REKLAMA

Netflix uprzykrzy wam życie, jeżeli dzielicie się kontem. Tak platforma będzie walczyć z procederem

Podejście Netfliksa do współdzielenia się kontem zmieniło się diametralnie na przestrzeni lat. Akcjonariusze w końcu doszli do wniosku, że platforma traci zbyt wiele na solidarności użytkowników. Przyszły rok może być definitywnym pożegnaniem z tolerancyjnym podejściem. Wiele wskazuje, że właśnie tak potwierdzać będą się członkowie rodziny.

Netflix uprzykrzy wam życie, jeżeli dzielicie się kontem. Tak platforma będzie walczyć z procederem
REKLAMA

O zamiarach Netfliksa pisze "The Wall Street Journal". Według źródeł gazety, już w 2023 roku platforma zacznie weryfikować amerykańskich użytkowników i wręcz proponować im "ofertę nie do odrzucenia", by płacili za pełną wersję konta.

REKLAMA

Niektóre szychy w Netfliksie zdają sobie sprawę, że widzowie nie zaakceptują od razu tej zmiany. Tak uważa Ted Sarandos, CO-CEO, który ostrzegł w grudniu akcjonariuszy przed reakcją użytkowników. Ci mogą jednak chcieć postawić na swoim. Według szacunków 100 mln publiki korzysta z "pożyczonych" kont. W języku księgowych oznacza to, że 100 mln osób nie przelewa co miesiąc subskrypcji, a to rzekomo prowadzi do straty 9 mld dol. rocznie.  

Netflix nie chce wypowiedzieć otwartej wojny takim użytkownikom. Zamiast blokady konta, "członkowie rodziny" – bo właśnie w teorii to oni powinni korzystać ze współdzielenia – będą musieli wklepać kod weryfikacyjny, którzy przyjdzie SMS-em na telefon założyciela. Taka zmiana zapewne uderzy w tych, którzy sprzedawali wolne miejscówki. Co innego, gdy o kod prosi ciocia, a co innego, gdy jest to obca osoba - byłoby to uciążliwe, nawet gdyby miała to być jednorazowa operacja. Według "WSJ" potwierdzającą kombinację trzeba będzie wpisać w ciągu 15 minut. Oprócz tego dodatkowi użytkownicy zwiększą cenę miesięcznej subskrypcji.

Można sobie jednak wyobrazić, że nawet jeżeli zrzucamy się z rodzeństwem, rodzicami czy innymi bliskimi nam osobami, to i tak konieczność weryfikacji może być męcząca. Nie zawsze osoba mająca główne konto musi być pod telefonem i zdąży udostępnić hasło. Netflix mówi więc: po co się męczyć, po co denerwować, lepiej zapłacić i mieć spokój.

Wcześniej takie restrykcje pojawiły się na południowo-amerykańskim rynku. Rozwiązanie testowane było także w Polsce na początku 2022 roku. Najwyraźniej okazało się skuteczne, skoro Netflix planuje wdrożyć je na głównym, amerykańskim rynku w nadchodzących miesiącach.

Netflix szykuje też tańszą wersję usługi – z reklamami

Netflix potwierdził to w tym roku. Filmy i seriale przerywane reklamami mają kosztować ok. 8 dol. Według plotek plan abonamentowy ma trafić do oferty Netflixa w pierwszej połowie przyszłego roku. Byłby to więc kompromis i ewentualna próba przyciągnięcia tych, którzy z Netfliksa rezygnować nie chcą, ale nie mają zamiaru płacić droższego abonamentu gwarantującego wyższą jakość. Według domysłów wersja z reklamami będzie oferowała korzyści z tych droższych abonamentów.

REKLAMA

Jeżeli przez reklamy przerywające programy przypomnieliście sobie o tradycyjnej telewizji, to skojarzenie jest więcej niż dobre. Dodajmy, że inne plany Netfliksa to m.in. programy nadawane na żywo. Co więcej, gigant już zapowiedział swoje pierwsze polskie reality show o tematyce miłosnej.

Jest to pewien paradoks, a nawet chichot historii. Platforma, która miała zwalczyć telewizję, staje się jej wiernym naśladowcą. Widać, że giełdowe problemy Netfliksa coraz bardziej drażnią akcjonariuszy, którzy teraz dążą do tego, by wycisnąć z usługi więcej dolarów. Czy kopiowanie kanałów telewizyjnych i ograniczenie współdzielenia to dobra droga? Mam wrażenie, że niekoniecznie.  

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA