Metaverse to szambo. Nowy raport mówi, że gwałty, przemoc i rasizm to codzienność na platformie Mety
Najnowszy niezależny raport nie zostawia na Mecie suchej nitki. Projekt "Horizon Worlds", w który spółka Marka Zuckerberga zainwestowała ponad 10 miliardów dolarów, mierzy się z tymi samymi problemami co pozostałe platformy należące do Meta - homofobia, rasizm, napastowanie seksualne, nieefektywna moderacja i nieegzekwowanie wymagań wiekowych.
Metaverse to według Marka Zuckerberga nie tylko przyszłość jego własnej firmy - Mety (dawniej znanej jako Facebook Inc.), ale i świata. Jednakże ponad 6 miesięcy od premiery Horizon Worlds, wirtualny świat stworzony przez Metę mierzy się nie tylko z problemem niskiego zainteresowania, ale i z problemem szeroko pojętego "toksycznego zachowania". Raport przygotowany przez organizację SumOfUs nie pozostawia na Meta suchej nitki, nazywając Metaverse "kolejnym szambem toksycznych treści".
W Metaverse przemoc seksualna, homofobia i rasizm to codzienność
Według raportu opublikowanego pod koniec maja, przemoc seksualna - główny problem w Metaverse - dotyczy przede wszystkim awatarów reprezentujących kobiety. W maju, podczas niezależnych nadań prowadzonych przez SumOfUs, jednej z badaczek zajęło mniej niż godzinę, aby jej awatar doświadczył "gwałtu", któremu przyglądali się inni użytkownicy Horizon Worlds, jednocześnie podając sobie wódkę.
Organizacja przytacza również przykład Niny Jane Patel, której awatar został - w ciągu 60 sekund od logowania - grupowo zgwałcony przez grupę 3-4 męskich awatarów. Awatar Patel był "agresywnie obmacywany" i "napastowany werbalnie oraz seksualnie". Przytoczony został również przykład Mari DeGrazia, której biust był dosłownie obmacywany przez innego awatara, gdyż ta podczas gry w Population One (gra typu virtual reality battle royale wykupiona w 2021 roku przez Metę) nosiła kamizelkę dotykową.
Lecz przemoc i napastowanie seksualne w Metaverse to jedynie jeden z wielu problemów obecnych w wirtualnej rzeczywistości. Badaczom SumOfUs potrzebne było jedynie kilka minut, aby doświadczyć homofobicznych i rasistowskich obelg, strzałów z broni i obecności narkotyków. Przytoczono również historię reporterów BuzzFeed, którzy w ramach eksperymentu zbudowali wirtualny dom i wypełnili go plakatami oraz sloganami charakterystycznymi dla amerykańskiej skrajnej prawicy (m.in. sfałszowanie wyborów z 2020 roku oraz dezinformacje związane z COVID-19). Meta nie reagowała na zgłoszenia treści łamiących regulamin Horizon Worlds (obecność domu została zaraportowana przez samych dziennikarzy) i usunęła je dopiero po publikacji artykułu.
Meta prze naprzód z Metaverse bez jasnego planu ograniczenia szkodliwych treści i zachowań, dezinformacji i mowy nienawiści
- czytamy w raporcie.
Osobista granica w Metaverse nie zapobiega nadużyciom
Choć Meta już w lutym tego roku wprowadziła funkcję "osobistej granicy" - nienaruszalnej przestrzeni wokół awatara, to nie zapobiega ona nadużyciom tak werbalnym jak i seksualnym. SumOfUs w swym raporcie nadmienia stałe prośby o wyłączenie osobistej granicy oraz przypadek, w którym według SumOfUs użytkownik płci męskiej nagrał głos innego gracza płci żeńskiej w celu "masturbacji". Funkcja osobistej granicy nie blokuje również słyszenia wyzwisk i obserwacji poczynań innych graczy. Natomiast dotknięcie nienaruszalnej przestrzeni wokół danego awatara sprawia, że kontrolery VR wibrują "tworząc bardzo dezorientujące, a nawet niepokojące wrażenia fizyczne podczas wirtualnego ataku".
SumOfUs wytyka Mecie również brak kontroli rodzicielskiej i brak weryfikacji wieku użytkowników. Choć według regulaminów platform Metaverse należących do Mety, korzystać z nich mogą jedynie użytkownicy powyżej 18 roku życia, w myśl raportu organizacji Horizon Worlds oraz inne platformy są pełne osób niepełnoletnich. SumOfUs zarzuca Mecie brak systemu sprawnej moderacji, który w Metaverse opiera się tylko i wyłącznie na zgłoszeniach indywidualnych użytkowników, które w sporej liczbie przypadków są ignorowane.