Nafciarze zrobią interes życia. Będą sprzedawać kopaczom Bitcoinów gaz, który musieliby przepalić
Cyfrowi górnicy kopiący Bitcoiny z Północnej Dakoty otrzymali ciekawą propozycję. Firma zajmująca się wydobyciem ropy chce im sprzedawać gaz ziemny, który w przeciwnym razie musiałaby przepalić. Dosłownie.
Kryptowaluty takie jak Bitcoin, a wraz z nimi to całe nieszczęsne NFT wykorzystujące blockchain, mają wielu zwolenników - zwłaszcza wśród osób, które widzą w nich przede wszystkim łatwy zarobek (np. na misiach w formacie JPG). Niestety jest też druga strona medalu, a mianowicie bardzo negatywny wpływ tej relatywnie młodej technologii na środowisko.
Osoby zajmujące się kopaniem Bitcoinów przejadają ogromne ilości energii elektrycznej, a ślad węglowy kryptowalut jest wręcz zatrważający - sam jeden Bitcoin pochłania więcej prądu niż cała Argentyna. Jakby tego zaś było mało, w Północnej Dakocie cyfrowi górnicy zaczęli do zasilania swoich koparekwykorzystywać... benzynę. W tym szaleństwie jest jednak metoda.
Koparka do Bitcoinów na gaz
Na pomysł, by sprzedawać gaz ziemny osobom kopiącym Bitcoiny, wpadli przedstawiciele firmy ConocoPhillips. Nadwyżka tegoż gazu pochodzącego z jednego z ważniejszych pół naftowych w Stanach Zjednoczonych, czyli Formacji Bakeen w Północnej Dakocie, w przeciwnym razie zostałaby spalona na miejscu.
Flarowanie gazu, czyli spalanie go w kontrolowanych warunkach na polu naftowym, jest niestety znaną praktyką. Firmy zajmujące się wydobywaniem ropy zarabiają głównie na niej. Jeśli mają do wyboru przepalić nadwyżkę gazu lub zahamować wydobycie paliwa, to wybierają to pierwsze rozwiązanie, bo dla korporacji liczy się przede wszystkim zysk zysk.
Na całym świecie tzw. pochodnie na polach naftowych bezproduktywnie spalają ok. 150 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie.
Brzmi przerażająca? Nic dziwnego, gdyż to ośmiokrotnie więcej, niż wynosi obecne zapotrzebowanie Polski. Tak ogromne marnotrawstwo gazu odpowiada przy tym za ponad 1 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla do atmosfery. ConocoPhillips planuje jednak do 2025 r. to zjawisko zlikwidować, a Bitcoiny mają w tym pomóc, a gaz ziemny nie będzie spalany całkowicie bezproduktywnie.
Przedstawiciele petrokorporcji uznali, że skoro i tak do atmosfery przedostałyby się efekty spalania gazu, to równie dobrze energia pochodząca z tego procesu może się do czegoś przydać. Nawet jeśli ma to być coś tak zbędnego ludzkości, jak kopanie kryptowalut, to przynajmniej nie będzie na ten cel wykorzystywana energia z innych źródeł...
Dla osób zajmujących się kopaniem Bitcoinów na przemysłową skalę to zaś nie lada gratka - energia elektryczna jest coraz droższa niezależnie od sposobu jej pozyskania, więc możliwość pozyskania jej z kupionego okazyjnie gazu ziemnego prosto od źródła może uczynić koparkowy biznes jeszcze bardziej opłacalnym. Szkoda tylko środowiska. No i graczy.