REKLAMA

Falcon Heavy poleciał po raz czwarty. Co za lądowanie!

Po kilku latach odkąd SpaceX zaczął regularnie wysyłać w przestrzeń kosmiczną swoje Falcony 9, już nikt nie zwraca na nie uwagi. Wracająca na Ziemię z orbity rakieta nie robi już na nikim wrażenia. Wracające dwie rakiety, to jednak zupełnie inna sprawa.

falcon heavy
REKLAMA

We wtorek, 1 listopada 2022 r. po ponad trzech latach przerwy, po raz czwarty w historii firma Elona Muska odpaliła wszystkie 27 silników Merlin napędzających ciężką rakietę Falcon Heavy.

REKLAMA

Falcon Heavy tak naprawdę to rakieta składająca się z trzech zmodyfikowanych pierwszych członów rakiety Falcon 9, połączonych w jedną rakietę tak, aby można było na orbitę wynieść znacznie cięższy ładunek. W trakcie wczorajszego lotu ładunkiem były… No cóż, tego konkretnie nie wiadomo, bowiem tym razem w ramach misji USSF-44 był to tajny ładunek wynoszony bezpośrednio na orbitę geostacjonarną (35 400 km nad powierzchnię Ziemi) na zlecenie Sił Kosmicznych USA.

Nieważny ładunek! Ważne fantastyczne lądowanie

Z Falconem Heavy jest tak, że to nie start rakiety jest najbardziej ekscytujący, a powrót dwóch pierwszych członów z powrotem na teren kompleksu startowego na Przylądku Canaveral na Florydzie. Obie rakiety bowiem wracają na ląd jednocześnie, wykonując wyglądające wprost - wybaczcie młodzieżowy język - epicko.

Gdy dwie rakiety spadające z nieba lądują w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie, wygląda to naprawdę niesamowicie i wciąż futurystycznie. Trzeci booster akurat w trakcie tej misji nie był odzyskiwany przez SpaceX, bowiem całe paliwo znajdujące się na jego pokładzie zostało wykorzystane do wprowadzenia ładunku bezpośrednio na orbitę geostacjonarną. Cztery minuty po starcie trzeci pierwszy człon rakiety oddzielił się od ładunku i górnego stopnia rakiety i spadł do Oceanu Atlantyckiego.

Najbardziej spektakularny akt całego przedstawienia rozpoczął się osiem minut po starcie, kiedy dwa boczne boostery kończyły powrót na Ziemię. Kamery zainstalowane w tym celu przez SpaceX, ale także kamery licznych miłośników eksploracji kosmosu rejestrowały bardzo uważnie jak dwie potężne zapałki odpalają silniki i lądują dokładnie w wyznaczonych do tego miejscach.

Pozostaje mieć nadzieję, że rozwój nie zatrzyma się na tym etapie i za kilka lat już nawet starty Falcona Heavy nie będą robiły na nikim wrażenia, a relacje ze startów będziemy włączać dla rozrywki tylko wtedy, kiedy w niebo będą wzbijały się załogowe Starshipy i SLSy. Szanse na to są niewielkie, ale pomarzyć zawsze warto.

REKLAMA

Cała relacja ze startu misji USSF-44 w oknie poniżej:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA