Najpierw domaga się regulacji, a teraz grozi palcem. Szef Open AI to cwany lis
Sam Altman, prezes Open AI, odbywa właśnie swoistą trasę po Europie, gdzie spotyka się z dziennikarzami, a przede wszystkim politykami. Zahaczył również o Polskę, ale dopiero w Londynie nie gryzł się w język i pogroził Europie palcem. Skąd my to znamy - buta przedstawicieli technologicznej branży nie słabnie.
Wątek dostępności m.in. ChatGPT w Europie poruszony został już na spotkaniu w Warszawie. Wtedy Altman odpowiedział:
Nie chcemy różnicować dostępu w zależności od miejsca. Nawet, jeśli są jakieś ryzyka związane z legislacją - chcemy pracować z Europą, by nasze usługi były dostępne. Jeśli nie będziemy mogli to robić i zostaniemy zablokowani, to będzie bardzo przykre.
Jednak już w Londynie, jak relacjonuje Time, przyznał, że "albo będziemy w stanie sprostać unijnym wymaganiom, albo nie". Jeżeli to się nie uda, po prostu opuszczą Europę i nie będą na naszym rynku działać.
Prawda, że londyńska reakcja trochę różni się od "będzie nam przykro" powiedzianego w Warszawie?
Altman pogroził palcem, bo wie, że ewentualne wstrzymanie działań związanych ze sztuczną inteligencją nie wszystkim się spodoba. Przecież nawet polski minister cyfryzacji uważa, że zbyt surowe restrykcje w Europie spowodują, że pod względem tej technologii Chiny i Stany Zjednoczone nam uciekną.
Inna sprawa, że Sam Altman przed amerykańskim kongresem przekonywał niedawno, że regulacje sztucznej inteligencji są potrzebne. Jakby wyprzedzał krytyków, po raz kolejny nawołując: coś z nami zróbcie!
- To samoistnie przeczy głosom, które pojawiały się np. przy okazji regulacji rynku kryptoaktywów czy słynnej "ACTA 2", czyli dość rozpaczliwym zapowiedziom o końcu innowacji, ucieczce innowatorów na drugi koniec świata i powolnej zapaści. Co więcej: Sam Altman mówi "chcemy regulacji" i kompleksowo omawia wszystkie aspekty działalności ChataGPT, nie uciekając od kwestii "wysokiego ryzyka", takich jak (w gruncie rzeczy nieograniczony) potencjał manipulacyjny AI – mówiła w rozmowie ze Spider's Web+ dr nauk prawnych Paula Skrzypecka z kancelarii Creativa Legal.
AI Act skupia się na wykorzystaniu narzędzi AI przez człowieka, czyli od etapu, w którym już zescrappował dane, a teraz ma się ich uczyć i coś wygenerować. Przede wszystkim jest zapis o tym, że narzędzia AI będą musiały działać pod nadzorem człowieka, a my, zwykli obywatele, mamy prawo do informacji, że właśnie prowadzimy jakąś interakcję z AI-em. Ponadto unijne minimum to procedury i jeszcze raz procedury. Oraz audyty, które sprawiają, że na etapie dostarczenia narzędzia przez dostawcę do użytku dla użytkowników z Unii Europejskiej to narzędzie już musi być zgodne z Rozporządzeniem (AI Act). Czyli narzędzie czy algorytm musi uczyć się na legalnych źródłach. Nie może nikogo dyskryminować. Musi też być transparentny, czyli musi być jasne, jak powstawał algorytm i na jakich zasadach działa – wyjaśniała Skrzypecka
Niby Altman chce regulacji, ale powyższe warunki unijne już mu nie pasują i pokazuje drugą, surową twarz. Tę samą, którą ukazywał nam choćby Mark Zuckerberg. Przypomnijmy, że raptem ponad rok temu Meta groziła wycofaniem Facebooka i Instagrama z Europy. Teraz gigant został ukarany olbrzymią grzywną. Zamierza się odwoływać i mówi, że "internet może zostać podzielony na krajowe i regionalne silosy". Czy się wycofa? Mimo wszystko nie sądzę. To pokazuje kierunek, jakim powinna pójść Unia.
Jak widać pod publiczkę łatwo się mówi, że my chcemy dobrze, będziemy współpracowali, jakoś rozwiążemy wszystkie wątpliwości. Ale to tylko zwykły PR, by nie powiedzieć wprost: ściema. Giganci technologiczni boją się regulacji, które mogą utrudnić im czerpanie zysków.
To przy okazji sprytni politycy. Wiedzą, jak urobić opinię publiczną (w Warszawie zachwytów nad Polakami nie było końca), ale już w Wielkiej Brytanii, gdzie nastroje antyunijne doprowadziły do Brexitu, można było pozwolić sobie na otwarte groźby.
Mam nadzieję, być może naiwną, że to już nie te czasy i na hasło "to zabierzemy swoje zabawki i pójdziemy w inne miejsce", europejscy politycy powiedzą: sprawdzam. Przez lata technologiczni giganci byli traktowani łaskawie, więc w temacie sztucznej inteligencji nie możemy sobie pozwolić na pobłażliwość i zwłokę w działaniach.