REKLAMA

Straciliśmy czas. Wszystko nam się miesza

Wychodzisz z domu, rozglądasz się i niewiele się zgadza, jakby wczytała się na ta data z kalendarza co trzeba.

dziwny czas
REKLAMA

W Łodzi dekoracje świąteczne na ul. Piotrkowskiej zawisły już w ubiegłym tygodniu, w połowie listopada. Galera handlowa też zamieniła się w prezent – otula ją świecąca kokarda, przez co budynek chce wyglądać jak typowy upominek, który znajduje się pod choinką. "Od nas, dla was" - mówią jego właściciele. Przystrojone w lampki i gwiazdki drzewka stoją przy wejściu. Niby logiczne, to już czas. W końcu za nieco ponad miesiąc będą święta.

REKLAMA

Pospieszyli się?

Przecież w niektórych sklepach dekoracje można było kupować już we wrześniu. Na pewno jakieś radio dowcipkowało i puściło kolędy w momencie, kiedy jeszcze grzało słońce, a dzień wcale nie kończył się chwilę przed 16:00. Po 1 listopada już nikt nie miał żadnych oporów. Święta zaczęto zapowiadać na całego.

Sklepy a ulica to jednak co innego. Tam – świątynia konsumpcji, alternatywna rzeczywistość. Tu – zdrowy rozsądek, dobrze znany porządek. A jednak ugięła się nawet ulica, święta są już w listopadzie. I tylko na Facebooku w komentarzu ludzie pytają: "co tak wcześnie?". Jeszcze nie było nawet Mikołajków, a już stanie choinka? W innych miastach postawili wcześniej – czyta ktoś w odpowiedzi, jakby to miało wyjaśnić czasowe przyspieszenie. Skoro inni ruszyli, to nie można zwlekać, trzeba gonić, by nie zostać w tyle.

Na łamach trójmiasto.pl Patryk Szczerba 15 listopada zauważał, że "w niektórych oknach i balkonach gwiazdkowe ozdoby też już są". Padł kolejny bastion, ten najważniejszy. Stolica dawnego czasu, miejsce, gdzie porządku się pilnowało, reguły były twarde i niezmienne. Oni, tam, niech grają świąteczne hity w październiku, ale my, tutaj, jesteśmy bezpieczni, o świętach zaczniemy myśleć najwcześniejszej 6 grudnia. Będziemy śmiać się ze świątecznych reklam, drwić z prób manipulacji czasem, bo doskonale wiemy, jak być powinno.

Tyle że komercyjne szaleństwo wtargnęło i do domów, zerwało kalendarz, ogłaszając nowe terminy.

Dostosuj się albo marudź, że Mikołaja każą wyczekiwać ci w listopadzie

Za oknem już pada śnieg, więc tę wcześniejszą świąteczną gorączkę wytłumaczyć łatwiej, ale… nie, sam bym się oszukiwał. To jednak nie jest normalne. Jakby po latach wojny o nasze umysły daliśmy sobie wmówić, że to sklepy mają rację i trzeba dostosować się do ich świątecznego kalendarza. Porażka będzie bolesna, zgaduję, że już w okolicach 15 grudnia będziemy wzdychać: kiedy to się skończy?

Ale może tu wcale nie chodzi o starcie komercja kontra wolne umysły. Może to tylko odprysk czegoś większego. Czas przestał istnieć, więc nic dziwnego, że kartki w kalendarzu się pomieszały, dni skaczą po roku, bawią się z nami, wodzą nas za nos. Wczesną wiosną jest jak latem, latem jak późną jesienią, jesienią znowu wracamy do wiosny. Szaleństwo, szaleństwo.

Zmiany klimatu wprowadzają zamęt z jednej strony, a z drugiej swoją cegiełkę dokładają technologie. To zabawne, bo użyły sprytnego podstępu. Sprawiły, że mamy wrażenie kontroli nad czasem jak nigdy przedtem. Budzicie się rano, odpalacie aplikację i wiecie dokładnie, jak minęła noc. Odpoczynek posegregowany jest na fazy snu, dokładnie wiadomo, ile minut spędziło się śniąc głęboko, a ile płytko. Można spojrzeć na siebie jak na pacjenta i pochwalić za poprawny sen albo zganić. Oczywiście z przymrużeniem oka, nie chodzi o podcinanie skrzydeł. Po to mamy precyzyjne dane, aby wprowadzić pewne zmiany. Po korektach będzie pan chodził jak w zegarku – myślimy, patrząc na wykresy w zdrowotnej aplikacji.

W końcu to żaden problem, teraz wszystko jest możliwe, nie to, co kiedyś, gdy trzeba było poruszać się po omacku, na czuja. "Słuchać swojego organizmu" – jakby on cokolwiek wiedział. Telefon pokazuje, że na TikToka tygodniowo poświęcamy tyle minut, a na Messengera tyle. Z kolei YouTube zajmuje tyle procent doby, a Netflix dokłada drugie tyle. Wszystko jest pod kontrolą. Wystarczy zredukować jedno, a w to wcisnąć sen czy odpoczynek. Trzeba nauczyć się zarządzać czasem. Doba może nie jest z gumy, ale za to przypomina plastelinę – wystarczy ułożyć, co się chce. Teraz przynajmniej wiemy jak.

Twarde dane pokazują, ile zajmuje nam wyjęcie przesyłki z automatu paczkowego. Jasne, jeśli zyskamy trzy sekundy na szybszym przeskoczeniu do skrytki nie zrobi nam to wielkiej różnicy, ale nie chodzi o możliwość poprawy. Ważniejsza jest świadomość, że nad wszystkim mamy kontrolę. Wszystko da się policzyć i oszacować. Jak w sportowej aplikacji, która wskazuje tempo, pokazuje w jakim czasie pokonuje się dany odcinek. Jakby się uprzeć w taki sposób można zaprezentować naszą całą dobę.

Jaka to złudna kontrola. Jakbyśmy weszli do rzeki, zanurzyli dłonie i patrząc, jak woda opływa przez palce, krzyczeli: patrzcie, jak zmieniamy jej nurt! Omija nas i to na nasze żądanie. Tak samo przechodzi przez nas czas. Co z tego, że go mierzymy, widzimy paski, procenty, ale nie mamy żadnego wpływu.

Bo czy możliwość dokładnego wymierzenia, ile czasu poświęcamy na platformy streamingowe albo społecznościowe sprawia, że np. lepiej śpimy?

Dzieje się coś wręcz przeciwnego.

- Nadmierne korzystanie z Instagrama wiąże się z gorszą jakością snu i częstszym odkładaniem momentu położenia się spać. W konsekwencji prowadzi to do pogorszenia samopoczucia i obniżenia satysfakcji z życia – mówiła w rozmowie z PAP prof. Aneta Przepiórka z KUL, autorka "Problematyczne korzystanie z Instagrama w relacji między chronotypem, prokrastynacją snu a satysfakcją codzienną i jakością snu".

Lubię wracać do tego cytatu, bo moim zdaniem doskonale opisuje naszą rzeczywistość:

Sen stanowi irracjonalny, irytujący dowód na to, że istoty żywe nie mogą się całkowicie podporządkować rzekomo nieodpartym siłom nowoczesności - pisał Jonathan Crary w eseju "24/7. Późny kapitalizm i koniec snu".

Sen jest wrogiem, bo przez niego nie spędzamy czasu w aplikacjach, grach, nie oglądamy, nie kupujemy. O tym, że sen jest coraz słabszym przeciwnikiem, wiemy sami najlepiej, wystarczy spytać się kogoś, kiedy ostatni raz się wyspał.

Noc przestaje być nocą. Urlop przestaje być urlopem – przepracowani Polacy nawet na wakacjach sięgają po służbowy telefon, a jeśli jednak potrafią się powstrzymać, to i tak głowa ucieka i myśli wracają do codziennych obowiązków. Odpoczywanie stało się sztuką, umiejętnością nielicznych.

Tego typu rozważania łatwo zbić prostym i przekonującym: tak było zawsze

Pewnie znajdą się fragmenty ksiąg, które udowodnią, że wieki temu ludzie narzekali na chroniczne zmęczenie. Skarżyli się, że przez lekturę zerwali wiele nocy, nawet patrzenie w gwiazdy było tak frapujące, że ani człowiek się nie obejrzał, a już wschodziło słońce. To pewnie wszystko prawda, nie jesteśmy wyjątkowi. Tylko nie bądźmy aż tak surowi wobec siebie. Musimy przyznać, że więcej pokus dybie na nasz sen, odpoczynek. Więcej sił pragnie, aby doba się zachwiała, by noc przestała być nocą.

Teraz widzimy to najlepiej. Święta mają przecież kojarzyć się z odpoczynkiem, wytchnieniem, nawet dla tych, którzy obchodzą je w świecki sposób. To w końcu kilka dni przerwy, koniec roku, czas podsumowań i przygotowań do nowego roku. W teorii powinniśmy zwolnić.

W szalonej rzeczywistości to niemożliwe. Dobrze by było wcisnąć hamulec w połowie listopada, ale tak się nie da. Rozciągnięcie rzekomego okresu spokoju i odpoczynku jest okrutną ironią, farsą. Jeszcze jednym żartem. Fakt, że każe nam się celebrować święta w połowie listopada sprawia wrażenie, jakby ktoś z nas kpił. No, proszę, tak czekacie na święta, by wreszcie złapać oddech, to odpoczywajcie. Możecie zacząć wcześniej. Wyjdźcie na ulice, święta już tu są. Czujecie ulgę? Na to czekaliście? Co z wami, odpoczywać, dalej!

Czy odzyskanie kontroli jest możliwe? Jeśli nawet zepsuty zegar potrafi dwa razy wskazać właściwą godzinę, to może ten rozpędzony czas, który przewrócił kalendarz i pomieszał daty, też w końcu zacznie się zgadzać i choć raz będzie poprawny.

REKLAMA

Marna to pociecha, ale przynajmniej jakaś.

Zdjęcie główne: New Africa / Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-11-23T11:54:53+01:00
Aktualizacja: 2025-11-23T07:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-23T07:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-23T07:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-23T07:01:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T16:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T16:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T16:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T16:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T07:54:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T07:33:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T07:22:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-22T07:11:00+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T21:52:12+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T20:47:41+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T18:01:03+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T16:56:09+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T16:35:19+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T16:15:26+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T16:12:50+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T15:05:19+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T14:36:22+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T12:52:41+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T12:01:43+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T11:37:39+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T11:02:04+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T09:01:04+01:00
Aktualizacja: 2025-11-21T08:51:49+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA