Facebook ma już gdzieś wideo na żywo. Usuwa kolejną usługę, bo zrobił tak TikTok
Pamiętacie czasy, gdy Facebook promował wideo na żywo, gdzie tylko się da? Niby to było jak wczoraj, a należą już do przeszłości. Facebook Live Shopping zastąpią te cholerne Rolki na Instagramie. No i pewnie tylko zupełnym przypadkiem Meta podjęła tę decyzję zaraz po tym, jak na podobny ruch zdecydował się TikTok.
Meta się ostatnio strasznie miota, bo nie umie sobie poradzić z rosnącą lawinowo popularnością TikToka. Chiński serwis jako pierwszy realnie zagroził dominacji Marka Zuckerberga w tej społecznościowej części internetu. W odpowiedzi twórcy Facebooka oraz Instagrama postanowili zastosować w walce z konkurentem starą jak świat taktykę: jeśli nie możesz ich pokonać, to ich kup skseruj. Z perspektywy użytkownika wygląda to niestety wprost żenująco, zwłaszcza gdy dotyczy nawet kasowania projektów.
Czytaj też:
Facebook Live Shopping idzie do piachu
Jeszcze jakiś czas temu Facebook wciskał wideo na żywo dosłownie wszędzie. Użytkownicy byli zachęcani do prowadzenia transmisji live i bombardowani powiadomieniami, że ten czy inny profil właśnie takową rozpoczęły. Serwis miał też ambitne plany monetyzowania tego typu nagrań. Meta stworzyła nawet usługę Facebook Live Shopping ułatwiającą prowadzenie sprzedaży.
Teraz, po dwóch latach od debiutu, Facebook Live Shopping zostanie zamknięte. Usługa przestanie działać już 1 października 2022 r. Osoby, które chciałyby dalej prowadzić sprzedaż poprzez nagrania na żywo, będą musiały robić to we własnym zakresie, bez bezpośredniego wsparcia platformy. Meta tłumaczy to tym, że to sami użytkownicy chcą "krótszych form wideo".
Oczywiście to zapewne jedynie przypadek, że wcześniej podobną decyzję podjął TikTok.
Facebook Live Shopping nie jest to oczywiście pierwszą ani ostatnią usługa, z jakiej Facebook zrezygnował, bądź zrezygnuje w przyszłości. Dla kontekstu warto jednak dodać, że z podobnego rozwiązania (na zachodnich rynkach) wycofał się TikTok. Na ten zbieg okoliczności pewnie zaś nie zwróciłbym uwagi, gdyby nie fakt, iż Meta i Instagram rżną jak leci (zarówno głupa, jak i konkurencję).
Trudno oprzeć się wrażeniu, że Mark Zuckerberg i spółka kopiują od jakiegoś czasu każdy ruch swojego największego nemezis bez refleksji. Oczywiście można bawić się w adwokata diabła i twierdzić, że to przypadek lub realizacja własnej strategii, ale jak to się mówi: nie sądzę. Wiecie, co ma zastąpić Facebook Live Shopping? Oczywiście cholerne Rolki, bo można oznaczać w nich polecane produkty.
Kopiowanie interfejsu TikToka w wykonaniu Instagrama też jest już, najzwyczajniej w świecie, niesmaczne.
Zdaję sobie sprawę, że właśnie w ten sposób, czyli poprzez kopiowanie, Instagram pokonał Snapchata, którym był poprzednim ogromnym zagrożeniem dla Mety. Sporo wskazuje jednak na to, że ta strategia w przypadku TikToka może nie zadziałać. Użytkownicy, z celebrytkami na czele, mają już dość Reelsów, co widać w danych obrazujących ich spadające zaangażowanie.
Oczywiście nie da się wykluczyć scenariusza, w którym ten upór w kopiowaniu konkurencji sprawi, że Meta wreszcie zatriumfuje. Może się zdarzyć tak, że najważniejsi dla odbiorców twórcy zaczną tworzyć Rolki najpierw z myślą o Instagramie, a nie jedynie kopiować to, co widzieli dwa tygodnie wcześniej na TikToku. Jak na razie się jednak na to nie zanosi.
Po sieci krążą już nawet dowcipy, że na Instagrama bardziej się opłaca teraz wrzucić wideo z robienia zdjęcia niż samo zdjęcie, ale Meta i tak pcha nam te nieszczęsne Rolki do gardła. Taka agresywna promocja tego formatu zaś jedynie zniechęca mnie (i nie tylko mnie) do korzystania z usług Zuckerberga. Drogi Marku: jakbym chciał oglądać TikToki, to bym zainstalował, do cholery, TikToka.