REKLAMA

Międzynarodowa Stacja Kosmiczna znów ucieka przed rosyjskimi śmieciami. Czy jutro astronauci wrócą w końcu na Ziemię?

Jest dokładnie tak jak wszyscy w ubiegłym roku przypuszczali. Przeprowadzony przez Rosję w listopadzie 2021 r. test broni antysatelitarnej ma swoje konsekwencje do dnia dzisiejszego. W sobotę rano astronauci znajdujący się na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej musieli uruchomić silniki i obniżyć orbitę, aby uniknąć zderzenia z jednym ze szczątków zniszczonego przez Rosjan satelity.

iss
REKLAMA

Przypomnijmy, 15 listopada 2021 r. Rosja wystrzeliła z Ziemi rakietę, która po kilku minutach lotu zamieniła nieaktywnego już rosyjskiego satelitę Kosmos 1408 w chmurę odłamków. W momencie zniszczenia satelita znajdował się na wysokości około 485 km nad powierzchnią Ziemi. Szybko powiększająca się chmura odłamków momentalnie zaczęła zagrażać innym satelitom na tej wysokości, ale także znajdujących się nieco wyżej i nieco niżej. W bezpośrednim polu rażenia znalazła się też Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Przebywający na jej pokładzie astronauci i kosmonauci dostali z Ziemi polecenie natychmiastowego założenia skafandrów kosmicznych i przejścia do statków załogowych Sojuz oraz Crew Dragon. Istniało bezpośrednie ryzyko uderzenia stacji kosmicznej przez odłamki satelity, co mogłoby prowadzić do powstania zniszczeń zagrażających istnieniu stacji kosmicznej. W takim wypadku astronauci natychmiast odłączyliby się od stacji kosmicznej i wrócili na Ziemię. W ciągu kilku kolejnych dni astronauci wracali do statków załogowych jeszcze kilkukrotnie. Ostatecznie, zrządzeniem losu nie doszło do żadnego uszkodzenia stacji kosmicznej.

REKLAMA

Nie oznacza to jednak, że zagrożenie minęło. Od samego początku specjaliści wskazywali, że część odłamków w ciągu kilku miesięcy spadnie w atmosferę ziemską, gdzie spłonie zanim dotrze do powierzchni Ziemi. Setki odłamków natomiast pozostaną na orbicie przez całe dekady, gdzie stale będą zagrażały i satelitom i stacji kosmicznej.

Według dziennikarzy CBS w sobotę po południu (polskiego czasu) Międzynarodowa Stacja Kosmiczna musiała wykonać manewr zmiany orbity. Powody zmiany były dwa: uniknięcie zderzenia z jednym z fragmentów zniszczonego satelity Kosmos 1408 oraz ułatwienie powrotu na Ziemię statku Crew Dragon z załogą realizującą misję Ax-1.

Niestety śmieci kosmiczne nie mają własnych napędów, są jedynie fragmentami metalu poruszającymi się po orbitach wokół Ziemi z potężnymi prędkościami. Za każdym razem kiedy pojawia się ryzyko zderzenia z funkcjonującym satelitą lub ze stacją kosmiczną, to satelita lub stacja muszą zmieniać swoją trajektorię lotu, a nie śmieć kosmiczny.

Chłopcy zabalowali trochę na stacji kosmicznej

Warto tutaj przy okazji zwrócić uwagę na astronautów tworzących załogę pierwszej prywatnej misji na pokładzie stacji kosmicznej. Czwórka turystów-astronautów, którzy zapłacili za 10-dniowy pobyt na pokładzie orbitalnego laboratorium po 55 mln dol. nieoczekiwanie otrzymała duży bonus. Ze względu na niesprzyjającą pogodę na Ziemi ich powrót przekładano już czterokrotnie. W efekcie do dnia dzisiejszego astronauci spędzili na pokładzie stacji już nie 10 a 16 dni.

REKLAMA

Aktualnie plany przewidują, że statek Crew Dragon z całą załogą misji odcumuje od stacji kosmicznej o godzinie 2:50 w nocy z niedzieli na poniedziałek. Oczywiście termin ten może ulec ponownej zmianie, jeżeli warunki pogodowe w miejscu lądowania ponownie będą niewystarczająco dobre.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA