REKLAMA

Dzień dobry, jestem robotem i pomagam dzieciom ze spektrum autyzmu i jąkaniem

Robot w szpitalu? Mogę założyć się o sto złotych, że właśnie pomyślałeś albo o ogromnym ramieniu operującym człowieka, albo o humanoidalnej pielęgniarce. Nie są to skojarzenia złe, bo pewnie czekają nas za kilkadziesiąt lat. Ale czy kiedykolwiek pomyślałeś o robocie, który wspiera cierpiących na autyzm, demencję lub jąkanie?

Dzień dobry, jestem robotem i pomagam dzieciom ze spektrum autyzmu i jąkaniem
REKLAMA

Mówiąc o świecie, w którym żyjemy wraz z robotami, oczami wyobraźni widzimy rzeczywistość, w której dominujemy sztuczną inteligencję i sprawiamy, by wyręczała nas w prostych czynnościach. Właściwie to już to robimy, bowiem proste roboty wyręczają nas w odkurzaniu czy koszeniu trawy.

REKLAMA

Współpraca maszyny z człowiekiem jest kwestią sporną, z jednej strony zwolennicy tej relacji prześcigają się w prezentowaniu możliwości wykorzystania robotów jako wsparcia i towarzyszy ludzkiego bytu. Z drugiej przestrzeń publiczna pełna jest głosów wyrażających zaniepokojenie rosnącym znaczeniem roli sztucznej inteligencji w społeczeństwie - tak robotów zastępujących kasjerów jak i modele będące w stanie samodzielnie tworzyć sztukę. Jednak niezależnie od punktu widzenia i opinii, szeroko pojęta medycyna potrzebuje robotów.

Co to są roboty społeczne?

Mówiąc medycyna nie mam na myśli jedynie złożonych maszyn, które swą precyzją prześcigają niejednego chirurga czy robotów zastępujących asystentów w czasie zabiegów. Mowa tu konkretnie o robotach społecznych, czyli zaprojektowanych, aby swym zachowaniem (a i coraz częściej wyglądem) naśladowały człowieka, uczyły się od niego i wchodziły w interakcję z ludzkim społeczeństwem.

Najlepszym dotąd przykładem takiego robota jest Sophia. Potrafi komunikować się w języku naturalnym z ludźmi (aczkolwiek przetworzenie mowy zajmuje jej około trzech sekund), jest w stanie za pomocą ekspresji twarzy wyrażać emocje, a ponadto jest obywatelką Arabii Saudyjskiej.

Choć Sophia w praktyce jest niczym innym, jak gwiazdą pokazującą się na cyklicznych konferencjach i różnych wydarzeniach, to dobry przykład tego, jak mogą wyglądać asystenci przyszłości.

Miło mi, jestem Milo i pomagam dzieciom z autyzmem.

Jednym z takich asystentów przyszłości jest Milo, robot zaprojektowany przez Robokind w ramach inicjatywy Robots4Autism, której celem jest pomoc dzieciom z autyzmem. Milo ma niespełna 70 centymetrów wysokości, sztuczną twarz zdolną pokazywać szeroką gamę emocji, a wbudowana w niego sztuczna inteligencja jest nastawiona na pomoc w nauce oraz uczenie dzieci ze spektrum autyzmu, jak poprawnie wchodzić w interakcje społeczne.

Jak deklaruje Robokind, dzieci, które miały okazję "przetestować" Milo wykazywały dużo większy entuzjazm i chęć do interakcji w porównaniu do interakcji z terapeutami. Aczkolwiek deklaracje te należy traktować z przymrużeniem oka, bowiem choć Milo ma potencjał, bardzo ciężko jest zaangażować robota do testów. Po pierwsze, produkcja maszyny, nie jest tanim procesem, co przekłada się na koszty dla instytucji. Milo kosztuje ponad siedem tysięcy dolarów.

Etyka przeszkodą na drodze do postępu

Ponadto Milo mierzy się z tym samym problemem co roboty projektowane na potrzeby wsparcia osób cierpiących na demencję lub chorobę Alzheimera. Jest nim zdolność do wyrażania zgody we wzięciu udziału w badaniach.

We wszystkich eksperymentach i praktycznych testach, niezbędnym jest zapoznanie uczestników z treścią badania oraz otrzymaniem świadomej zgody na uczestnictwo. Osobom z zaburzeniami funkcji poznawczych nierzadko jest trudno wytłumaczyć sens badania, a co dopiero uzyskać od nich zgodę na uczestnictwo w testach - zwłaszcza tych długoterminowych.

Nie przeszkadza to jednak w prowadzeniu pomniejszych testów w węższym gronie osób, które dają obiecujące wyniki. Takie badanie zostało przeprowadzone w 2018 roku przez kanadyjskich naukowców, którzy wykorzystali dwa różne roboty oraz tablet do pomocy sześciu osobom z lekkimi zaburzeniami poznawczymi w przygotowaniu filiżanki herbaty.

Herbata z ręki robota

Pierwszym z robotów był humanoidalny robot Casper, drugim częściowo humanoidalny robot o nazwie The Ed. Zgodnie z wynikami eksperymentu, Casper zdobył największe zaufanie wśród uczestników badania, którzy podchodzili do niego z większym entuzjazmem i zaangażowaniem w porównaniu do The Eda i tabletu.

Badani wykazywali też większe tendencje do antropomorfizacji - przypisywania cech ludzkich robotom w porównaniu do tabletu. Ponadto uczestnicy postrzegali Caspra jako użytecznego zarówno w sytuacjach społecznych, jak i w wykonywaniu czynności życia codziennego, podczas gdy The Ed i tablet zdaniem badanych byli użyteczni jedynie w wykonywaniu czynności życia codziennego.

Ciało jest jedynie formą i o ile z tym stwierdzeniem można się kłócić w kwestiach związanych z etyką i religią, o tyle w przypadku sztucznej inteligencji i robotów forma zależy wyłącznie od intencji człowieka i może być dowolnie modyfikowana. W przypadku robotów społecznych dąży się do jak najdoskonalszego odwzorowania człowieka, bowiem to mimika twarzy i język ciała swobodnie manipulują zaufaniem (lub jego brakiem).

Jak nie człowiekiem go, to foczką

Jak pokazują przykłady dogoterapii i hipoterapii, zaufanie nie musi mieć twarzy i kończyn - może mieć pysk i cztery łapy. Z dorobku takich terapii czerpie robot o wdzięcznym imieniu Paro, który z wyglądu przypomina pluszowe szczenię foki grenlandzkiej.

Dzięki trzem mikrofonom, dwunastu czujnikom dotyku oraz systemowi silników i siłowników, Paro reaguje na dotyk i pieszczoty. Jest w stanie reagować na dźwięki oraz nauczyć się swojego imienia. Ponadto sztuczna inteligencja napędzana dwoma 32-bitowymi procesorami jest w stanie szukać kontaktu wzrokowego z człowiekiem.

W 2019 roku naukowcy podjęli się zbadania tego jako pluszowe zwierzęta oraz Paro wpływają na samopoczucie pacjentów z demencją. Zostały udostępnione pacjentom, którzy wymagali specjalnej opieki ze strony rodziny oraz opiekunów.

Uczestnicy eksperymentu bawili się zabawkami oraz Paro trzy razy w tygodniu po 15 minut przez 10 tygodni. Zgodnie z wynikami badania, osoby (reprezentowane przez rodziny), które wchodziły w interakcję z Paro wykazywały znaczną poprawę pod względem aktywności, wchodzenia w interakcje i ogólnego stanu samopoczucia w porównaniu do grupy, której udostępniono zwykłe pluszowe zabawki.

Obecnie Paro jest wykorzystywany również w Polsce w terapii dzieci, które uciekły z terenów Ukrainy objętych działaniami wojennymi.

Robot tam, gdzie logopeda nie dotrze (albo nie ma czasu)

Rola robotów społecznych nie musi się ograniczać jedynie do wsparcia osób z zaburzeniami poznawczymi. Roboty te mogą również udzielić wsparcia osobom z zaburzeniami mowy - w tym jąkaniem się. Zgodnie z szacunkami około 70 milionów ludzi na świecie mierzy się z problemem jąkania. Jedną z największych przeszkód na drodze leczenia tego zaburzenia jest fakt, że poza wybranymi miejscami (takimi jak grono najbliższych czy gabinet terapeutyczny) chorzy boją się mówić. Przyczynia się do tego lęk bycia źle odebranym i postrzeganym jako gorsza osoba.

Jak mówi Torrey Loucks, współautor jednego z pierwszych badań nad wykorzystaniem robotów do terapii jąkania się, maszyny nie zastąpią wykwalifikowanych lekarzy i logopedów, lecz mają potencjał we wspieraniu terapii. Dzięki programowalnej naturze roboty są w stanie poświęcić niemal nieograniczony czas na praktykę mowy, jednocześnie nie onieśmielając i nie budząc w pacjentach negatywnych emocji.

Loucks i jego zespół przeprowadzili również ankietę wśród kanadyjskich lekarzy posiadających doświadczenie w działaniach związanych z leczeniem jąkania.

Klinicyści byli bardzo otwarci na pomysł, że robot mógłby uzupełnić działania terapeutyczne poprzez bycie angażującym partnerem

- powiedział Loucks.

Etyka i pieniądze wyznaczają rytm

REKLAMA

Pomimo że dotychczasowe badania przynoszą niezwykle obiecujące efekty, a sztuczna inteligencja jak i robotyka z perspektywy technologicznej są bliższe człowiekowi niż kiedykolwiek, to przed światem medycyny stoją dwa wyzwania.

Po pierwsze etyka: zapewnienie pola do rzetelnych i bezpiecznych testów. Po drugie: redukcja kosztów, bowiem jak imponujące by nie były wyniki Caspra, Paro czy Milo, nie jest to technologia, na którą od ręki może pozwolić sobie dowolna osoba. A w przypadku krajów takich jak Polska, nawet instytucja.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA