Geniusz wraca do gry. Twórca legendarnych gier szuka zespołu
Romero to człowiek-legenda dla starszego pokolenia graczy. Zaprojektowane przez niego mapy do Dooma i Quake’a uważane są za majstersztyk gamedesignu. Uwielbienie do własnych dzieł pogrążyło jednak gwiazdę Id Software. Teraz wraca. I szuka rąk do pracy.
Starszym pasjonatom gier pana Romero zapewne nie trzeba przedstawiać. Młodszym warto przypomnieć, że to współzałożyciel Id Software, jednego z najbardziej wpływowych studiów deweloperskich w historii całej branży. Romero, wspólnie z Johnem Carmackiem, kilkukrotnie swoimi decyzjami i działaniami fundamentalnie zmienili branżę gier.
Carmack, informatyczny geniusz, tworzył przełomowe silniki do gier Id Software, zaś Romero odpowiadał za formę i treść tych gier. Wpływ Romero na branżę jest dziś znikomy, ale to może niebawem się zmienić: wybitny projektant wraca do, nomen omen, gry.
Czytaj też:
Kim jest John Romero?
Wspólnie, wraz z resztą zespołu Id Software, Carmack i Romero stworzyli Commander Keen (pierwsza gra platformowa na PC z płynnym przewijaniem grafiki), Wolfensteina 3D (pierwsza gra z widokiem z pierwszej osoby i z płynną grafiką), Dooma (gra o bezprecedensowej jakości i technologii), popularyzując przy tym model dystrybucji shareware. Doom w pewnym momencie sprzedawał się lepiej niż system Windows 95, kierując uwagę Billa Gatesa na rynek gier wideo.
Drogi Romero i Carmacka rozeszły się jednak w trakcie pracy nad Quake’iem, pierwszym prawdziwie trójwymiarowym shooterem. Romero, zamiast pracować nad treściami do nowej gry, spędzał czas na maratonach w deatchmatche multiplayer w grze Doom, będąc nią pochłonięty i tworzeniem do niej nowych map. To nie był jedyny powód zwolnienia Romero z Id Software, ale prawdopodobnie najczęściej wskazywany.
Romero nie poradził sobie bez technicznego geniuszu Carmacka. Id Software również, zdaniem wielu, straciło wiele ze swojej duszy bez swojego designera, jednak i tak radziło sobie świetnie: Quake i jego kolejne sequele były mega-hitami, a Id zarabiało dodatkowe pieniądze na licencjonowaniu swojego engine’u.
Romero założył własne wydawnictwo - Ion Storm - i zajął się budową własnej gry o nazwie Daikatana. Koncepcyjnie bardzo chwaloną, jednak zawierającą też tyle problemów technicznych, że niemal niegrywalną. Na dodatek wydaną trzy lata po pierwotnie wyznaczonym terminie.
Romero niedługo później zamknął Ion Storm, nigdy więcej nie podejmując się wizjonerskich projektów, jak te od Id Software czy jego autorska Daikatana. Skupił swoją uwagę na grach mobilnych i grach niezależnych. Stary wyga ma jednak nowe ambicje. Wraca do gatunku, który uwypuklił jego geniusz. I szuka pomocnej dłoni.
Nowa gra twórcy Dooma będzie shooterem
Romero jest przy tym bardzo oszczędny w zapowiedziach - przygoda z Daikataną i składanie pustych obietnic wiele go musiało nauczyć. Na dziś mówi tylko, że gra będzie wydana przez duże wydawnictwo i że będzie tworzona przez studio Romero Games, które założył z żoną (Brenda Romero również zajmuje się projektowaniem gier, jej najnowsze dzieło to Empire of Sin z 2020 r.). Shooter ma być czymś zupełnie nowym, jeśli chodzi o markę. Ma być budowany w Unreal Engine 5.
To właśnie wybór engine’u sprawił, że Romero zdecydował się na szukanie pracowników. Zachęca ekspertów od Unreal Engine do współpracy. Projektant odmawia przy tym udzielenia jakichkolwiek dalszych informacji o grze, choć z wdzięcznością dziękuje za okazane zainteresowanie.
Skromny John Romero? Tego jeszcze nie grali. Tym niemniej to coś więcej niż tylko osobowość i nazwisko. To umysł odpowiedzialny za jedne z najlepszych pomysłów w grach wideo. Chociażby sama koncepcja modowania gier to efekt nacisków Romero na Carmacka, by silnik napędzający Dooma był w jak największym stopniu modułowy. Przykłady można mnożyć. Czy jego nowy shooter ponownie zmieni reguły branży? Trudno powiedzieć, bo na dziś nie znamy nawet daty jego premiery.