Internet oszalał na punkcie drona Snapchata, ale nikt go nie kupi
Dron Pixy to nowy pomysł Snapchata na selfiaki z nieba. Sprzęt wręcz krzyczy, że jest prosty w obsłudze, a internet wpadł w zachwyt. Tylko co ze sprzedażą? Sądzę, że nic z niej nie będzie, bo taki dron nie jest nikomu potrzebny.

Snapchat robi kolejne podejście do nietypowego sprzętu służącego do nagrywania. Pamiętne okulary Snap Spectacles (dostępne w kilku generacjach) okazały się niewypałem, co było do przewidzenia. Kilku geeków technologicznych nabrało się na ten szał, stało w kolejkach przed dziwnymi maszynami do sprzedaży i nawet próbowało nagrywać swoją codzienność kamerkami na oczach, ale koniec końców dziś już mało kto pamięta o tym sprzęcie. Snap przestrzelił.
Nowy pomysł Snapchata to dron Pixy.

Na pierwszy rzut oka dron Snapchat Pixy wygląda naprawdę ciekawie, bo od razu widać, że sprzęt jest przyjazny dla użytkownika. Całość mieści się w niewielkiej obudowie, więc jest bardzo przenośna. Śmigła są umieszczone wewnątrz konstrukcji, więc dron nikomu nie wyrządzi krzywdy. Do tego dochodzi bardzo łatwa obsługa, bo Pixy nie wymaga kontrolera. Sam startuje z dłoni, wykrywa użytkownika, a nawet potrafi go śledzić, utrzymując twarz w kadrze. Po wylądowaniu na dłoni przesyła fotki do smartfona.
Czego tu nie lubić? Może się wydawać, że Snap znalazł formułę idealną, bo przecież zdjęcia z dronów kapitalnie sprawdzają się np. na wakacjach, a jednocześnie Pixy nie odstrasza poziomem skomplikowania.
Powiedzmy sobie wprost: wydasz prawie półtora tysiaka na zabawkę z mizerną jakością fotek?
Dron Pixy robi zdjęcia w 12 MP i nagrywa filmy w 2,7K przy 30 kl./s, ale na materiałach producenta widać, jak słabą jakość ma kamerka. Co więcej, nagrania pokazują też kolejne problemy, na czele z brakiem stabilizacji filmów. Bardzo uproszczona konstrukcja drona nie zawiera żadnego gimbala, więc na nagraniu zobaczysz każdy podmuch wiatru i każdy nieporadny ruch drona w powietrzu.
Do tego kamera nie ma możliwości ruchu, więc fotografuje i filmuje tylko na wprost. Tym samym tracimy najbardziej charakterystyczne ujęcia dla segmentu dronów, czyli te wykonywane pionowo w dół. Jeżeli kamerka fotografuje nas poziomo, na płasko, to de facto tracimy jakąkolwiek dronową perspektywę. Równie dobrze mogliśmy zrobić sobie takie samo zdjęcie z kijka selfie.
Dlaczego dron Snap Pixy miałby być lepszy od kijka selfie?
Snap Pixy jest kolejnym urządzeniem, które będzie trzeba ładować, a więc myśleć o nim. Jednocześnie ma słabiutki akumulator (5-8 króciutkich startów). Do tego mimo stosunkowo małych rozmiarów i tak nie zmieści się do kieszeni. Nie zapewni też ani fotek dobrej jakości, ani dronowej perspektywy. Nie widzę powodu, by kupić drona Pixy zamiast kijka do selfie.

A jeśli ktoś jednak chciałby spróbować fotografii z drona bez kompromisów, może przecież kupić DJI Mini 1 lub DJI Mini SE. To pełnoprawne drony, które nadal są bardzo niewielkie, a dają pełną stabilizację z gimbala, długi czas lotu i przede wszystkim dużą stabilność na niebie. Do tego możemy fotografować i filmować pod praktycznie dowolnym kątem i z dużo większych odległości oraz wysokości.
Najlepsze jest to, że dron DJI Mini SE kosztuje prawie tyle samo co zabawka od Snapa. Snap Pixy został wyceniony w Stanach na 229 dol., podczas gdy DJI Mini SE kosztuje 299 dol. W Polsce regularna cena DJI Mini SE to 1500 zł, ale da się go kupić za 1200 zł. To wszystko sprawia, że dron Snap Pixy nie ma absolutnie żadnego sensu i skończy dokładnie tak samo, jak okulary Spectacles.