Kwiecień-plecień poprzeplatał? Iluzja, że wszystko jest w porządku
Trochę zimy i trochę… zamieci piaskowej. Niby nic nowego pod słońcem się nie wydarzyło, bo kwiecień zawsze potrafił zadrwić, nęcąc wiosną, a potem szybko przypominając o zimie. Tyle że weekendowe ochłodzenie nie ma nic wspólnego z dawną normalnością.

Jeszcze w piątek niektórzy paradowali w krótkich spodenkach, a w sobotę zgodnie z prognozami należało powrócić do zimowych kurtek, czapek i rękawiczek. Kwiecień, niby jak ma to w zwyczaju, poprzeplatał. Było lato, jest zima. Wszystko po staremu.
Akurat
- Jak tak będą wyglądać kolejne miesiące „zimowe” to można się spodziewać kolejnych zamieci piaskowych na wiosnę, tak jak to mieliśmy w poprzednich latach w marcu i kwietniu – zapowiadał w styczniu w rozmowie ze SmogLab dr Sebastian Szklarek z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN.
Z kolei w innej wypowiedzi dla PAP Szklarek zwracał uwagę, że zimą nasze zasoby wodne się nie odbudowują. Śniegu jest tyle, co kot napłakał, opadów również. Na dodatek zimą parowanie wody jest „coraz intensywniejsze”.
- Nawet jeśli pada, to coraz więcej wody ucieka nam w postaci pary wodnej z powrotem do atmosfery. Suma rocznych opadów rośnie wolniej niż straty spowodowane parowaniem w ciągu roku, a bilans wodny Polski jest coraz bardziej niekorzystny – opisywał.
Jak wyglądało kwietniowe przeplatanie zimy i lata można zobaczyć na tym filmiku. Stało się to, co zwiastował Szklarek:
Podobne, choć nieco mniej intensywne zjawisko, obserwowałem w sobotę na spacerze. Mieszanina piasku, kurzu i czegoś, co próbowało być śniegiem, najpierw wypadła z parku, a potem przetoczyła się przez szeroką ulicę. Świeciło słońce, było zimno, a w oczy wiał nieprzyjemny wiatr. Kiedy już się uspokoiło, można było odnieść wrażenie, że przeszło się przez pustynię. Piasek zostawał na ustach.
Kwiecień-plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata. Ani to zima, ani lato – a jeśli nawet, to to ekstremalne, z burzami piaskowymi. Magiczna siła powiedzonka jest przez to wyjątkowo zwodnicza. Zawsze przecież tak było, inaczej rymowanka by nie powstała. Robiło się ciepło, a potem przychodziło ochłodzenie. Już wyglądało lato, ale zima nie chciała się na dobre pożegnać. Wszystko jest jak było.
Różnice pomiędzy temperaturami są jednak drastyczne. Podobnie było w marcu czy w ubiegłym roku. Wówczas właściciele winnic musieli ogrzewać winorośle… helikopterami. Po wysokich, wręcz letnich temperaturach przyszły duże przymrozki.
To konsekwencje zmian klimatu – mówił PAP o tamtych mroźnych nocach Ireneusz Ochmian, współwłaściciel winnicy Pałacu Rajkowo. - Minus dwa czy minus trzy stopnie to nie byłby problem, problemem jest minus siedem stopni, a mieliśmy takie momenty.
Dodawał, że w kwietniu pędy wyglądały jakby były z końca maja. Wegetacja ruszyła miesiąc wcześniej, więc przymrozki okazały się zabójcze. Tak, w kwietniu bywa chłodniej, ale stadium rozwoju roślin było nadzwyczajne. Przyroda musi wariować, skoro nawet ja sam ze zdziwieniem patrzyłem na prognozy – w czwartek 20 st. C., a w weekend przymrozki. Coś się zepsuło, wyświetlił się błąd?
Nie ma w kwietniu zimy
Owszem, temperatura maleje, ale nie oglądamy tradycyjnego śniegu czy nawet mroźnego deszczu. Są zamiecie piaskowe z domieszką czegoś, co chciałoby być białym puchem. Jeśli jest lato, jak w powiedzonku, to od razu gorące i suche. Pamiętacie jeszcze o pierwszych wiosennych burzach? Pierwszym ciepłym, pachnącym deszczu?
Te różnice boleśnie przypominają… piosenki z lat 90. Autorzy wielu polskich przebojów chwytali ten moment, kiedy wszystko powoli, niespiesznie, ale zgodnie z naturalnym rytmem budziło się do życia. „Wiosna tuż tuż” – zapowiadała swego czasu Muzyka Końca Lata, zespół, który – być może przypadkowo – idealnie uchwycił te ostatnie momenty normalności. Kiedy nową porę roku dało się wyczuć, gdy wyglądało się kolejnych zwiastunów. Dzisiaj, bach, i jest: przejście z pory zimnej na porę ciepłą.
- Każde pokolenie traktuje zastany świat jako zerowy. Mój dziadek gdy mówię, że widzę fajny las, stwierdza, że kiedyś to były lasy. Dla mnie to jednak wciąż "aż" las, bo wychowałem się w nim, znam go, ale dla niego to nic więcej niż plantacja sosny. A gdyby i to wycięli i na przykład zbudowali tam osiedle „Leśny zakątek”, to dla dzieciaków z tego osiedla ta sytuacja będzie punktem wyjścia. Nowe pokolenia nie widzą tego, co już zostało stracone – mówił w rozmowie ze Spider’s Web+ Bartosz Chmielewski, autor tekstów i wokalista MKL-u.
W niezauważeniu straty pomagają też stare powiedzenie. Kwiecień dalej przeplata – to nic, że zupełnie dziwne zjawiska.