REKLAMA

Kupujesz bilet i nawet nie wiesz, czy go masz. Mandaty się sypią

Bilet papierowy albo e-bilet w aplikacji to pewnik, ale miasta powoli odchodzą od takiej formy zakupów. A to oznacza nowe, niespotykane dotąd problemy.

bilety
REKLAMA

O zamieszaniu z gdańskim systemem Fala już na Spider's Web pisaliśmy. Mieszkańcy nie mogą kupować biletów okresowych w komercyjnych aplikacjach. Zmieniły się też papierowe bilety, na których pojawiły się kody QR, przez co nie wiadomo, do jakiego kasownika podejść. W 2025 r. nawet kasowanie biletów musi być skomplikowane.

A to nie koniec problemów. Portal trójmiasto.pl opisuje przykład pasażerki, która jadąc na lotnisko kupiła bilet na pociąg Polregio. Na przystanku dowiedziała się, że może skorzystać wyłącznie z systemu Fala. Tutaj jeszcze problemów nie było – urządzenie po przyłożeniu karty płatniczej poinformowało kobietę, że udało się przeprowadzić transakcję.

REKLAMA

Sytuacja skomplikowała się w trakcie kontroli. Jak relacjonowała pasażerka, konduktorka nie odnalazła biletu na karcie płatniczej. System nie daje żadnego fizycznego potwierdzenia zakupu, a opłata z konta ściągana jest później. "Nie miałam jak udowodnić, że bilet kupiłam" – opisuje swój problem kobieta.

Dlaczego pieniądze nie są pobierane od razu?

Po zakupie biletu kartą płatniczą poprzez falomat lub czytnik (urządzenia Systemu FALA) opłata za bilet jest widoczna na koncie bankowym najszybciej w kolejnym dniu. Wynika to z tego, że system najpierw zlicza wszystkie transakcje z danego dnia, a następnie są one wysyłane do banku w celu rozliczenia. W zależności od banku czas pojawienia się obciążenia za bilet na koncie bankowym wynosi od jednego do nawet kilku dni – czytamy na stronie systemu Fala.

Konduktorka kazała kupić drugi bilet, tym razem tradycyjny, papierowy. Udało się uniknąć mandatu. Pieniądze za cyfrową wejściówkę zostały jednak pobrane następnego dnia, zgodnie z założeniami systemu.

Pasażerka domagała się zwrotu za bilet, ale jej reklamacja została odrzucona. Zdaniem spółki Innobaltica, która zarządza systemem Fala, pracownicy przewoźnika mogą zweryfikować falowe bilety. Co w takim razie nie zagrało? Nie wiadomo. Być może w tym przypadku doszło do błędu albo awarię miał sam system wykorzystywany przez kontrolerów.

Jak przypomina serwis trójmiasto.pl, ważność biletu kupionego w systemie Fala można sprawdzić samemu. Wystarczy na czytniku znajdującym się w pojeździe wybrać opcję "Sprawdź bilety bez konta Fala". Przykłada się wówczas środek płatniczy, a ekran wyświetla informacje o bilecie. Jest tylko jeden problem – w pociągach Polregio kursujących po Trójmieście takich urządzeń jeszcze… nie ma.

Miasta odchodzą od tradycyjnych biletów i e-biletów. Takich sytuacji może być więcej

Podobny system zaczął obowiązywać w Krakowie. Nowe biletomaty znajdujące się w pojazdach komunikacji miejskiej nie przyjmują gotówki i nie drukują biletów. Należy przyłożyć kartę płatniczą lub dowolne urządzenie pozwalające na zbliżeniowe transakcje, by w ten sposób opłacić przejazd. Wcześniej wybiera się typ biletu, klika opcję kup, a potem skasuj. W momencie kontroli należy przyłożyć kartę bądź sprzęt, którym zapłaciliśmy.

Sprawdzanie ważności biletu odbywa się tak, jak w Gdańsku. Przy biletomacie wybiera się funkcję "Sprawdź swoje bilety", przykłada środek płatniczy i wszystko staje się jasne. Szkoda tylko, że wcześniej informacja widoczna była od razu na bilecie lub e-bilecie w aplikacji.

Brak widocznego potwierdzenia, dostępnego tu i teraz, bez konieczności podchodzenia do czytnika, budzi we mnie sprzeciw. Nie tylko dlatego, że to niepotrzebne utrudnianie życia pasażerom – w przypadku zatłoczonych pojazdów dodatkowy spacer do czytnika to przecież naprawdę uciążliwa i potencjalnie niebezpieczna czynność.

Możemy tego uniknąć – wystarczy przecież zapamiętać moment kasowania biletu. Szkoda tylko, że podróżowanie komunikacją miejską staje się coraz bardziej skomplikowane, a powinno być proste i przyjemne.

Sytuacja z Gdańska pokazuje, że pasażer nie zawsze ma pewność, czy jego bilet rzeczywiście został zakupiony i skasowany. Tymczasem przygody z innymi systemami pokazują, że interpretacje kontrolerów mogą być różne. Niedawno w Łodzi zakończyła się kolejna sądowa sprawa pasażera, który w trakcie kontroli usłyszał, że kupił bilet w aplikacji zbyt późno. Podobnych historii było więcej. Na szczęście sędziowie jak do tej pory stawali po stronie poszkodowanych podróżnych. I przy e-bilecie łatwiej było udowodnić, kiedy i jak płaciło się za przejazd.

To naprawdę absurdalne, że kupowanie zwykłego biletu w komunikacji miejskiej staje się coraz bardziej stresujące. Owszem, później można dochodzić sądowo swoich racji. Tyle że kosztuje to jeszcze więcej nerwów. Transport publiczny powinien przyciągać do siebie niezawodnością, punktualnością i wygodą. W wielu miejscach w Polsce z tym ostatnim zaczyna być bardzo różnie. I niekoniecznie mowa tutaj o fotelach.

REKLAMA

Technologia zamiast upraszczać, wprowadza więcej zamieszania.

Zdjęcie główne: Martyn Jandula / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-17T15:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-16T07:33:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-16T07:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T16:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T15:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T07:55:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T07:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T07:21:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T07:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T07:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-14T21:42:37+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA