REKLAMA

W polskich miastach powstają łąkomaty. To automaty z nasionami, które pozwolą wyhodować łąkę

Takie maszyny powinny stać w każdym mieście. Warszawa ma na razie tylko dwa łąkomaty, ale można spodziewać się, że zainteresowanie będzie spore i być może urządzenia trafią w kolejne miejsca. Warto dodać, że darmowe nasiona można uzyskać również w innych miejscowościach.

łąka kwietna
REKLAMA

Łąki kwietne to dla mnie jeszcze jeden dowód na nietypową transformację współczesnych pokoleń. Ludzie, którzy nie wyobrażali siebie w roli ogrodników, dziś sadzą na balkonach kwiaty czy pomidory. Co więcej, mój kolega pochwalił się, że podczas spacerów z synem rozrzuca sadzonki, by na zapomnianej przez mieszkańców ziemi wyrosły cieszące oko kwiaty.

REKLAMA

Pewnie się powtarzam, ale to najlepiej pokazuje naszą przemianę. Zobaczyliśmy, że zabetonowane osiedla z autami blokującymi chodniki, niepotrzebnie koszoną trawą, wycinaną zielenią, zalane automatami do odbiorów paczek to nic przyjemnego. Zaczynamy rozumieć, że wspólne wcale nie oznacza niczyje. Wręcz przeciwnie.

Warszawa stawia łąkomaty

Czyli urządzenia, z których można pobrać sadzonki do zasiania łąki kwietnej. Łąkomat wydaje po 10 g nasion, co da możliwość uzyskania nawet 5 mkw. łąki. Maszyny stoją w Pawilonie Edukacyjnym Kamień oraz na Osiedlu Jazdów (ul. Jazdów 10/5).

- Łąki kwietne są nie tylko piękne, ale i pożyteczne - stanowią pożywienie dla owadów, a także zapewniają lepszą retencję wód, gdyż wchłaniają nawet dwa razy więcej wody niż typowy, zielony trawnik - mówi Kamila Nowocin, zastępca dyrektora ds. utrzymania terenów zieleni Zarządu Zieleni m.st. Warszawy.

Teoretycznie wszystko pięknie, ale może się wydawać, że miasto chce przerzucić część obowiązków na samych mieszkańców. Tam, gdzie zieleni brakuje, wyręczą władze sami ludzie, dekorujący swoje trawniki, balkony czy przydomowe ogródki.

Czepiam się tylko delikatnie, bo sama akcja z łąkomatami mi się podoba. Akurat takie zaangażowanie mieszkańców jest ważne. Zresztą oni sami czują potrzebę sprawczości i naprawiania własnej okolicy.

Nie tylko Warszawa sadzi łąki kwietne

W ubiegłym roku sadzonki za darmo rozdawano m.in. w Kłodzku czy Wałbrzychu, więc warto śledzić okoliczne organizacje dbające o przyrodę, by się załapać na promocję. Inna sprawa, że taka mieszanka nie jest droga, bo kosztuje od 10 do 20 zł.

Podoba mi się też to, jak przerabia się nasze podejście do tego typu maszyn. Wcześniej służyły wyłącznie konsumpcji - odbieraliśmy z nich paczki, kupowaliśmy słodycze czy nawet kebab. Teraz pomagają zmieniać środowisko. Nad morzem natknąć się można na automaty z ziarnami dla ptaków, które dają nam sprawdzoną i bezpieczną mieszankę pożywienia.

Im więcej takich inicjatyw, tym lepiej. Wystarczy przypomnieć, że łąki kwietne potrafią być schronieniem dla nawet 300 gatunków zwierząt. Te składające się z mieszanki wyselekcjonowanych nasion mogą zawierać 60 gatunków różnych roślin. Są proste w uprawie, na dodatek nie wymagają koszenia czy specjalistycznych nawozów. Odwdzięczą nam się między innymi pszczoły.

Cieszę się, że sadzimy, ale też, że nie kosimy. Mam wrażenie, że w mojej okolicy już tylko nadgorliwi opiekunowie bloków chwytają za kosiarkę, a miasto dało sobie spokój z regularnym koszeniem. Inna sprawa, że dopiero teraz wszystko zaczyna gwałtownie kwitnąć, więc może siepacze powrócą. Póki co cieszę się, że natura nie ma ograniczeń i nawet chwasty rosną sobie bez przeszkód.

REKLAMA

Szkoda tylko, że przy okazji wychodzą wcześniejsze zaniedbania w kwestii klimatu, czego efektem jest choćby dominacja mleczy.

zdjęcie główne: Aga Murawska/shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA