REKLAMA

Chińska sonda Chang’e-5 wraca na Księżyc. Nikt nie wie, dlaczego i w jakim celu

W grudniu 2020 r. chińska sonda kosmiczna Chang’e-5 dokonała czegoś niesamowitego. Jako pierwsza od ponad 40 lat poleciała na Księżyc pobrać próbki gruntu, a następnie dostarczyła je na Ziemię. Na tym jednak jej misja się nie zakończyła.

change 5
REKLAMA

Wracając na Ziemię sonda Chang’e-5 zrzuciła zasobnik z blisko dwoma kilogramami regolitu i skał w atmosferę ziemską, odpaliła na chwilę silnik, aby uniknąć wejścia w ziemską atmosferę i poleciała dalej.

REKLAMA

Celem sondy był jeden z tzw. punktów Lagrange’a. Jest to taki punkt w przestrzeni kosmicznej, w którym przyciąganie grawitacyjne Ziemi i Słońca się znoszą. Umieszczona w pobliżu tego miejscu sonda czy teleskop pozostanie w tym samym miejscu względem Słońca i Ziemi bez konieczności korzystania z jakiegokolwiek paliwa. W jednym z takich punktów już wkrótce znajdzie się Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.

 class="wp-image-1849549"
Punkty libracyjne w układzie Słońce-Ziemia. Źródło: NASA

Zakładano zatem, że po wykonaniu swojej misji, Chang’e-5 dotrze do punktu Lagrange’a i tam już pozostanie.

Chińczycy zaskakują po raz kolejny

Powszechnie wiadomo, że Chińczycy informują o swoich poczynaniach w kosmosie tylko wtedy kiedy mają na to ochotę, a jeżeli już gdzieś coś publikują, to raczej są to wiadomości w języku chińskim publikowane przez różnych obserwatorów przemysłu kosmicznego na chińskich portalach społecznościowych. Ewidentnie w Państwie Środka nie ma większego ciśnienia na to, aby o swoich osiągnięciach informować cały świat.

Teraz jednak chińska sonda Chang’e-5 postanowiła powrócić z zaświatów. Jak donosi portal SpaceNews, po blisko sześciu miesiącach spędzonych w punkcie Lagrange’a sonda postanowiła coś jeszcze zrobić i rozpoczęła powrót w okolice Księżyca, gdzie powinna dotrzeć w czwartek. Jak na razie jednak przedstawiciele chińskiego programu kosmicznego nie informują dokąd i w jakim celu zmierza sonda.

REKLAMA

Najprawdopodobniej nie dowiedzielibyśmy się o tym manewrze Chang’e-5 gdyby nie miłośnicy astronomii, którzy w ramach amatorskich obserwacji radiowych ustalili, że położenie sondy w przestrzeni zaczęło się ostatnio zmieniać.

Warto jednak zauważyć, że zbyt wiele sonda nie będzie w stanie zrobić, bowiem - przynajmniej według informacji przekazanej kilka miesięcy temu przez głównego inżyniera misji Chang’e-5 - na jej pokładzie pozostały jedynie resztki paliwa. Nie zmienia to jednak faktu, że odpowiednio zaprojektowana trajektoria lotu może sprawić, że sonda otrzyma jeszcze jedno życie. Wystarczy, aby naukowcy postanowili wykorzystać Księżyc do zmiany prędkości. Dzięki takiej asyście grawitacyjnej teoretycznie można byłoby wysłać sondę np. w kierunku jednej z planetoid bliskich Ziemi. Dopóki jednak Chińczycy nie podzielą się swoimi planami, to możemy tylko gdybać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA