REKLAMA

Tryb DMZ w Call of Duty Warzone 2.0 zachwyca. Jest lepszy niż battle royale

Darmowe Call of Duty: Warzone 2.0 zadebiutowało. Do tego nie z jednym, ale dwoma trybami głównymi. Poza rozgrywką battle royale dla 150 graczy otrzymaliśmy moduł DMZ, stanowiący połączenie Hunta, Battlefielda oraz Escape from Tarkov. Nie potrafię się od niego oderwać, jest rewelacyjny.

Tryb DMZ w Call of Duty Warzone 2.0 zachwyca. Jest lepszy niż battle royale
REKLAMA

- Trzy boty ma 120. Eliminujemy? - rzucam przez słuchawkowy mikrofon w kierunku znajomych na czacie. - Może mają bandaże, potrzebujemy do misji - odpowiada towarzysz broni. Przykładam lunetę karabinu snajperskiego do policzka i oddaję pierwszy strzał. Headshot, + 120 punktów doświadczenia. Nim SI dwóch kolejnych najemników odpowiada, ci są już rozszarpani ołowiem przez moich kompanów. Coś jest jednak nie tak. Mój pajęczy instynkt zaczyna wariować.

REKLAMA

Panorama rozległego miasta Al Mazrah jest skąpana w wiecznie zachodzącym słońcu. Bliskowschodnia aglomeracja inspirowana Katarem i Dubajem to miejsce kontrastów: biednych wiosek oraz strzelistych wieżowców. Właśnie na dachu jednego wieżowca dostrzegam coś nietypowego. Białą smugę, jak gdyby refleks promienia słonecznego…

-Snajper! -Krzyczę do słuchawki, padając od trafienia. DMZ w Warzone 2.0 świetnie równoważny tryb battle royale

 class="wp-image-2969343"
W DMZ możesz, ale nie musisz walczyć z innymi graczami
 class="wp-image-2969340"
Na lądzie, na wodzie i w powietrzu: DMZ pozwala drużynie na różne style rozgrywki

DMZ to jeden z dwóch głównych trybów w darmowym Call of Duty Warzone 2.0. Moduł stanowi świetną odskocznię oraz alternatywę dla wszystkich tych, których znudziła klasyczna formuła batte royale. Chociaż DMZ rozgrywa się na tej samej gigantycznej mapie Al Mazrah, zasady modułu są zgoła odmienne i można je streścić w kilku podstawowych punktach:

  • Graczy jest znacznie mniej niż w battle royale (30 zamiast 150)
  • Al Mazrah jest wypełnione botami
  • Trzyosobowe drużyny muszą realizować zadania
  • Kluczem jest skuteczna ewakuacja w jednym z kilku punktów
  • Z upływem czasu powiększa się strefa skażenia
  • Z upływem czasu miejsc ewakuacji jest coraz mniej
  • Nie trzeba walczyć z innymi drużynami by odnieść sukces

Zadania są naprawdę zróżnicowane i to od gracza zależy, na które z nich się zdecyduje. Przed każdym lądowaniem w Al Mazrah mamy możliwość wyboru trzech wyzwań. Przykładowe z nich to zbieranie określonych przedmiotów, wykonanie konkretnego zlecenia (np. zdobycie twierdzy pełnej botów), eliminacja konkretnego przeciwnika (np. pojazd opancerzony) czy eksploracja wskazanego terenu. Dzięki wielu wyzwaniom do wyboru, zawsze znajdziemy coś, co będziemy chcieli zrealizować w terenie. Rozgrywka zachowuje pewną zmienność.

Dla mnie dużą zaletą trybu DMZ w Call of Duty Warzone 2.0 jest możliwość unikania starć z innymi graczami.

 class="wp-image-2969352"
Al Mazrah w całej okazałości
 class="wp-image-2969370"
Nowa mapa jest pełna ciekawych miejsc. Moje ulubione to tankowiec wyrzucony na brzeg

Ostatecznym celem battle royale jest pozostanie ostatnim żywym na placu boju. Ostatecznym celem trybu DMZ jest udana ewakuacja drużyny, z pozyskanymi fantami (bronie i gadżety są przenoszone do następnej rozgrywki) oraz wykonanymi wyzwaniami. Ewakuacja może się odbyć w każdym momencie, a gracze nie muszą walczyć z innymi drużynami. Jasne, kiedy dwa teamy wpadną na siebie, wymiana ognia jest nieunikniona. Jeżeli jednak wolicie grać zachowawczo, skupiając się na celach zadań, DMZ jak najbardziej to umożliwia.

Dla gracza takiego jak ja - który bardzo lubi, ale nie bardzo potrafi strzelać w Call of Duty - tryb DMZ to świetna przeciwwaga do battle royale, które wymusza konfrontację między graczami. DMZ oferuje mniej wymagającą rozgrywkę. Dzięki temu moje wieczorne wizyty w Al Mazrah stały się bardzo relaksujące. Ląduje w mieście, unikam innych drużyn, walczę z botami, zbieram surowce, wykonuję zlecenia i ewakuuję się helikopterem. Nikomu nie przeszkadzam, a sam czuję progres oraz poczucie sukcesu. Idealny kompromis.

Jak Hunt, Escape from Tarkov i The Division w jednym. DMZ wygrywa tam, gdzie poległ nowy Battlefield.

 class="wp-image-2969379"
Poziom detali oraz liczba wnętrz w Warzone 2.0 zawstydza Battlefielda
 class="wp-image-2969349"
Udana ewakuacja - to jest w trybie DMZ najważniejsze

Moduły takie jak DMZ przynależą do rosnącego na popularności subgatunku extraction (ewakuacja). Jej najlepszymi przedstawicielami są Hunt: Showdown, GTFO, Rainbow Six Extraction, The Cycle: Frontier oraz Marauders. Popularne The Division także fantazjowało z założeniami gier ewakuacyjnych, ze swoim unikalną strefą Dark Zone. Z trendu na gry typu exraction doskonale zdają sobie sprawę najwięksi wydawcy, wliczając w to EA. Ich Battlefield 2042 otrzymał osobny moduł extraction, o nazwie Hazard Zone. Niestety, przez bardzo niską jakość jego wykonania, nie nadawał się do niczego.

Tymczasem Call of Duty Warzone 2.0 robi dobrze to, co nie udało się Battlefieldowi 2042. Darmowy tryb DMZ jest bogaty w zawartość, a na mapie Al Mazrah zawsze coś się dzieje. Boty prowadzą pojazdy i latają helikopterami. Drużyny realizują własne zadania i szukają zasobów. Losowo wybierana radioaktywna strefa jest miejscem dla doświadczonych eksploratorów, a ograniczone czasowo wyzwania oraz klasyczne misje sprawiają, że trudno się tutaj nudzić. Wchodzisz do gry, lądujesz w mieście i zawsze jest więcej rzeczy do zrobienia, nim czasu na ich realizację. Mniam.

REKLAMA

Najlepsze jest to, że tak obfity w zawartość, ciekawy moduł jest dostępny kompletnie za darmo, jako część Call of Duty: Warzone 2.0. Dlatego zachęcam: dajcie mu szansę. ZWŁASZCZA, jeśli nie przepadacie za grami battle royale. Sam również mam ich dosyć, ale DMZ wchodzi tak dobrze, że już nie mogę się doczekać kolejnej wieczorowej sesji.

Zrzuty ekranu pochodzą z Call of Duty Warzone 2.0 na PlayStation 5 w trybie wydajności (120 fps)

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA