REKLAMA

Kampania Call of Duty: Modern Warfare 2 nie zachwyca. Nie wiem skąd te wszystkie peany

Przeszedłem kampanię fabularną Call of Duty: Modern Warfare 2 i nie potrafię podzielić zachwytów wyrażanych przez znajomych. Przygoda jest odczuwalnie gorsza nie tylko od kultowego już Call of Duty 4 i Modern Warfare 2 z 2009 roku, ale również poprzedniej odsłony Modern Warfare.

Kampania Call of Duty: Modern Warfare 2 nie zachwyca. Nie wiem skąd te wszystkie peany
REKLAMA

Fanfary. Złote trofeum PlayStation zdobi prawy róg telewizora. Na ekranie pojawiają się napisy końcowe, a ja siedzę z poczuciem gigantycznego niedosytu. Kampania fabularna Call of Duty: Modern Warfare 2 - chociaż porządna pod względem długości - rozczarowała mnie. Przeżyłem spory dysonans poznawczy, bo tryb single player zbiera przecież wiele pochwał. Trudno mi to zrozumieć, mając świeżo w pamięci fatalnie zrealizowaną konfrontację z kierowcą czołgu w przedostatniej misji.

REKLAMA

Gdy w Call of Duty: Modern Warfare 2 dotarłem do misji z czołgiem, opadły mi ręce.

 class="wp-image-2562252"

Mój żołnierz pozbawiony broni, pusty poligon wojskowy i uzbrojony po zęby czołg naprzeciwko. Walka w przedostatniej misji przypomina słusznie minione czasy FPS-ów przed dwóch dekad. Wtedy główny boss zawsze musiał się chować w wielkim, stalowym ustrojstwie, a my sięgaliśmy po najcięższy możliwy arsenał. O ile ta konwencja wciąż pasuje do takich serii jak DOOM, Wolfenstein czy Titanfall, w Call of Duty po prostu nie przystoi. Zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z tak "poważną" oraz "taktyczną" podserią jak właśnie Modern Warfare.

Kultowy Call of Duty 4 z 2007 roku był tak doskonały, ponieważ świetnemu zestawowi misji towarzyszyła udana narracja z wyrazistymi postaciami. Imran Zachajew i Khaled Al-Asad nie musieli uciekać do pojazdów opancerzonych, by konfrontacje z nimi były emocjonujące. Dobrze wyreżyserowana scena zwieńczona jednym celnym strzałem w zupełności wystarcza. Rzucanie nas naprzeciwko czołgu w Modern Warfare 2, zmuszając do biegania od odsłony do osłony w poszukiwaniu C4, to kompletny brak narracyjnej finezji. W dodatku połączony z nudną rozgrywką. Tak się nie robi. To nie 2002 rok.

Przypominam sobie świetną misję Clean House z poprzedniego Modern Warfare, gdzie oddział antyterrorystów infiltruje kamienicę zamieszkałą przez imigrantów. To krótki poziom rozgrywany na bardzo małym obszarze, a zapadł mi w pamięć na zawsze. Wszystko przez taktyczną otoczkę profesjonalizmu współczesnych specjalsów, gęsty jak smoła klimat oraz unikalne elementy rozgrywki. Teraz zestawiam to z nieszczęsnym czołgiem z Modern Warfare 2, a różnica poziomów staje się przytłaczająca. Oczywiście na niekorzyść nowej odsłony.

Z drugiej strony w Modern Warfare 2 zabrakło mi… Warfare. Gdzie jest ta wojna?

 class="wp-image-2562240"

Zdaję sobie sprawę, że żyjemy w czasach asymetrycznych konfliktów zbrojnych. Mocarstwa wyposażone w najnowocześniejsze narzędzia zniszczenia i najlepiej przeszkolonych ludzi polują na terrorystów w jaskiniach. Tragiczny przykład barbarzyńskiego ataku Rosji na Ukrainę udowadnia jednak, że wojna konwencjonalna nie odeszła w niepamięć. Potrafi być tak samo masowa i okrutna jak wcześniej. Do tego może wykiełkować na każdym kontynencie. Nawet w środku cywilizowanej Europy.

Tymczasem w Modern Warfare 2 tej wojny nie ma. Ani na moment. Przez kilkanaście misji uganiam się za kartelami narkotykowymi, prywatnymi firmami zbrojeniowymi oraz islamskimi fundamentalistami. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się przeplatać tych wątków bardziej otwartymi bitwami. Misjami, w których stajemy na czele kolumny czołgów, odbijamy miasto czy zdobywamy wzgórze. To jednak wymagałoby od scenarzystów wykreowania wiarygodnej historii wojennej, zamiast łatwego gonienia za terrorystami po całym globie.

Pierwsze Call Of Duty z 2003 roku podbiło serca fanów na całym świecie, ponieważ pokazało wojnę totalną, z jej ogromem zniszczenia oraz wątłością ludzkiego życia. Lądowanie w Normandii oraz obrona Stalingradu - tymi misjami Infinity Ward zdetronizowało Medal of Honor, tkwiące mentalnie w minionej epoce FPS-ów. Dlatego tak bardzo brakuje mi w nowej odsłonie starć na wielką skalę, tony pojazdów i efektownych sekwencji rodem z hollywoodzkiego filmu. MW2 jest mniejsze, ciaśniejsze i znacznie bardziej zachowawcze. Brakuje mocnego uderzenia. Sekwencji, po której zbierałoby się szczękę z podłogi.

Kampania Call of Duty: Modern Warfare 2 jest świetna, ale tylko w kilku momentach.

 class="wp-image-2562258"

Największe wrażenie zrobiła na mnie misja na statku. W jej trakcie kontenery odbijały się od jednej burty do drugiej, noszone falami wzburzonego morza. Zderzenie z takim kontenerem oznaczało natychmiastową śmierć gracza. Przez to musiałem być nie tylko skoncentrowany na pozycjach wrogów, ale również na niebezpiecznym środowisku dookoła. Coś odświeżającego. Żadna misja nie zapadnie mi jednak w pamięci na dłużej i raczej żadna nie przejdzie do historii serii. Nawet tak zachwalany w Internecie Amsterdam - chociaż wiernie odtworzony - nie oferuje ciekawej rozgrywki. Ładne pudełko, ale puste w środku.

REKLAMA

Na szczęście kampania fabularna to tylko dodatek do głównego dania, jakim od lat są tryby wieloosobowe. Tutaj Call of Duty: Modern Warfare 2 rozpieszcza gracza. Liczba map, trybów, broni, umiejętności - wszystko to zachwyca. Zwłaszcza po przesiadce z Battlefielda 2042, cierpiącego na potężne niedostatki ciekawej zawartości. Na pełną recenzję Call of Duty: Modern Warfare 2 przyjdzie czas za kilka dni, ale już mam wrażenie, że dostałem to, czego chciałem: powtórkę z wymagającego, taktycznego i bezwzględnego Modern Warfare 2019.

Dziwi mnie tylko, dlaczego tak bogata w moduły wieloosobowe produkcja otrzymała zaledwie poprawną kampanię fabularną. Bez żadnych niesamowitych momentów zapadających w pamięć, bez epickiej muzyki oraz bez efektownej wojny na pełną skalę, wyreżyserowaną nie gorzej niż film Camerona. Dziwna to dla mnie sytuacja, gdy Modern Warfare staje się bardziej Black Ops niż samo Black Ops.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA