Ludzie zawsze chcieli pisać szybciej. Oto przedziwna historia stenografii i stenotypii
Prędkość ludzkiej mowy szacuje się na około 150 słów na minutę. A co gdybym ci powiedziała, że już setki lat temu możliwym było nadgonienie tego tempa za pomocą pisma odręcznego, a współcześnie da się pisać na klawiaturze dwukrotnie szybciej niż wypowiadać słowa?
Niezależnie czy pierwsza styczność z pisaniem na klawiaturze komputera miała miejsce w szkole podstawowej, średniej czy na studiach, każdy zaczynał pisać powoli. Klawisz po klawiszu, literka po literce. Niektórzy zadawali nawet pytania: "Ej jak zrobić ź?" i używali caps-locka do wpisywania wielkich liter.
U mnie okres nauki pisania na klawiaturze zbiegł się w czasie z namiętnym oglądaniem pewnego serialu paradokumentalnego typu court-show, gdzie niemal codziennie moje małe oczy były pełne zazdrości wobec protokolantki, która na bieżąco spisywała wypowiedzi uczestników rozprawy sądowej. O tyle, o ile rozumiałam, że moi koledzy i koleżanki mają komputer dłużej, tak więc piszą szybciej, o tyle protokolantka z serialu miała nieludzkie tempo pisania, któremu nie mogłam się nadziwić i nie byłam w stanie zrozumieć. Skoro to serial, to może ona po prostu wstukuje w klawiaturę losowe litery?
Dopiero jako dorosła osoba zrozumiałam, że tajemnicą owej protokolantki jest stenotypia
Serial paradokumentalny z natury mija się trochę z prawdą. Bo faktycznie, na sali sądowej czy podczas posiedzeń sejmowych, sporządzany był zapis wypowiedzi. Jednak powstawał on przede wszystkim na urządzeniu zwanym stenotypem, a nie, jak mylnie sądziłam, na komputerze z klawiaturą w układzie QWERTY (choć w pomniejszych sądach znajdowało się protokolantów na "zwykłej" klawiaturze), lub dawniej, na maszynie do pisania.
Choć stenotypia to dziedzina licząca sobie niecałe dwieście lat, swój początek zawdzięcza ponad dwutysiącletniej sztuce stenografii.
Stenografia jest niczym innym jak sztuką szybkiego, lecz zwięzłego pisania. Jednakże w przeciwieństwie do sposobu, w jaki my piszemy na klawiaturze czy dawniej maszynach do pisania, w większości systemów stenografia opiera się na zapisie sylabicznym, w którym każdy znak odpowiada jednej sylabie.
Oczywiście to tylko niezwykle uproszczona teoria, bo liczbę języków na świecie można liczyć w tysiącach, a następnie trzeba je przemnożyć przez liczne systemy stenograficzne stworzone dla danego języka. Sam język polski miał kilka prób stworzenia jednolitego systemu stenograficznego.
Bazgroły dla Cycerona. Przepraszam, noty tyrońskie
Początek stenografii, a konkretnie metod szybkiego zapisu możemy znaleźć u schyłku Republiki Rzymskiej, kiedy to sekretarz Marka Tulliusza Cycerona - Tyron szukał sposobu na szybkie, lecz dokładne zapisanie mów pisarza.
W tym celu opracował specjalny system znaków - noty tyrońskie. Stanowiły one uproszczony, symboliczny zapis alfabetu łacińskiego, w którym każdy symbol reprezentował albo pojedynczą literę, albo sylaby, dzięki któremu podczas transkrypcji Tyron był w stanie podczas zapisu nadążać za Cyceronem.
Na pierwszy rzut oka noty tyrońskie mogą się wydawać bazgrołami wyjętymi z dziecięcego zeszytu, lecz w praktyce system okazał się na tyle skuteczny, że symboliczną metodę zapisu zaczęto powszechnie wykorzystywać na terenie całej repubiliki i późniejszego imperium.
Jak wiele pamiątek z czasów starożytnego Rzymu, tak i noty tyrońskie - pomimo użyteczności w protokołowaniu zgromadzeń i wydarzeń - odeszły w zapomnienie wraz z upadkiem imperium. Zainteresowanie pisaniem skrótowym stopniowo malało, ostatecznie umierając w połowie XI wieku, gdyż to z tego okresu pochodzi ostatni znany zapis notami tyrońskimi.
