytujących zostało wysłanych w powietrze. Wystartował nawet samolot z latającym centrum dowodzenia prezydenta Cartera (ale bez prezydenta).
Wszystko to działo się w ciągu kilku minut. Amerykańscy oficerowie wiedzieli, że mają bardzo mało czasu na podjęcie decyzji o ewentualnym odwecie. Zgodnie z procedurami mieli tylko 3 minuty na potwierdzenie lub zaprzeczenie alarmu, zanim radzieckie rakiety dotarłyby do celu.
Na szczęście dla świata, istniały jeszcze inne środki weryfikacji sygnału komputerowego. Operatorzy w NORAD skontaktowali się ze stacjami radarowymi na Alasce i Grenlandii, które miałyby pierwsze widzieć nadlatujące rakiety. Okazało się, że żaden z radarów nie potwierdzał ataku. Ponadto, satelity wczesnego ostrzegania, które miałyby wykrywać ciepło z silników rakiet, również nie pokazywały żadnych oznak startu.
Po kilku minutach napięcia i zamieszania, operatorzy w NORAD doszli do wniosku, że sygnał był fałszywy i odwołali alarm. O godzinie 9:01 rano wszystkie siły nuklearne zostały przywrócone do normalnego stanu. Świat uniknął wojny nuklearnej z powodu błędu komputerowego.
Przyczyny i skutki
Jak się później okazało, przyczyną fałszywego alarmu był błąd ludzki. Technik w NORAD przypadkowo włożył do komputera taśmę szkoleniową, która symulowała duży atak radziecki na USA. Z powodu konstrukcji systemu ostrzegawczego, informacja została rozesłana szeroko przez amerykańską sieć dowodzenia nuklearnego.
Był to poważne przeoczenie, które ujawniło wiele słabości i luk w systemie. Nie było żadnej procedury ani znacznika, który by odróżniał symulację od rzeczywistości. Nie było też żadnej możliwości anulowania alarmu przez jedną osobę lub jedno centrum. Nie było też żadnej koordynacji ani komunikacji między różnymi agencjami i centrami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo narodowe.
Incydent ten wywołał falę krytyki i zaniepokojenia zarówno w USA, jak i na świecie. Prezydent Carter był oburzony tym, że nie został poinformowany o alarmie przez prawie pół godziny. Kongres przeprowadził dochodzenie i zalecił poprawę systemu ostrzegawczego i kontroli nad bronią nuklearną. NATO i ZSRR podjęły rozmowy na temat ograniczenia ryzyka nuklearnego i wzajemnego powiadamiania o ćwiczeniach wojskowych.
Incydent ten pokazał również, jak łatwo mogło dojść do tragedii z powodu błędu ludzkiego lub technicznego. Pokazał też, jak ważne jest zachowanie spokoju i zdrowego rozsądku w sytuacjach kryzysowych. Na szczęście dla świata, operatorzy w NORAD byli sceptyczni co do alarmu i nie ulegli panice.
“Incydent z taśmą szkoleniową” był jednym z najbardziej niebezpiecznych momentów w historii zimnej wojny. Był to przykład tego, jak systemy ostrzegawcze przed atakiem nuklearnym mogły zawodzić lub być manipulowane. Był to też przykład tego, jak ludzie mogli popełniać błędy lub być ofiarami dezinformacji.
Ten incydent jest ważną lekcją dla naszych czasów, kiedy zagrożenie nuklearne nadal istnieje i kiedy nowe technologie mogą stwarzać nowe wyzwania i zagrożenia. Musimy być świadomi ryzyka i konsekwencji użycia broni nuklearnej i dążyć do jej eliminacji. Musimy też budować zaufanie i współpracę między narodami i organizacjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo światowe.