REKLAMA

Twórcy Pokemon GO ogłosili koniec pandemii. Trenerzy się zbuntowali

Wygląda na to, że wczorajszy protest graczy Pokemon GO przyniósł oczekiwane efekty. Deweloperzy z Niantic odnieśli się wreszcie do spornej kwestii, czyli wycofania się z kolejnych pandemicznych ułatwień.

06.08.2021 06.55
pokemon go zmiany dystans poke stop pokemon no
REKLAMA

To w zasadzie niesamowite, że koronawirus nie wykończył w pierwszej kolejności Pokemon GO, czyli gry wymagającej od graczy wychodzenia z domu, ale może to zrobić niefortunna decyzja Niantic. Tak jak rok temu deweloperzy odpowiedzialni za grę w porę wprowadzili zmiany w mechanice i ułatwili zabawę bez wychodzenia z domu, co dało twórcom rekordowe zarobki, tak teraz zaczęli się z nich wycofywać. W dodatku nie wsłuchali się w głos swojej społeczności.

REKLAMA

Trenerzy Pokemonów się, tak po prostu, zbuntowali.

Już wcześniej zniknęło część ułatwień, ale prawdziwie negatywne emocje wśród graczy wywołała dopiero ta ostatnia zmiana, która polega na zmniejszeniu w wybranych regionach dystansu, z jakiego można zakręcić Poke Stopem i wejść w interakcję z Poke Gymem. Od wielu dni zarówno szeregowi fani kolorowych stworków, jak i influencerzy grający w Pokemon GO, zaczepiali Niantic na Twitterze i pisali petycje do firmy w tej sprawie, ale odpowiadała im głucha cisza.

W proteście biorą udział zarówno gracze, jak i ludzie, którzy opłacali… sponsorowane Poke Stopy

Wczoraj, czyli 5 sierpnia 2021, trenerzy Pokemon GO w tym tacy opłacający Poke Stopy rozpoczęli strajk, który polegał na ograniczeniu logowania się na serwery gry i wydawania pieniędzy na mikropłatności. Social media zalała fala postów, w których gracze wrzucali screenshoty z profilu pokazujące ich wieloletnie zaangażowanie z informacją kierowaną w stronę Niantic o tym, że od tej chwili zaprzestają wydawania pieniędzy na grę i ograniczają swoją aktywność.

Twórcy gry Pokemon GO wreszcie odpowiedzieli na zmasowaną krytykę fanów i akcję #HearUsNiantic.

Najwyraźniej strajk w Pokemon GO uderzył Niantic po kieszeni, bo firma zdecydowała wreszcie odnieść się do kwestii wycofania się z pandemicznych ułatwień. W swoim liście do fanów jej przedstawiciele zaczęli jednak od frazesów, że cenią swoją społeczność itp. Podkreślają przy tym, że zmiany w regionach takich jak Stany Zjednoczone i Nowa Zelandia miały na celu powrót do korzeni, gdy gra nagradzała ruch i eksplorację otaczającego świata.

Fani wytykają Niantic hipokryzję

Firma podkreśla przy tym, że wszystkie decyzje mają na cel dbanie o zdrowie graczy. W regionach, gdzie poruszanie się na zewnątrz powinno już być bezpieczne, Niantic wycofuje się z ułatwień w grze, aby zachęcić do ruchu — i wmawia nam, że te wszystkie niepopularne decyzje podjęte zostały dla naszego dobra. Twórcy gry przekonują jednak, iż dostrzegli, że największym problemem dla graczy jest dystans, z jakiego wchodzi się w interakcję z Poke Stopami i Gymami.

Mimo to Niantic nie wycofuje się z niepopularnej decyzji, a zmiany w Pokemon GO pozostają w mocy.

Na czas pandemii odległość, na jaką trzeba było podejść do danego punktu, została zwiększona z 40 do 80 metrów, ale teraz we wspomnianych regionach, czyli w Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii, tę zmianę cofnięto. Właśnie to jest główną kością niezgody pomiędzy deweloperami i trenerami, ale Niantic (które nadal sprzedaje Remote Raid Passy), i tak nie zdecydowało się na cofnięcie cofnięcia tej zmiany. Obiecuje, że… postara się wypracować jakieś kompromisowe rozwiązanie.

Gracze próbują wyjaśnić Niantic, dlaczego uważają, że ostatnia zmiana w Pokemon GO jest taka zła
REKLAMA

Firma poprosiła o cierpliwość i zapowiedziała, że będzie współpracowała z liderami społeczności Pokemon GO w tym zakresie. Potrwa to wszystko trzy tygodnie, a deweloperzy podzielą się z tym, co udało im się wymyślić, na start następnego sezonu, który przypada na 1 września 2021 r. Do tego czasu trenerzy mają zagryźć zęby i ponownie zbliżać się na 40, a nie 80 metrów do tych wszystkich miejsc, które zostały wybrane na Poke Stopy i Poke Gymy.

Swoją drogą ciekawe, czy trenerzy Pokemonów rozczarowani postawą Niantic, którzy łapią kolorowe stworki już od pięciu lat, ze względu na niewycofanie się firmy z niepopularnej decyzji, zainteresują się nową grą tego typu, czyli The Witcher: Monster Slayer od studia Spokko. Wydana przez CD Projekt RED produkcja również wymaga wychodzenia z domu, ale znacznie lepiej sprawdza się zwłaszcza w tych regionach, w których Poke Stopów i Pole Gymów jest jak na lekarstwo eliksir.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA