To może być koniec ISS. NASA przygotowuje się na odejście Rosjan ze stacji kosmicznej, ale jest szansa na ratunek
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) to laboratorium orbitalne od 23 lat zamieszkiwane zarówno przez Amerykanów jak i Rosjan. Wkrótce jednak może się to zmienić, a w tle jest oczywiście rosyjska inwazja na Ukrainę.
Międzynarodowa Stacja Kosmiczna to obecnie ostatni element łączący amerykański i rosyjski program kosmiczny. Jeżeli jednak sytuacja się wkrótce nie rozwiąże i inwazja na Ukrainę będzie trwała nadal, coraz bardziej możliwa będzie rezygnacja Rosjan ze stacji kosmicznej. To może być potężny problem dla Amerykanów.
Gdzie tu problem? Stacja kosmiczna zbudowana jest z rosyjskich i amerykańskich segmentów, z których każdy ma swoje specjalne moce. Wszystkie te segmenty są silnie ze sobą zintegrowane. Z tego też powodu rosyjskie komponenty korzystają z energii generowanej przez panele słoneczne zainstalowane na segmencie amerykańskim. Z kolei kontrola położenia całej stacji, zdolność podwyższania i obniżania jej orbity opiera się na silnikach rosyjskich statków Progress. Problem w tym, że w przypadku rezygnacji z ISS przez Rosjan, znikną także statki Progress. Co wtedy?
Sytuacja taka, o której jeszcze tydzień temu nikt nie myślał, teraz wydaje się całkiem możliwa. W ciągu kilku ostatnich dni Rosja wycofała się ze startów rakiet Sojuz z portu kosmicznego w Gujanie Francuskiej oraz z realizacji misji sondy kosmicznej Wenera-D do Wenus. Pozostała jedynie stacja kosmiczna, z której rezygnacja nie jest taka prosta. Aktualnie na pokładzie stacji kosmicznej znajduje się siedmioosobowa załoga, z czego dwie osoby to kosmonauci rosyjscy.
To koniec ISS? Jest szansa na ocalenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
W obecnej sytuacji, gdyby Rosjanie zdecydowali się natychmiast opuścić stację kosmiczną, orbitalne laboratorium musiałoby się zmierzyć z ryzykiem obniżenia orbity i wejścia w ziemską atmosferę, czym zresztą szef Roskosmosu groził już Amerykanom.
Wszystko jednak wskazuje, że ostatecznie stacja mogłaby pozostać na orbicie dzięki statkowi Cygnus, który przycumował do stacji kilka tygodni temu. Elon Musk także zadeklarował w razie czego możliwość dostarczenia na stację statku Crew Dragon, aczkolwiek nie wiadomo, czy jego silnik byłby w stanie samodzielnie kontrolować położenie całej stacji.
Naukowcy mają póki co nadzieję, że ostatecznie Rosjanie pozostaną na pokładzie stacji, na której pracują wspólnie z astronautami z całego świata bez przerwy od 23 lat. Z drugiej jednak strony, Władymir Putin był w stanie w ciągu 6 dni zrujnować ponad dwie dekady swojej prezydentury, więc wszystko jest możliwe.
Pechowy powrót z kosmosu na Ziemię
Wśród aktualnie przebywających na pokładzie stacji kosmicznej astronautów znajduje się m.in. Amerykanin Mark Vande Hei. Tak się jednak składa, że Vande Hei zgodnie z planem po zakończeniu swojej misji wróci na Ziemię na pokładzie rosyjskiego statku Sojuz. Z pewnością nie będzie to spokojna podróż, ani lądowanie.
Jak wskazują media, teoretycznie Vande Hei mógłby wrócić do domu na pokładzie statku Crew Dragon, którym będą wracali turyści z rozpoczynającej się wkrótce prywatnej misji Ax-1. Przedstawiciele NASA przekonują jednak, że jak na razie nie ma takich planów. Całkiem zatem możliwe, że Mark Vande Hei będzie ostatnim amerykańskim astronautą, który wsiądzie do statku Sojuz. To też jakieś osiągnięcie.