Międzynarodowa Stacja Kosmiczna spłonie w ziemskiej atmosferze. Trzeba tylko ustalić, kto i kiedy ją tam zepchnie
Temat zakończenia programu Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pojawia się w mediach już od kilku dobrych lat. Jak dotąd jednak nie wiadomo, kiedy dojdzie do deorbitacji ISS i kto będzie musiał jako ostatni zgasić na niej światło.
Sytuacja nie jest jednak taka prosta. United Press International donosi, że NASA próbuje sama zorientować się kiedy i jak pozbyć się kosztownego laboratorium na orbicie. W przestrzeni publicznej pojawia się wiele sprzecznych sygnałów, które znacząco utrudniają ocenę bieżącej sytuacji.
Z jednej bowiem strony już dwa lata temu NASA zatwierdziła plan, według którego to dwa rosyjskie statki Progress zepchną stację z orbity w ziemską atmosferę. Pozostaje jednak pytanie, do kiedy będzie to możliwe. Według licznych oświadczeń przedstawicieli rosyjskiej agencji kosmicznej Roskosmos, Rosja planuje wycofać się z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej już w 2025 r. Czy zatem statki Progress miałyby pozostać przy stacji, czy też stacja miałaby zakończyć pracę przed 2025 rokiem?
Czego tak naprawdę chce Rosja?
Na froncie rosyjskim sytuacja też jest dynamiczna. Zaledwie kilka tygodni temu, z ogromnymi przygodami po drodze, Rosjanie dostarczyli do stacji kosmicznej budowany od blisko dwudziestu lat moduł Nauka. W październiku dołączony do niego zostanie dodatkowy moduł Priczal, który będzie umożliwiał cumowanie aż czterech dodatkowych statków kosmicznych do stacji. Otwartym pozostaje pytanie, czy Rosja chciałaby faktycznie inwestować w te moduły, rozważając rezygnację z całej stacji kosmicznej już w 2025 roku.
Być może Roskosmos spojrzy teraz bardziej przychylnym okiem na ISS, kiedy okazało się, że Chiny nie zamierzają zmieniać orbity własnej stacji Tiangong tak, aby umożliwić Rosjanom loty własnymi statkami na jej pokład. Jeżeli bowiem Rosja próbowała zamienić udziały w ISS na udziały w Tiangong, to przestrzeliła i być może pozostanie w partnerstwie ze Stanami Zjednoczonymi będzie się jej bardziej udawało.
Czego zatem chcą Stany Zjednoczone?
Amerykanie w kontekście końca stacji kosmicznej wspominają od czasu do czasu 2028 rok. Takie zresztą było założenie od początku. Pierwszy moduł ISS trafił na orbitę w 1998 r. i już wtedy określano jej żywotność na 30 lat, czyli „termin przydatności do spożycia” stacji ISS upływa w 2028 r.
Sytuację komplikuje także fakt pojawienia się na orbicie okołoziemskiej stacji kosmicznej Tiangong, która do końca 2022 r. będzie miała już rozmiary 1/3 Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Z pewnością Stany Zjednoczone nie chciałyby dopuścić do sytuacji, w której na orbicie nie będzie amerykańskiej stacji kosmicznej, a będzie chińska.
Tymczasem pomysłów na nową stację kosmiczną jeszcze nie ma. Owszem, ostatnio pojawił się nawet pomysł sfinansowania przez NASA konkursu na zaprojektowanie kilku prywatnych stacji kosmicznych. Ostatecznie jednak pomysł upadł, bowiem Kongres odmówił przyznania środków na realizację tego projektu. Jeżeli zatem nie zaczną w najbliższym czasie powstawać prywatne stacje kosmiczne (a kilka takich projektów od czasu do czasu pojawia się w mediach) to NASA być może będzie zmuszona pozostać przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, z Rosją czy bez niej.
Niezależnie od ostatecznej daty śmierci ISS, obecni udziałowcy powinni poważnie zabrać się za tworzenie planu deorbitacji, bo prędzej czy później, stacja będzie musiała spłonąć w atmosferze i ktoś będzie musiał tam ją wepchnąć.