Gdzie jest twoja nowa karta graficzna? Prawdopodobnie właśnie kopie kryptowaluty

Ktoś ma ochotę na nowego GeForce’a? By gry działały płynniej i wyglądały ładniej, albo by w ogóle zadziałały? Powodzenia. Kart graficznych – przynajmniej tych najnowszych, do najnowszych gier – w sklepach w zasadzie nie ma. A gdy już się pojawią, kosztują chore pieniądze. Niektórzy samozwańczy Wielcy Biznesmeni wręcz wymyślili sobie pomysł na interes, skupując co jest i odsprzedając w kilkukrotnie wyższej cenie. Chętnych ponoć nie brakuje.

Ten problem ma dwa źródła. Pierwszym jest zakłócenie łańcucha dostaw w związku z pandemią COVID-19. Lockdowny, wstrzymane operacje w fabrykach, problemy z logistyką czy dostępnością komponentów składowych powodują, że producenci kart graficznych wprowadzają do obrotu dużo mniej produktów niż by mogli jeszcze nie tak dawno temu. Drugim są górnicy wykorzystujący moc obliczeniową tych kart do kopania kryptowalut. Teraz poznajemy skalę tego zjawiska.

Tak przynajmniej wynika z badania przeprowadzonego przez Jon Peddie Research. Według modelu zbudowanego przez tę agencję, około 25 proc. GPU trafiło do wspomnianych górników, co przekłada się na 700 tys. GPU wysokiej i średniej klasy. To oznacza, że rynek kryptowalut z punktu widzenia producentów kart graficznych osiągnął minimalną wartość w kwocie 500 mln dol. A warto mieć na uwadze, że i wśród górników popyt jest znacznie przewyższający podaż.

Jeżeli więc ktoś się zastanawiał, gdzie się podziała jego karta graficzna i czemu ta jeszcze nie jest zamontowana w jego desktopie, to już zna odpowiedź. 0,7 mln GPU zamiast do graczy trafiło do urządzeń kopiących kryptowaluty. Niestety na dziś nikt nie wydaje się mieć dobrego pomysłu jak ów problem rozwiązać.