W końcu zrozumiałem ten fenomen. Keychron K1 - recenzja
Jest pewna cecha wspólna niemal wszystkich eleganckich biurek komputerowych, jakie można znaleźć na Instagramie czy w filmach pt. Setup Tour na YouTubie. W skład niemal każdego takiego zestawu wchodzi klawiatura marki Keychron. W końcu udało mi się przetestować jedną z nich - Keychron K1 - i chyba w końcu zrozumiałem ten fenomen.
Oglądanie cudzych biurek na Instagramie czy YouTubie to moje guilty pleasure. Spędzam stanowczo zbyt dużo czasu oglądając takie serie jak Setup Wars czy scrollując profile pokroju Setupnoid. Uwielbiam podpatrywać, jak pracują inni, w nadziei że mi również uda się kiedyś stworzyć własny setup na tyle ładny, by można się nim było pochwalić na Instagramie. Jak do tej pory mi się to nie udało, bo zawsze praktyczność wygrywa z estetyką, ale kto wie, może kiedyś. Tak czy inaczej, wspólnym elementem znakomitej większości tych pięknych setupów jest klawiatura Keychron. Zwykle szaro-czarna z kolorowym akcentem. Charakterystyczna, ale jednocześnie subtelna i elegancka.
Przez lata zastanawiałem się, co jest takiego w klawiaturach marki Keychron, że upodobali je sobie internetowi twórcy (i nie tylko). Nigdy dotąd jednak nie miałem okazji żadnej z nich przetestować, a kupować było mi szkoda, bo i po co, skoro na co dzień obcuję z topowymi klawiaturami innych producentów. Teraz jednak, dzięki oficjalnemu dystrybutorowi Aprox Polska, klawiatury Keychron w końcu stały się oficjalnie dostępne nad Wisłą, bez konieczności ściągania ich z zagranicy. Przez ostatnie dni stukam więc w klawiaturę Keychron K1 i już wiem, w czym tkwi magia tej marki.
Keychron K1 - najlepsza klawiatura mechaniczna dla większości.
Nie bez przyczyny wybrałem na testy model K1, gdyż jest to klawiatura, która może się spodobać większości użytkowników. Keychron produkuje klawiatury mechaniczne i choć wielu ludziom takie klawiatury się podobają, tak nie każdy od razu potrafi się do nich przyzwyczaić i zacząć na nich wygodnie pisać. Keychron K1 jest więc wprost idealna dla ludzi przyzwyczajonych do klawiatur niskoprofilowych, bo choć wciąż mówimy o klawiaturze mechanicznej, tak patrzymy na sprzęt z niskoprofilowymi przełącznikami Gateron.
Do wyboru mamy trzy typy przełączników:
- Czerwone, o liniowym skoku, nadające się dla graczy,
- Niebieskie, o wyraźnym skoku i głośnym kliknięciu,
- Brązowe, o wyraźnym skoku i cichym kliknięciu.
Mój egzemplarz testowy jest wyposażony w klikające, niebieskie przyciski. O tym, czy to dobry wybór, opowiem za chwilę. Poprosiłem też o egzemplarz testowy bez podświetlenia RGB - mój egzemplarz jest wyposażony w subtelne, białe podświetlenie, którego styl możemy regulować przyciskiem w prawym górnym rogu. Szczerze? Miałem na biurku dziesiątki klawiatur i żadna nie miała tak równomiernego, świetnie rozplanowanego podświetlenia jednym kolorem, jak Keychron. Opcjonalnie możemy zamówić klawiaturę w wersji z podświetleniem RGB, ale tu obawiam się, że Keychron nie ma szans w starciu ze światełkami od Razera czy Logi.
Klawiatury Keychron oferują też znakomitą uniwersalność w kwestii połączenia. Możemy łączyć się przez Bluetooth lub przewodem, a klawiatura działa z każdym systemem operacyjnym, zarówno stacjonarnym, jak i mobilnym. Korzystałem z niej w parze z MacBookiem Pro 16 M1 Max oraz dwoma różnymi laptopami z Windowsem 11, bez problemu połączyłem się również z iPhone’em 13 Pro Max.
Tu nie mam żadnych zastrzeżeń, wszystko działa tak, jak powinno, a do tego w zestawie z klawiaturą otrzymujemy dwa komplety nakładek na przyciski funkcyjne - choć tutaj widać, że Keychron niejako faworyzuje macOS, gdyż ikony na nakładkach są dopasowane do tych, jakie znajdziemy w Magic Keyboard, podczas gdy nakładki dla Windowsa to zwykła generyczna ikona okien, a nie logo Windows.
W zestawie znajdują się też wymienne nakładki na klawisze esc oraz klawisz regulacji podświetlenia; domyślnie są one pomarańczowe i półprzezroczyste, przez co świecą wyraźniej od reszty klawiszy. Osobiście nie mam z tym problemu, ale rozumiem, że dla kogoś innego może to być zbyt rozpraszające.
Keychron K1 to jedna z najlepiej wykonanych klawiatur mechanicznych, jakie widziałem.
Miałem na biurku mnóstwo klawiatur, w tym klawiatur znacznie droższych do K1, a mimo to zaliczyłbym ten model do ścisłej czołówki najlepiej wykonanych urządzeń tego typu na rynku. Obudowa jest wykonana z połączenia wysokiej jakości tworzywa sztucznego i aluminiowej płyty. Nic tu jednak nie trzeszczy i nie skrzypi, ani tym bardziej nie ugina się pod naciskiem. Jedyną wadą tego rozwiązania, jaką momentami dostrzegam, jest głuchy odgłos przy zbyt mocnym uderzaniu w niektóre klawisze; typowy syndrom klawiatur z aluminiową pokrywą.
Skoro zaś o klawiszach mowa, to muszę powiedzieć, że nie spotkałem się jeszcze z tak przyjemnymi w dotyku nakładkami na przełączniki, jak w klawiaturze Keychron K1. Po ponad tygodniu testów nie widzę też, by klawisze się łatwo wycierały lub brudziły, choć to oczywiście może się zmienić z czasem. Ta jakość wykonania zaskakuje tym bardziej, iż mamy do czynienia z klawiaturą za 439 zł, co jak na klawiaturę mechaniczną wcale nie jest wygórowaną kwotą. Widywałem dwukrotnie droższe modele wykonane odczuwalnie słabiej.
Najważniejsze - jak się na tym pisze?
Nawet najlepiej wykonana klawiatura mechaniczna nie byłaby warta polecenia, gdyby pisało się na niej marnie. I tu zaczyna się sekcja, w której muszę odrobinę ponarzekać.
Nie zrozummy się źle - na Keychronie K1 pisze się bardzo przyjemnie. Wystukałem na niej dziesiątki tysięcy słów przez ostatnie dni i widzę, że naprawdę można być z niej zadowolonym. Mam jednak problem z przełącznikami, które znajdują się w moim egzemplarzu testowym. Co do zasady nie jestem fanem przełączników firmy Gateron. Nie są one ani tak stabilne, ani tak szybkie w reakcji jak Cherry MX czy autorskie przełączniki Razera lub Logitecha.
Wersja niebieska jednak zdaje się mieć szczególny problem nie tyle z responsywnością, co samym charakterem nacisku. Pisząc na tej klawiaturze stale mam wrażenie, jakby przełączniki na ułamek sekundy blokowały się pod moimi palcami. Być może to kwestia bardzo ciężkiego i bardzo szybkiego stylu pisania jednocześnie, ale gdy stukam w te klawisze nie mam tego samego poczucia natychmiastowego, wyraźnego odbicia, co np. w Logitech G915, tylko czuję jakby każdy klawisz o coś haczył. Takiego wrażenia nie robią przełączniki czerwone, brązowych niestety nie dane mi było sprawdzić.
Co więcej, niebieskie przełączniki w Keychron K1 bardzo hałasują. I to nie bardzo "jak na klawiaturę mechaniczną", a po prostu są bardzo głośne, co w parze ze wspomnianym wyżej głuchym odgłosem obudowy momentami przyprawiało mnie o ból głowy. O wiele większym problemem tej klawiatury jest jednak ergonomia pisania. Co prawda jest to klawiatura niskoprofilowa, więc żadna podkładka pod nadgarstki nie jest wymagana, ale i tak siedzi ona nieco wyżej niż typowe klawiatury z przełącznikami nożycowymi.
To zaś sprawia, że nadgarstki są nieco bardziej uniesione, więc przydałoby się, by móc klawiaturę nieco pochylić - niestety takiej możliwości tu nie ma, bo Keychron K1 nie jest wyposażona w regulowane nóżki. Pod spodem mamy tylko cztery antypoślizgowe stópki i to tyle, nie ma żadnego sposobu na regulację kąta pochylenia klawiatury, by ustawić ją pod wygodniejszym kątem. W efekcie nie jestem w stanie stukać w Keychron K1 tak długo, jak w inne klawiatury mechaniczne, które mają regulowany kąt ułożenia i do których mogę też dodać wyższą, wygodną podpórkę.
I choć ta sekcja brzmi dość krytycznie, to muszę zaznaczyć, że na Keychron K1 nadal piszę szybciej niż chociażby na topowej niskoprofilowej klawiaturze MX Keys Mini. Popełniam też mniej błędów i nie boję się, że zbyt intensywne stukanie w klawisze uszkodzi któryś przycisk, co zdarzało mi się w klawiaturach nożycowych niejeden raz. No i muszę to podkreślić - 439 zł za klawiaturę mechaniczną tego kalibru to naprawdę niewygórowana kwota. Ośmielę się nawet powiedzieć, że nigdy nie miałem na biurku lepszego mechanika w tej cenie.
Obiektywnie rzecz ujmując, Keychron K1 nie jest najlepszą klawiaturą na świecie, ani nawet nie jest moją ulubioną klawiaturą - ten tytuł nadal należy się Logitechowi G915, który jest lepszy pod wieloma względami, ale... jest też ponad dwukrotnie droższy. K1 na swojej półce cenowej nie ma konkurencji.
W końcu rozumiem fenomen klawiatur Keychron.
Przepis Keychrona na sukces jest o dziwo bardzo prosty - zaoferować szereg eleganckich, uniwersalnych klawiatur, które będą się dobrze prezentować na każdym biurku, a jednocześnie zaspokoją różnorodne potrzeby różnorodnego grona klientów, a wszystko to w relatywnie przystępnej cenie.
W ofercie marki znajdziemy przeróżne modele - zarówno nisko, jak i wysokoprofilowe. Zarówno pozbawione bloku numerycznego, jak i pełnowymiarowe, jak i takie, w których dla oszczędności miejsca klawisze zgrupowano w inny sposób niż standardowy. Ba, możemy nawet wybrać klawiaturę z modularnymi przełącznikami i wymieniać typ klawiszy zależnie od potrzeb i preferencji. Nic dziwnego, że tak wielu ludzi uczyniło z klawiatur Keychron centrum swojego setupu – bardzo łatwo tu znaleźć coś dla siebie.
Osobiście nie mogę się doczekać, by sprawdzić kolejne klawiatury marki. Teraz, gdy Keychron w końcu doczekał się polskiej dystrybucji, spodziewam się istnej eksplozji popularności tych klawiatur nad Wisłą.
*Klawiaturę do testów dostarczył Aprox Polska – polski dystrybutor marki Keychron