REKLAMA

Nie sądziłem, że PvP w Diablo 4 przypomni mi The Division - wrażenia

Rywalizacyjny multiplayer to jeden z tych obszarów Diablo 4, który zaskoczył mnie najbardziej. Zamiast stawać na klasyczną arenę, Blizzard poszedł w kierunku trybu ekstrakcji, znanego z takich gier jak The Division czy Call of Duty Warzone.

Diablo 4
REKLAMA

Złowieszcza Lilith, na którą poluje gracz w Diablo 4, nazywana jest "córką nienawiści". Jej ojciec to manipulant Mefisto, a demonica samą swoją obecnością w wymiarze śmiertelników wypacza Sanktuarium. Sprawia, że ludzie skaczą sobie do gardeł. Wyrywają się z łańcuchów prawa i porządku, dokonując makabrycznych aktów. Nienawiść ciągnie się za Lilith niczym woń perfum, deprawując otoczenie.

Pod wpływem Lilith w Sanktuarium pojawiły się Pola Nienawiści. To miejsca, w których nawet najbardziej bogobojni kapłani i najszlachetniejsi rycerze dają się ponieść wewnętrznym demonom. Chciwość. Brutalność. Bezwzględność. Pola Nienawiści wyciągają z ludzi - a więc graczy - co najgorsze. Sprawiają, że brat staje przeciw bratu, a sojusznik walczy z sojusznikiem.

REKLAMA
Lilith w kampanii Diablo 4

Pola Nienawiści to pomysł Blizzarda na połączenie PvP z otwartym światem Diablo 4.

Fields of Hatred to obszary otwartego świata, do których może wejść każdy gracz. Różnią się jednak od pozostałych lokacji czerwoną, złowieszczą aurą na mapie. Po wejściu na Pola gracz jest witany dwoma ikonami: pierwsza informuje o strefie PvP, druga ostrzega przed zagrożeniem utraty zdobytego tutaj ekwipunku.

Chociaż mamy do czynienia ze strefą PvP, gracze nie mogą rzucać się sobie do gardeł ot tak po prostu, bez żadnych zasad. Jeśli dana osoba chce zapolować na inne, musi złożyć specjalną deklarację przy pomocy kołowego menu interfejsu. Sygnalizując swoje zamiary, zyskuje tym samym możliwość atakowania napotkanych graczy. Jeśli ich pokona, odbiera im ich Nasiona Nienawiści, o których zaraz opowiem.

Gdy taki łowca innych graczy dokona kilku udanych polowań, zyskuje wątpliwej renomy tytuł Wybrańca Nienawiści. Staje się wtedy widoczny na mapach innych graczy. Jeśli w formie Wybrańca wytrzyma określony czas bez ucieczki z Pól Nienawiści, zyskuje niezwykle cenne nagrody. Jeżeli natomiast graczom uda się go powalić, to oni mogą liczyć na dodatkowe łupy.

Nasiona Nienawiści oczyszcza się podczas specjalnego rytuału

Z Pól Nienawiści nie da się tak po prostu uciec. No, przynajmniej nie z łupami.

Obszar PvP jest pełen wrogów NPC. Po ich pokonaniu otrzymujemy nie tylko doświadczenie czy złoto, ale również surowiec niedostępny nigdzie indziej: Nasiona Nienawiści. Nasiona można przekształcić w unikalną walutę, do wykorzystania u wybranych sprzedawców handlujących rzadkimi towarami. Jest tylko jeden haczyk: Nasiona Nienawiści nie mogą być wyniesione ze strefy PvP w swojej surowej formie. Należy je wcześniej oczyścić.

By oczyścić nasiona i zamienić je w unikalną walutę, bohaterowie muszą przeprowadzać rytuały przy ołtarzach w strefie PvP. Jak część z was na pewno się domyśla, to właśnie wtedy stanowią łakomy kąsek dla graczy-renegatów. Nie dość, że tacy łowcy graczy zwiększają swój potencjał w oczach Lilith by stać się jej Wybrańcami, to jeszcze odbierają graczom zdobyte przez nich Nasiona Nienawiści.

Strefy PvP to miejsca z unikalnymi sprzedawcami oraz własną walutą

Rozgrywka PvP od razu skojarzyła mi się z Mroczną Strefą w The Division.

Kooperacyjna strzelanina Ubisoftu również miała odseparowaną strefę PvP, w której można było zdobyć cenne i niedostępne nigdzie indziej przedmioty. Aby wynieść je ze strefy, należało zamówić helikopter, a następnie czekać przy jednym z kilku lądowisk na jego przylot. Stawało się wtedy łakomym kąskiem dla innych graczy, mogących przejąć zdobyty w strefie dobytek. Chociaż Diablo 4 to kompletnie inny gatunek i inna perspektywa rozgrywki, założenia PvP są bardzo podobne.

Oczywiście nie tylko producenci The Division korzystają z takiej mechaniki. Subgatunek "extraction" jest dzisiaj niezwykle popularny w branży gier, co doskonale obrazuje sukces takich produkcji jak Escape from Tarkov, Call of Duty Warzone 2: DMZ czy Hunt: Showdown. Teraz do tego grona w pewien sposób dołącza nawet nowe Diablo.

Gracze mogą zabierać innym zdobyte Nasiona Nienawiści

Szkoda tylko, że fani PvP nie mają czegoś więcej. Jakieś rankingowej areny czy sezonowych turniejów.

REKLAMA

Pola Nienawiści zdecydowanie nie wyczerpują potencjału rozgrywek PvP. Chociaż sam preferuję moduły PvE i z tej perspektywy jestem bardzo zadowolony z rozwiązania Blizzarda w Diablo 4, uważam, że fani klasycznego PvP także powinni otrzymać coś dla siebie. Swoisty tryb areny, w którym naprzeciwko siebie staje dwóch najemników, walcząc ku glorii i chwale w sformalizowanym systemie rankingowym, z jego własnymi szczeblami i nagrodami.

Niewykluczone, że taki tryb pojawi się w przyszłości. Diablo 4 zapowiada się bowiem na projekt, który można rozwijać latami. Tymczasem do zobaczenia już niebawem na Polach Nienawiści. Druid Ulrich nie będzie szukał konfrontacji, ale jeśli zostanie zaatakowany, ma kilka asów w rękawie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA