W centrum naszej galaktyki jest kijanka, która ma niewidzialnego towarzysza. Ale jak to?
Układ Słoneczny leży w galaktyce Drogi Mlecznej. Ziemia i jej mieszkańcy znajdują się w jednym z ramion spiralnych w odległości ok. 30 000 lat świetlnych od centrum galaktyki. Do zewnętrznej krawędzi jej dysku mamy nieco bliżej, bo ok. 20 000 lat świetlnych. Gdybyśmy się wybrali w podróż do wnętrza galaktyki, to im bardziej byśmy się zbliżali, tym tłoczniej by się robiło. W pobliżu centrum moglibyśmy się nadziać nawet na specyficzną strukturę, która kształtem przypomina… kijankę.
Centrum Drogi Mlecznej, tak zwane zgrubienie centralne, w przypadku naszej galaktyki przyjmuje kształt swoistej poprzeczki. Obszar ten jest grubszy (stąd i nazwa zgrubienie) od pozostałej części dysku galaktyki.
Znajdziemy tutaj istny gąszcz gwiazd, pyłu i gazu. W samym natomiast centrum znajduje się supermasywna czarna dziura SgrA* o masie czterech milionów mas Słońca, której obraz, a właściwie cień zobaczyliśmy całkiem niedawno na zdjęciu wykonanym przy pomocy Teleskopu Horyzontu Zdarzeń.
Samo centrum galaktyki obserwuje się jednak niezwykle trudno. Gąszcz gwiazd, pyłu i gazu sprawia, że blask poszczególnych elementów zlewa się nam w jedną wielką ścianę światła. Stąd i do dzisiaj nie wiemy co jeszcze kryje się w centrum naszej własnej galaktyki.
Wtem… kijanka!
Nie, nie, spokojnie. Z pewnością nie chodzi o to, że w centrum galaktyki znajdują się ludzie-płazy, którzy w początkowym stadium życia przypominają kijanki. Chodzi tutaj o sporych rozmiarów obłok gazu o dość osobliwym kształcie przypominającym właśnie kijankę.
Naukowcy postanowili zmierzyć się z pytaniem: wokół czego ów obłok się tak zawija. Odpowiedź na nie nie jest prosta, bowiem na pierwszy rzut oka nie widać żadnego masywnego obiektu, który mógłby tłumaczyć takie zachowanie.
Najnowsze symulacje struktury obłoku gazu molekularnego wykonane przez naukowców z Uniwersytetu Keio w Japonii na bazie danych zebranych przez Teleskop Jamesa Clerka Maxwella oraz 45-metrowy radioteleskop Nobeyama wskazują potencjalnego winowajcę. Wychodzi na to, że ów specyficzny obłok gazu krąży wokół czarnej dziury o masie 100 000 mas Słońca.
Teraz naukowcy planują przyjrzeć się obłokowi i jego otoczeniu za pomocą radioteleskopu ALMA w Chile. Być może za jego pomocą uda się ustalić co tak naprawdę znajduje się w grawitacyjnym centrum orbity kijanki.
Swoją drogą, przypadek ten doskonale pokazuje, jak niewiele wiemy o naszej galaktyce. Wciąż nie mamy pojęcia, jak liczna jest populacja czarnych dziur w Drodze Mlecznej, a szczególnie w jej centrum. Tym samym nie wiemy, ile jest małych czarnych dziur o masie gwiazdowej, a ile takich jak ta - o masie dziesiątek i setek tysięcy razy większej od masy Słońca.
Coraz nowsze teleskopy z czasem powinny tę sytuację zmienić. Do tego czasu astronomowie nie muszą się martwić o brak zagadek do rozwiązywania.