Astronauci gotowi do ewakuacji z orbity. Rosjanie zestrzelili satelitę i stacji zagraża chmura odłamków
Jeżeli oglądaliście film Grawitacja, to wiecie czym grożą odłamki satelitów krążące bezładnie na orbicie. Dzisiejszy dzień na orbicie okołoziemskiej nie należy do spokojnych.
Rosja najprawdopodobniej przeprowadziła dzisiaj test rakiety zdolnej do niszczenia satelitów znajdujących się na orbicie. Celem był nieczynny już satelita KOSMOS 1408 znajdujący się na orbicie 487 × 461 km. Wskutek zderzenia ponad dwutonowy obiekt zamienił się w chmurę odłamków. Nie jest to pierwszy test ASAT przeprowadzony na orbicie okołoziemskiej. W ciągu ostatnich kilkunastu lat podobne testy przeprowadziły Chiny, Indie i Stany Zjednoczone.
Niepokojący jest jednak drugi fakt, który dzisiaj dominuje informacje z orbity okołoziemskiej. Siedmioosobowa załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej już dwukrotnie otrzymała ostrzeżenie o możliwym zderzeniu z… obłokiem odłamków. Ostrzeżenia były na tyle poważne, że załoga udała się do przycumowanych do stacji statków Crew Dragon Endeavour oraz Sojuz MS-18 i była gotowa - w razie zderzenia stacji z odłamkami - do ewakuacji i lotu w kierunku Ziemi.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna okrąża Ziemię w ciągu 90 minut. Fakt, że na dwóch następujących po sobie okrążeniach astronauci dostali ostrzeżenie wskazuje na to, że w kolejnych ostrzeżeniach stacja będzie mijała się stosunkowo blisko z odłamkami.
Powstaje jednak pytanie o to, czy zagrażające astronautom i kosmonautom odłamki nie są skutkiem bezmyślnego i idiotycznego testu ASAT przeprowadzonego przez Rosjan.
Rosjanie nie są w przestrzeni kosmicznej nowicjuszem i z pewnością mogliby przewidzieć skutki swojego działania i zagrożenie dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jeżeli zatem obydwa zdarzenia są ze sobą powiązane, można nawet posunąć się do stwierdzenia, że mogła to być prowokacja.
Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Gdy do stacji przycumował moduł Nauka, nieprawidłowo działające silniki obróciły sędziwą stacją o 540 stopni. Gdy na stację poleciała pierwsza rosyjska ekipa filmowa, do szarpania stacją zabrał się przycumowany do niej statek Sojuz. Dodajmy do tego jeszcze bezustanne problemy z otworami i nieszczelnościami rosyjskich modułów stacji kosmicznej i zaczyna się wyłaniać jakiś jednolity obraz. Oczywiście to tylko teoria spiskowa, która najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Gdyby jednak w najbliższych godzinach okazało się, że Rosjanie zestrzelili satelitę, który zamienił się w chmurę odłamków, która teraz bezpośrednio zagraża stacji kosmicznej - powyższej teorii nie można byłoby zignorować.
Jestem przekonany, że zarówno służby, wojsko, jak i obserwatorzy uważnie analizują teraz orbity wszystkich odłamków i sprawdzają co tak naprawdę wydarzyło się dzisiaj na orbicie. Wkrótce powinniśmy mieć jaśniejszy obraz ostatniej doby.