Kim tak naprawdę był Wernher von Braun, twórca programu kosmicznego USA? Marzyciel, nazista, genialny naukowiec, oficer SS
Wernher von Braun, członek niemieckiej partii nazistowskiej i oficer SS, który dosłużył się w nim stopnia majora, inżynier i konstruktor. Najpierw budował słynne rakiety balistyczne V2, a później po wyjeździe do USA współtwórca amerykańskiego programu kosmicznego. Z jednej strony członek nazistowskiej armii, z drugiej naukowiec, któremu w dużej mierze zawdzięczamy jedno z największych osiągnięć ludzkości: lot człowieka na Księżyc.
To jedna z najbardziej dwuznacznych postaci w historii nauki. Z jednej strony przyczynił się do śmierci wielu ofiar na frontach II Wojny Światowej. Z drugiej - do niezwykłego rozwoju eksploracji kosmosu, na czym skorzystała ludzkość jako całość.
Czy był w związku z tym kimś godnym podziwu, czy pogardy? Dobrym czy złym bohaterem? Czy odkupił swoje winny i współudział w militarnym wysiłku III Rzeszy swoimi osiągnięciami na rzecz nauki i poznania?
Tak, po jego śmierci w 1977 roku żegnał go ówczesny Prezydent USA Jimmy Carter:
Dla milionów Amerykanów nazwisko Wernhera von Brauna było nierozerwalnie związane z eksploracją kosmosu i twórczym zastosowaniem technologii. Nie tylko ludzie z USA, ale wszyscy ludzie na świecie skorzystali z jego pracy. Będziemy nadal czerpać korzyści z jego przykładu.
Kim był Wernher von Braun?
Myślę, że oprócz oczywistego truizmu, że każdy musi sobie na to pytanie odpowiedzieć sam, najbardziej bliska prawdy jest odpowiedź, jaką sam Wernher von Braun, oczywiście gdyby wciąż żył, mógłby sobie ustawić jako status na Facebooku: To skomplikowane.
Ja przedstawię podstawowe fakty dotyczące jego życia, a Wy na ich podstawie (oraz, do czego zachęcam - wielu innych źródeł) wyróbcie sobie własne zdanie. I tak żadna opinia nie będzie w tej kwestii ostateczna, bo dyskusja o von Braunie trwa od bardzo dawna. To do dziś „jedna z tych postaci w historii podboju kosmosu, o której najtrudniej dyskutować", jak twierdzi np. Amy Shira Teitel, historyczka podboju kosmosu (przy okazji polecam jej aktywny do niedawna kanał na youtube - to źródło fascynującej wiedzy podanej w przystępny sposób).
Kim był więc Wernher von Braun? Najczęściej pojawiającym się słowem w opisach jego młodości i genezy fascynacji kosmosem pojawia się słowo...romantyk. To motywowany głęboką fascynacją dotyczącą lotów kosmicznych, która towarzyszyła mu od dziecka, człowiek, który dążył do realizacji swoich marzeń. Na skutek tego można go jednak również określić mianem naiwnego.
Cechował go patriotyzm pozbawiony krytycyzmu. Zaufał nazistom, do których przystąpił, licząc, że będzie mógł zrealizować swoje marzenie o budowie rakiet. Istotnie, mógł poświęcić się swojej pasji, jednak skutkiem tego była śmierć i zniszczenia. Spójrzmy najpierw na pierwszą część jego życia - w Niemczech. Będąc studentem w Berlinie stwierdził:
Podróż międzyplanetarna! Napełnia mnie ona romantycznym pragnieniem. Oto zadanie, któremu warto poświęcić życie. Nie tylko gapić się przez teleskop na Księżyc i planety, ale wzbić się w niebo i rzeczywiście zbadać tajemniczy wszechświat. Wiem, co czuł Kolumb!
W 1930 roku już jako 18-letni chłopak, eksperymentował z niewielkimi rakietami, opłacając wszystko z własnej kieszeni i korzystając z materiałów pochodzących z miejskiego wysypiska śmieci na obrzeżach Berlina. Von Braun nie był w swojej pasji osamotniony. Miał grupę przyjaciół, którzy podzielali jego rakietowe zainteresowania. Ich eksperymenty nie były jednak zupełnie amatorskie. Nad wszystkim czuwał mentor tej grupy, specjalista w dziedzinie paliw rakietowych dr Hermann Oberth. Dzięki temu w wieku 20 lat von Braun był już najlepszym cywilnym specjalistą w dziedzinie rakiet w niemieckiej armii. Istnym „cudownym chłopcem”, który wkrótce miał zostać głównym konstruktorem hitlerowskiej rakiety V-2. Von Braun powiedział później, że nie miał wtedy żadnych skrupułów w kwestii ewentualnego wykorzystania jego rakiet testowych w czasie wojny. Jak twierdził, interesowała go wyłącznie eksploracja kosmosu.
W 1937 von Braun, który posiadał już doktorat z fizyki, miał do dyspozycji specjalny tajny poligon rakietowy w Peenemünde na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, około 40 km w linii prostej od Świnoujścia.
II Wojna Światowa i V2
Kiedy w 1939 roku wybuchła II Wojna Światowa von Braun znalazł się pod coraz większą presją, aby wyprodukować użyteczną broń wojskową. W końcu nie po to otrzymał od państwa teren i środki, by po prostu beztrosko oddawać się swojej pasji.
W końcu von Braun osiągnął sukces. W 1942 roku grupa pod jego kierownictwem z powodzeniem przetestowała rakietę A-4, wystrzeliwując ją na odległość prawie 100 km w atmosferę. Próba zwróciła uwagę Hitlera i zyskała jego aprobatę, co zaowocowało tym, że III Rzesza rozpoczęła masową produkcję rakiet w ogromnym pośpiechu. Niedługo po tym, pociskom nadano nową nazwę V2, czyli Vergeltungswaffe Zwei - Broń Zemsty 2. Zemsty, której rządzą pałały nazistowskie Niemcy, po alianckich bombardowaniach ich miast. Tymi, którzy doświadczyli ich niszczycielskiej mocy byli m.in. mieszkańcy Londynu, na którym skupili się w swoich atakach Niemcy.
V-2 była nie tylko innowacyjną, ale również przerażającą bronią. Pociski przemieszczały się z tak dużą prędkością, że ich ofiary, w większości cywile, często nie słyszały nadlatującej broni aż do momentu uderzenia. Von Braun jednak w dalszym ciągu wolał nie dopuszczać do świadomości koszmarnych efektów zbrodniczych bombardowań, jakich dokonywała przy użyciu jego rakiet III Rzesza. Wciąż był zainteresowany podróżami kosmicznymi, marząc o tym, że jego rakiety wylądują kiedyś na innej planecie.
Gdy w 1945 wojska sowieckie ze wschodu, a alianckie z zachodu nacierały coraz dalej w głąb niemieckiego terytorium, a klęska III Rzeszy była przesądzona, von Braun i jego zespół inżynierów udali się na południe Niemiec, z planem, by poddać się Amerykanom, i nie trafić w ręce radzieckiej Armii Czerwonej. Wiedział bowiem dobrze, że umiejętności jego i jego współpracowników będą niezwykle cenne dla jednych i drugich. Jednocześnie, co zrozumiałe, wolał użyczyć swojej wiedzy Amerykanom i mieć dzięki temu szansę na życie w USA zamiast w Związku Radzieckim.
Nowe życie w Ameryce
Jego plan się powiódł. Został jednym z około 120 niemieckich naukowców, którzy w ramach tajnej operacji „Paperclip” (spinacz biurowy) zostali przewiezieni do USA. Mieli tam się zająć pracami na rzecz wojska. Z podobnych powodów również Związek Radziecki wyłapywał niemieckich naukowców, by korzystać z ich wiedzy w rywalizacji ze światem zachodu, określonej wkrótce potem mianem „Zimnej Wojny”.
Po osiedleniu się w USA kariera von Brauna nabrała tempa. Było to głównie powodowane coraz bardziej zaciętą rywalizacją dwóch mocarstw w wyścigu kosmicznym. Do 1953 roku jego zespół opracował pierwszy amerykański rakietowy pocisk balistyczny o nazwie Redstone. Miał on służyć do przenoszenia głowicy atomowej. Kolejna jego wersja o nazwie Jupiter-C wyniosła w 1958 roku na orbitę pierwszego satelitę Stanów Zjednoczonych, Explorera 1. Było to rok po sukcesie Związku Radzieckiego, który jako pierwszy w historii umieścił na orbicie swojego satelitę - Sputnika.
Stało się tak w dużej mierze dlatego, że ówczesny prezydent USA, Dwight Eisenhower, który w czasie II Wojny Światowej był głównodowodzącym wojsk alianckich na zachodnim froncie walczącymi z III Rzeszą, był bardzo niechętny temu, by to Niemiec był odpowiedzialny za amerykański program lotów kosmicznych. Von Braun dysponował gotową rakietą, dzięki której USA mogły wyprzedzić ZSRR w wyścigu w kosmos. Mimo to, rząd w Waszyngtonie powierzył zadanie wystrzelenia w kosmos pierwszej amerykańskiej rakiety Marynarce Wojennej, która nie była jednak w stanie podołać zadaniu. To jednak temat na inną okazję.
Po fiasku, jakim zakończył się dla USA wyścig ku wystrzeleniu w kosmos pierwszego satelity, a następnie człowieka, stało się jasne, że USA musiały zmienić swoje podejście. Von Braun został w 1960 roku dyrektorem Centrum Lotów Kosmicznych NASA i piastował tę funkcję przez równo 10 lat. W tym czasie opracował rakietę Saturn V, która stanowiła fundament programu Apollo i ostatecznie wyniosła Neila Armstronga i Buzza Aldrina na Księżyc. Nie będę opisywał tu programu Apollo i szczegółowych zasług von Brauna, bo artykuł ten musiałby się stać co najmniej kilkudziesięciostronicową pracą. Osiągnięcia wtedy już niemiecko-amerykańskiego naukowca są jednak bezsprzeczne. To dzięki niemu USA dotarły na Księżyc, co nie tylko zadało cios Związkowi Radzieckiemu i komunizmowi, ale rozpoczęło przygodę ludzkości z podbojem kosmosu na poważnie.
Von Braun, dzięki temu sukcesowi, a nawet przed nim, już w trakcie wyścigu na Księżyc stał się prawdziwą sławą Ameryki. Charyzmatyczny inżynier, menedżer i komunikator przybliżający Amerykanom zawiłości programu kosmicznego w telewizji był powszechnie ceniony. Jednak jego przeszłość nie została zapomniana. W 1958 roku magazyn TIME napisał, że dla wielu:
(...) przerzucenie przez von Brauna swojej lojalności z nazistowskich Niemiec na Stany Zjednoczone wydawało się zbyt szybkie i łatwe. Było po prostu niezbyt wiarygodne.
Von Braun pracował dla nazistów, ale...
Pomimo upływu lat, oceny dotyczące von Brauna są różne. Jedną z książek opisujących tę postać jest pozycja, której tytuł można przetłumaczyć jako „Von Braun: Marzyciel kosmosu, inżynier wojny” Michaela Neufelda, byłego dyrektora działu historii kosmosu w Narodowym Muzeum Lotnictwa i Kosmosu Smithsonian w Waszyngtonie. Kwestia współpracy z reżimem nazistowskim została w niej przedstawiona uczciwie, tak samo jak to, że kiedy trafił już do USA, celowo starano się pomijać ten fakt w publicznym przekazie.
Jednak autor twierdzi też, że von Braun nie do końca mógł przeciwstawiać się nazistowskim mocodawcom. III Rzesza była totalitarnym reżimem, gdzie czyjekolwiek skargi na jej metody nie miały racji bytu. Zwraca też uwagę na to, że członkostwo von Brauna w SS, (które w USA było informacją tajną), było przynajmniej w pewnym stopniu wymuszone. Jak pisze Nuefeld:
Von Braun nie był ideologicznie zainteresowany ideami nazistowskimi. Oczywiście, korzystał ze swojej uprzywilejowanej pozycji w kręgach władzy, ale tym, co było dla niego najważniejsze, była praca nad rozwojem rakiet
Inny autor, nagrodzony nagrodą Pulitzera Wayne Biddle, który napisał „Ciemną stronę Księżyca”, przedstawia w niej von Brauna jako zbrodniarza wojennego bezpośrednio zaangażowanego w projekt pracy niewolniczej przy powstaniu V-2. Według niego von Braun uniknął sprawiedliwości tylko dzięki wysiłkom rządu amerykańskiego, który desperacko potrzebował wszelkiej pomocy w pokonaniu Sowietów. Zdaniem Biddle’a:
W życiu zawsze ma się wybór, a von Braun nigdy go nie dokonał. Nie odsunął się od nazistowskiego reżimu. Był niezwykle utalentowanym naukowcem, który dzięki swym umiejętnościom szybko awansował w bardzo młodym wieku, jednak nigdy nie zwrócił prawdziwej uwagi na to, jakie efekty przynosi jego praca.
Moim zdaniem trafnie podsumowuje całą sprawę wspomniany Michael Neufeld. Zauważa on, że von Braun często był usprawiedliwiany, ponieważ był de facto uwięziony w III Rzeszy, nie mógł nic zrobić. Jednak wszystkie dowody, jakie zebrał autor, wskazują na to, że do późnego okresu wojny było mu całkiem po drodze z nazistami i Trzecią Rzeszą. Choć istotnie nie był zachwycony wstąpieniem do partii i SS, był dość lojalnym funkcjonariuszem III Rzeszy i w takim czy innym sensie nazistą, nawet jeśli nie czuł się nim z powołania. Co w kwestii wyboru? Czy mógł go dokonać?
Jak trafnie stwierdza w swoje książce Neufeld, von Braun pod wieloma względami wszedł w faustowski układ - zaprzedał duszę diabłu. Pracował dla nazistów, nie zastanawiając się, jakie to miało konsekwencje. Dlatego też ponosi on przynajmniej pewną odpowiedzialność za swoje czyny, nawet jeśli działał pod wpływem przymusu.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy przy niedającej się zakwestionować winie związanej z III Rzeszą, jego osiągnięcia przy pracy nad programem kosmicznym NASA i zasługi w umieszczeniu człowieka na Księżycu nie rehabilitują go przynajmniej częściowo? Przecież pomimo niezaprzeczalnego wsparcia dla istnego imperium zła, jakim była III Rzesza, von Braun działał później na rzecz Stanów Zjednoczonych. A te, bez względu na czyjekolwiek sympatie, w starciu z komunizmem i ZSRR stały jednak jednoznacznie po „jasnej stronie mocy”.
Jak więc oceniać von Brauna? Pozwólcie, że skończę stwierdzeniem, które zamieściłem we wstępie: Na to pytanie każdy z Was musi odpowiedzieć sobie sam.