Szybki przeskok do końcówki wieku XVI i znajdujemy się w elżbietańskiej Anglii, płynącej konfliktami religijnymi, Szekspirem oraz rozwojem nauki napędzanym drukiem.
Jak wiadomo z lekcji historii, wynalezienie druku było momentem przełomowym w dziejach, gdyż pozwoliło na szybsze niż kiedykolwiek rozpowszechnianie wiedzy. Na fali popularności druku, wiedzą zechciał się podzielić również angielski lekarz i duchowny, Timothy Bright. W 1588 roku popełnił on dzieło Characterie; An Arte of Shorte, Swifte and Secrete Writing by Character, które taktowało o autorskim systemie Brighta podobnym do not tyrońskich.
W ciągu kilku lat kolejni angielscy autorzy opracowali własne systemy - m.in. Peter Bales, John Willis, Edmond Willis i Thomas Shelton. Ten ostatni zyskał na szczególnej popularności ze względu na wykorzystanie systemu przez Samuela Pepysa w swych pamiętnikach oraz obecność w części notatek sporządzonych przez Isaaca Newtona.
O Szekspirze i konfliktach religijnych wspomniałam nieprzypadkowo, bowiem to właśnie teatr i kościół anglikański napędzały rozwój stenografii na wyspach brytyjskich. Aktywnie uczono się metod stenograficznych, by skutecznie i szybko zapisywać dialogi wystawianych sztuk teatralnych, z kolei w kościele stenografia służyła do zapisu przebiegu nabożeństw.
Oczywiście nie było to jedyne zastosowanie stenografii, bowiem wprawnych stenografów znajdowano wszędzie tam, gdzie słowo kreowało rzeczywistość i było świadectwem otaczającego ludzi świata - na salach sądowych, w parlamencie czy na uniwersytetach.
Polska stenografija
Dzięki drukowi, który umożliwił eksport metod stenograficznych, w XVII wieku historia tej dziedziny, nomen omen, rozjeżdża się na wszystkie strony świata, w tym do Polski. Już w połowie XVII wieku na ziemie polskie dotarła wieść o angielskich metodach. Oczywiście nie oznacza to, że ta polska została od razu upowszechniona, bowiem najpierw należało ją opracować. A na to czekaliśmy dziesiątki lat.
Jak pisze Krzysztof Smirnow, autor strony stenografia.pl, który aktywnie działa na rzecz zachowania pamięci o tej sztuce, najstarsza, a zarazem najważniejsza dla stenografii polskiej próba opracowania systemu została podjęta przez Jana Krupskiego (1799-1856). Krupski dzięki znajomości teorii stenografii i analizie częstotliwości występowania głosek w języku polskim, opracował system (wprawdzie nieidealny), który najbliższy jest temu co możemy nazwać "polskim systemem stenograficznym".
Pióra porzucone na rzecz klawiszy. Narodziny stenotypii
Dochodzimy do momentu, w którym historia stenografii nie tyle się rozjeżdża ponownie, co postęp techniczny, rozwój polityczny i społeczny w XIX wieku prowadzi do rozwoju nowej dziedziny - stenotypii. Stenotypia garściami czerpie ze stenografii (symboliczny zapis reprezentujący sylaby), jednakże jej zapis porzuca pióro na rzecz specjalnej maszyny, która wyglądem i funkcjami jest bliższa klawiaturze, jaką znamy. A prędkość zapisu? Dwukrotnie szybsza niż mowa przeciętnego człowieka.
Stenotypia była remedium na wszystkie bolączki stenografii - nie wymagała nauki nowych znaków, nie powodowała problemów typowych dla zapisu odręcznego (np. łudzące podobieństwo pomiędzy znakami ze względu na charakter pisma) oraz przyspieszała zapis.
Bezpośrednim przodkiem współczesnej maszyny stenotypicznej jest stenotyp skonstruowany przez Warda Stone'a Irelanda na początku ubiegłego wieku. Jednakże pierwszy prototyp maszyny, która funkcjonalnością jest zbliżona do maszyny stenotypicznej to dzieło Karla Draisa, znanego przede wszystkim z opracowania prototypu roweru.
Pierwsze maszyny stenotypiczne opierały się na układzie strunowym, który pozwalał użytkownikowi wciskać kilka klawiszy jednocześnie by wpisywać całe sylaby czy wyrazy za pomocą jednego ruchu ręki. To, co czyni maszyny stenotypiczne wyjątkowymi jest fakt, że układ ich klawiatur nie zawiera całego alfabetu, a jedynie niewielką jego część.
System opiera się na wpisywaniu liter tworzących sylabę, a następnie brakujące litery są uzupełniane podczas odczytu. Dziesiątki lat temu zapis odbywał się na specjalnej taśmie, gdzie każda litera miała swoją kolumnę, a zapis był kolokwialnie mówiąc "rozstrzelany".
Z naszej perspektywy owa taśma zawiera bezsensowny bełkot, lecz wprawny stenotypista nie ma problemu z ich odczytem w języku naturalnym. Dzisiaj za odczyt zapisu z klawiatury stenotypicznej odpowiadają algorytmy.
Zapis stenotypiczny, tak jak stenograficzny, wykorzystywany był (a w niektórych krajach nadal jest) do zapisu posiedzeń parlamentu oraz przebiegu rozpraw sądowych. Prężny rozwój prasy sprawił, że podręczne stenotypy były na wyposażeniu amerykańskich dziennikarzy. Z kolei brytyjskie BBC (i nie tylko) wykorzystuje stenotypię do generowania napisów w transmisjach telewizyjnych w czasie rzeczywistym.
Pomimo upływu lat stenotypia pod względem prędkość i trafności transkrypcji pozostaje niedoścignionym ideałem. Od doświadczonego stenotypisty można oczekiwać tempa pisania na poziomie 200 do 250 słów na minutę, a wieloletni, zaawansowani użytkownicy są w stanie osiągnąć prędkość 300 słów na minutę. Dla porównania, tempo mowy przeciętnego człowieka wynosi około 150 słów na minutę.
Choć liczby te są imponujące, to stenotypia ma jeden zasadniczy problem: stenotypia wymaga lat praktyki. Pisząc o Dvoraku wspomniałam, że nigdy nie przyjął się on ze względu na tygodnie, jeżeli nie miesiące ćwiczeń potrzebnych na przestawienie z układu QWERTY.
W przypadku stenotypii szacuje się, że średnio potrzeba od dwóch do czterech lat na opanowanie tej sztuki. A to przekłada się na relatywną nieopłacalność wobec alternatywy, jaką jest transkrypcja audio za pomocą sztucznej inteligencji. Lub po prostu pozostanie przy standardowym układzie klawiatury jeżeli celem nie jest osiągnięcie najszybszego możliwego tempa pisania.
Czy to oznacza, że stenotypia jest martwa? Nie!
Powiem więcej, ona żyje na klawiaturze QWERTY.
Plover to aplikacja open-source będąca częścią Open Steno Project. Clover pozwala na zamianę klawiatury QWERTY w klawiaturę stenotypiczną. Projekt rozwijany jest przez Hesky'ego Fishera, Joshuę Liftona i Mirabai Knight, a jego kod źródłowy dostępny jest na GitHubie. Plover dostępny jest na systemy operacyjne Windows, macOS i Linux, a alternatywny projekt (inspirowany Ploverem) - dotterel pozwala na instalację klawiatury stenotypicznej na Androidzie.
Plover jest używany nie tylko przez demony prędkości, ale aktywnie uczą się go również programiści, osoby chcące poprawić prędkość pisania, osoby posiadające problemy z mową czy po prostu entuzjaści niestandardowych układów klawiatur.
A skoro o klawiaturach mowa - jeżeli ktoś chce wnieść swe umiejętności stenotypiczne na wyższy poziom, w sprzedaży dostępne są klawiatury dedykowane Ploverowi. Oczywiście inwestycja w nie nie jest tania, bowiem najpopularniejsza z nich - Uni v.4 - kosztuje niemal sto dolarów.
Mały wielki wpływ
Choć współcześnie stenografia (i w mniejszym stopniu stenotypia) to nic innego jak ciekawostka, relatywnie mało znany fakt w historii dziejów, to bez nich de facto nie mielibyśmy setek dokumentów i historycznie ważnych treści. Dlatego patrząc na Plovera jestem pod wrażeniem nie tylko niesamowitego - "nadludzkiego" - tempa, ale też tego jak długą drogę przeszła sztuka szybkiego pisania.